tag:blogger.com,1999:blog-18412667206368968202024-03-08T09:14:55.507-08:00kosmos mój prywatnyUP72156http://www.blogger.com/profile/00008766857619622757noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-1841266720636896820.post-67613619209756919772011-07-22T09:03:00.000-07:002013-10-06T10:59:41.336-07:00Uzupełnienie<div style="text-align: justify;">
U P 7 2 1 5 6</div>
<div style="font-family: "Courier New",Courier,monospace; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b> <span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">U z u p e ł n i e n i e</span></span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Wstęp</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Współczesna kosmologia już prawie do końca opisała ewolucję naszego realnego Kosmosu. Ewolucja ta jest potwierdzona obserwacjami astronomicznymi, za pomocą obserwacji astro- fizycznych, eksperymentami naziemnymi i mechaniką kwantową. Ewolucja ta potwierdzona jest za pomocą formalizmu matematycznego. Badacze nie maja wątpliwości, co do prawdziwości przebiegu tej ewolucji. Pozostaje jedno tylko pytanie, na które nie znaleziono odpowiedzi. Co było „przed”? Była osobliwość i Wielki Wybuch. Od tego momentu wszystko, co się dalej działo, jest opisane i sklasyfikowane. Tajemnicą jest owa osobliwość. Skąd się wzięła? </div>
<div style="text-align: justify;">
Część kosmologów sugeruje jednoznacznie, że to był akt kreacji. Wtedy elementem kreacji było też ustanowienie stałych fundamentalnych, które pokierowały dalsza ewolucją, aż do wygenerowania przyrody i człowieka. Ci, którzy się z tym nie godzą, wysuwają koncepcję kosmosów-wieloświatów lub kosmosu oscylującego. Ekspanduje, rozszerza się, zapada się do punktu i cykl się powtarza. Materia jest wieczna i nie ma miejsce na kreacje. Jeszcze inni stali na stanowisku stacjonarności kosmosu (Einstein, Bondi, Gold, Hoyle). Wobec oczywistych dowodów, zaprzeczających stacjonarności, musieli skapitulować. Kosmos realny nie jest stacjonarny, nieustanie ekspanduje, ale jego dalsze losy są tajemnicze. Będzie się rozszerzał wiecznie, aż do postaci kosmosu pustego de Sittera, lub kiedyś zacznie się zapadać, zgodnie z jednym z rozwiązań Friedmanna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Niektórzy postulują istnienie wielu kosmosów, nawet ich nieograniczoną ilość, każdy o odmiennych stałych fundamentalnych i powstający przez „poród” z innego kosmosu za pomocą czarnej dziury. ( Lee Smolin) Nasz miałby całkiem przypadkowo te stałe tak dobrane, że mogło powstać życie. Przy innych stałych ani konstrukcja zbliżona do naszego Kosmosu, ani tym bardziej życie nie byłoby możliwe. Zgoła fantastycznie wyglądają te koncepcje „porodu” kosmosu przez kosmos (za pomocą czarnej dziury), selekcji i doboru naturalnego, podobnie jak to się dzieje w naszej przyrodzie, lub idea nieustannych samoistnych „porodów” kosmosów w przestrzeni lub pączkujących z innych kosmosów (John Wheeler, Andrei Linde). Brak jednoznacznego określenia istoty pierwotnej osobliwości pozwala na tego rodzaju fantazjowanie. Pytaniem jest, dlaczego inne kosmosy miałyby mieć inne stałe fundamentalne? Jeżeli powstają przez „poród” z innego kosmosu, to ich stałe musza być takie same. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Na runku księgarskim świata ukazuje się wiele publikacji na temat kosmologii, pisanych przez kosmologów, a przeznaczonych dla szerokiej publiczności. Wydaje się nawet, że nasilone badania nad kosmosem, zapoczątkowane współcześnie na dobre przez Kopernika, Tycho do Brahę, Keplera, Galileusza, prowadzi się nie tylko dla zaspokojenia ludzkiej ciekawości, lecz także po to, by badacze mogli pisać książki popularnonaukowe i popisywać się swoja wiedzą przed laikami, no i na tym zarabiać. Gigantyczne finanse wykładane przez rządy na badanie Kosmosu i mikrofizyki muszą doprawdy imponować i są godne najwyższej pochwały. Nawiasem mówiąc, te wydatki można potraktować jako „roboty publiczne” według Keynesa, ponieważ nie tylko posuwana naprzód wiedzę i technikę, lecz rozwijają rynek pracy. Wydatki te określa się w sumie na setki miliardów dolarów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wszystkie dające się pomyśleć koncepcje budowy kosmosu można skategoryzować. Tak więc istnieje jeden Kosmos, który powstał z osobliwości, lub jeden stacjonarny i wieczny. Jeden Kosmos, który powstał z osobliwości lub wiele kosmosów, które powstały także każdy z własnej osobliwości, przy czym kosmosy te nie maja ze sobą łączności. Powstały one lub powstają samodzielnie, tak jak nasz rodzimy, poprzez osobliwość, lub powstają w wyniku ewolucji, rodząc się z już istniejących kosmosów. Jeszcze inna teza może głosić: istnieje jeden kosmos wieczny i stacjonarny, lub wiele wieloświatów stacjonarnych i wiecznych. W tym wypadku ich ilość powinna być nieograniczona. Inaczej należałoby zapytać, dlaczego jest ich tyle, a tyle, a nie więcej, czy mniej. Najbardziej prawdopodobną musi być koncepcja najbardziej racjonalna, a najbardziej racjonalną jest koncepcja, potwierdzona „doświadczalnie”: goła osobliwość i Wielki Wybuch w pojedynczym egzemplarzu. W tej koncepcji pojawia się jednak nieprzezwyciężona trudność wytłumaczenie anizotropowości materii. W koncepcjach wieloświatów można zakładać istnienie kosmosów o przeciwstawnych asymetriach, w koncepcji jednego, tej asymetrii nie daje się wytłumaczyć, lub uzasadnić, choć przecież wytłumaczenie tego zjawiska w kosmologii istnieje, ale nie jest pewne. Ale ta asymetria materii w naszym Kosmosie jest nader tajemnicza i należy szukać innych rozwiązań. Nader tajemnicza jest też w koncepcji naszego Kosmos ekspandującego i sama osobliwość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Osobliwość</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy istotnie pierwotnej osobliwości jest zjawiskiem niepoddającym się analizie? Ma to być niby obiekt, w którym cała materia wszechświata, jednak jeszcze nie w postaci „materialnej” stłoczona jest w nieskończenie małym punkcie. I od samego początku musi to być swoisty prekursor, a nie mieszanka pramaterii i pra-antymaterii, choć można uważać, że i tak właśnie to było. Składniki te powstały z pierwotnego „bytu” osobliwości ewolucyjnie w niesymetrycznej ilości, potem równoważne sobie ilości uległy anihilacji i pozostała resztówka materii. Nie ma jednak pewnych dowodów obserwacyjnych takiej ewolucji naszej materii, choć może dowody matematyczne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Osobliwość powinna była być tworem absolutnie symetrycznym, a więc dać początek równej ilości materii i antymaterii, ale wtedy uległyby one w całości anihilacji. Pierwotna niesymetryczność osobliwości byłaby istotnie czymś osobliwym i niewytłumaczalnym. Jeżeli pozostać przy koncepcji kreacjonizmu, to i tu muszą obowiązywać koncepcje racjonalne, wykluczające niezrozumiałe dowolności. Należy więc pozostać przy rozumieniu osobliwości jako tworu-prekursora „materii”, bez antymaterii, choć matematycznie nie jest to pogląd zapewne poprawny. I bliższe wejrzenie w zagadnienie nasuwa wątpliwości. Lecz osobliwość, jako początek tylko materii, jest w istocie niesymetryczna. Dlaczego jest początkiem materii, a nie antymaterii? Lub obu postaci, ale równych ilościach, które musiałyby potem uledz swoistemu, tajemniczemu rozdzieleniu? (Być może takie super-symetryczne osobliwości powstają, ale natychmiast anihilują?) Oto pytanie i tajemnica, mogąca nurtować laika-profana, choć może nie profesjonalistę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Osobliwość jako fluktuacja kwantowa</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Astrofizycy zakładają możliwość kreacji cząstek w pustej przestrzeni. Potencjał energetyczny pustej przestrzeni jest zerowy. Jeżeli powstaną w niej dwie cząstki o przeciwstawnych parametrach, „pożyczając” od przestrzeni energię, to wypadkowy potencjał jest nadal zerowy. Anihilacja tych cząstek sprowadza pustą przestrzeń do stanu pierwotnego. Można by oczywiście dyskutować mechanizm takiej kreacji cząstek w pustej przestrzeni. Być może taka przestrzeń odznacza się, mimo jej „pustości”, swoista fluktuacyjnością. Jeśli jest polem, np. Higgsa, to mamy prawo przypuszczać, że takie pieniste fluktuacje, o zerującym się potencjale w wyniku anihilacji, zachodzą. Nazywamy je fluktuacjami kwantowymi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Fluktuacje kwantowe odznaczają się potencjałem energetycznym. W ich wyniku powstają dwie cząstki o odwróconych parametrach, można by je określić jako cząstki o symetrii CPT . Cechuje je zatem absolutna symetria.Poszczególne fluktuacje nie mogą odznaczać się wszystkie jednakowym potencjałem energetycznym. W pustej przestrzeni musiałby funkcjonować jakiś swoisty mechanizm, generujący jednorodność potencjału energetycznego fluktuacji, czego nie można akceptować. Musimy zatem zgodzić się na koncepcję różnorodności energetycznej fluktuacji kwantowych w pustej przestrzeni. Maja prawo powstawać fluktuacje kwantowe o wszystkich możliwych poziomach energii, być może zgodnie z swoistym „zakazem Pauliego”, który obowiązywałby dla pustej przestrzeni. W końcu postulaty Pauliego porządkuję zachowanie się chmury elektronów wokół jądra atomowego, a te – jeśli wykluczyć eter kosmiczny – „funkcjonują” w pustej przestrzeni. Jedynym ograniczeniem fluktuacji kwantowych musi być zróżnicowanie częstości i gęstości kreacji tych fluktuacji, co do czasu i przestrzeni. Fluktuacje o najniższej energii powstają oczywiście najczęściej, co do czasu i najgęściej, co do przestrzeni. Być może dałoby się określić matematycznie tempo i rozmieszczenie fluktuacji w zależności od poziomu ich energii. Powstające w wyniku fluktuacji cząstki ulegają anihilacji. Cząstki o najniższej energii powinny „żyć” najdłużej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Zakłada się, że pierwotna osobliwość i Wielki Wybuch dały początek energii, materii i przestrzeni. Przedtem przestrzeń nie istniała, ani nie istniał czas. Fluktuacje kwantowe mogą zachodzić zatem tylko w pustej przestrzeni postwybuchowej. W ich wyniku powstają cząstki o przeciwstawnych parametrach. Są tworem wzajemnie symetrycznym. Natomiast osobliwość jest tworem niesymetrycznym, ponieważ daje w istocie początek tylko materii. Należy odrzucić dyskusję na temat istnienia wysp antymaterii w naszym Kosmosie, nie ma na to dowodów, oraz dyskusję o pierwotnym, podwójnym składzie pierwotnej plazmy, która z jakichś powodów uległa redukcji poprzez anihilację tylko do „materii”, chociaż pogląd o pierwotnym dualizmie matematycznie jest zapewne poprawny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Podwójna osobliwość</b></div>
<div style="text-align: justify;">
O wiele bardziej racjonalnym poglądem byłby pogląd o zaistnieniu punktowej, podwójnej osobliwości. Jedna daje początek materii, druga antymaterii. Powstają te osobliwości zatem w wyniku swoistej, pierwotnej „fluktuacji kwantowej” o maksymalnych parametrach. Skoro zakłada się zaistnienie osobliwości, to nic nie stoi na przeszkodzie założyć jej podwójny charakter. Geneza osobliwości jest niewytłumaczalna, podwójna osobliwość jest też niewytłumaczalna, nie ma przeszkód, by taką ewentualność założyć. Powstanie podwójnej osobliwości to gigantyczna „fluktuacja kwantowa”.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Przyjęcie takiej tezy nakłada obowiązek określenia warunków początkowych takiej podwójnej „fluktuacji”. Musiałaby ona zajść przecież „w przestrzeni” i w czasie. A przecież przed powstaniem osobliwości, ani przestrzeń, ani czas nie istniały. Powstały wraz z osobliwością i Wielkim Wybuchem. A „fluktuacja kwantowa”, jako prekursor podwójnej osobliwości, musi zaistnieć przecież w przestrzeni. Należałoby zatem powrócić do pierwotnego poglądu Izaaka Newtona i założyć istnienie absolutnej przestrzeni i absolutnego czasu. I ta absolutna przestrzeń wypełniona by była polem na podobieństwo pola Higgsa. Wtedy koncepcja „fluktuacji kwantowych” i w takiej przestrzeni jest prawdopodobna. W takiej przestrzeni powstają zatem fluktuacje kwantowe według opisanego powyżej wzoru. Powstają fluktuacje o zróżnicowanym potencjale i ze zróżnicowana częstością. Najsłabsze powstają najczęściej i najgęściej, najsilniejsze powstają najrzadziej i z najrzadszym rozmieszczeniem. Wszystkie anihilują w „tempie” odpowiednim do potencjału fluktuacji. Jeżeli takie zjawiska przyjmujemy dla naszej kosmicznej, pustej przestrzeni, to takie mogłyby zachodzić i w przestrzeni absolutnej, pozbawionej materii, gdyby taka istniała. W tej przestrzeni obowiązują takie same prawa, jak w przestrzeni naszego materialnego Kosmosu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Ewolucja podwójnej osobliwości</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Fluktuacje „pożyczają” energię od pustej przestrzeni i anihilując, oddają ją. Bilans ulega wyrównaniu. A co by się stało, gdyby pojawił się mechanizm utrwalający taką fluktuację? Musiałby zadziałać zanim dojdzie do anihilacji. Być może w warunkach fluktuacji wysokoenergetycznej, która zachodziłaby w czasie absolutnym z częstością jednostkową, np. raz na 14 miliardów lat, taki mechanizm jest możliwy? Jak go sobie wyobrazić? </div>
<div style="text-align: justify;">
Powstające dwie cząstki, w naszym wypadku dwie osobliwości, każda o przeciwstawnych parametrach (CPT), doznają odrzutu i oddalają się zanim ulegną anihilacji! To oddalanie się musiałoby zachodzić z szybkością światła! lub może większą, aby przeciwstawić się anihilacji. Czy taka ewentualność mogłaby zajść? Można sobie wyobrazić sytuację dwu ekspandujących cząstek, które oddalając się od siebie w absolutnej przestrzeni, nie zdążą anihilować. A jeżeli zdążą anihilować, to tylko w ich przestrzeni „wewnętrznej”, na „styku”. Energia wyzwalana w tym procesie nakłada się na ich własny, wzajemny odrzut i przyspiesza je ponad np. granicę szybkości światła. Byłyby to zatem swoiste „tachiony”. Obie cząstki-osobliwości doznają Wielkiego Wybuchu, a potem inflacji i oddalając się, tracą ze sobą informatyczną łączność, skoro oddalają się z szybkością większą od szybkości światła. Jakkolwiek było, szybkość oddalania musiała przekraczać szybkość tempa ich inflacji postwybuchowej, która - się przypuszcza - przekraczała szybkość światła (Alan Guth). Informacja emitowana przez obie wybuchające jednostki nie jest w tym wypadku zdolna dotrzeć wzajemnie do sąsiada. „Obserwatorzy” w obu kosmosach nie są w stanie zaobserwować się wzajemnie. Nie są stanie dowieść obecności kosmosu stowarzyszonego i określić fizykę sąsiada. Dla obu kosmosów obowiązywałaby swoista dylatacja czasu, zgodnie z naszą fizyką. Obie ekspandujące osobliwości oddalają się z szybkością światła lub ponadświetlną. Dla „myśliciela” w każdej nich, domyślny sąsiad, poddany krańcowej dylatacji czasu, w istocie nie starzeje się w ogóle. bo czas musiałby się zatrzymać w każdej jednostce w odniesieniu do drugiej, a masa każdej uzyskać wartość urojona. Osobliwości jako „tachiony”, oddalając się z szybkością ponadświetlną nie musza przyspieszać do nieskończoności i powiększać masę urojoną, bo tak jak w naszym rzeczywistym świecie, powinny podlegać działaniu, tym razem, „ujemnej energii”, może urojonej energii i tracić tę energię, zwalniając do granicy szybkości światła. Co więcej, zwalniając do tej granicy, tracą masę urojoną (na rzecz przyrostu masy rzeczywistej?) „Obserwatorzy” nie są w stanie potwierdzić obserwacyjnie tych „poglądów”, z braku dopływu informacji, mogą oceniać zjawisko na podstawie doświadczenia „myślowgo”. Obie uciekające osobliwości, wobec zatrzymania czasu, lub jego biegu wstecz, uznają stowarzyszoną osobliwość za stan statyczny, nawet ulegający dla „myślowego obserwatora” „zanikowi”. Takie ekspandujące tachiony powinien odznaczać się i ujemną, lub urojoną grawitacją, co tłumaczono by ich ponadświetlnym oddalaniem się. A może Wielki Wybuch i inflacja jest efektem tej nadświetlnej szybkości? Wszak osobliwość to nieskończona koncentracja, a więc i nieskończona grawitacja, która powinna przeciwdziałać wybuchowi? Dopiero szybkość ponadświetlna odwraca proces? i powstaje „rozprężenie” osobliwości? Całość rozważań jest zapewne sprzeczna ze stanem współczesnej wiedzy astrofizycznej, do takich skłania jednak koncepcja podwójnej osobliwości. Powyższe rozumowanie stałoby się prawdopodobne, gdyby założyć, że absolutna przestrzeń posługuje się odmienną niż przestrzeń w naszym realnym bąblu-kosmosie fizyką i może generować parę osobliwości-tachionów o przeciwstawnych symetriach CPT.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W absolutnej przestrzeni z podwójna osobliwością obowiązuje także zasada nieoznaczoności. Zasada ta w odniesieniu do obu konkurencyjnych osobliwości i ekspandujących kosmosów określałaby możliwość ich wzajemnej relacji. Dla tych hipotetycznych, pierwotnych tachionów, istota nieoznaczoności, być może, zmieniłaby swoją funkcję, skoro poruszają się one z szybkością ponadświetlną? Być może iloczyn niepewności wielkości sprzężonych obu tachionów- osobliwości może przybrać inną wartość, niż w naszej realnej przestrzeni ? Rozumowanie zapewne pokrętne?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Wymiarowość kosmosów</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Powstające kosmosy oddalają się od siebie w absolutnej przestrzeni w jednym wymiarze, a wybuchając, generują swoje cztery wymiary czasoprzestrzeni wewnętrznej, po rozpadzie ich ewentualnej wielowymiarowości Takie kosmosy charakteryzują się zatem czasoprzestrzenią pięciowymiarową, z dodatkowym wymiarem absolutnej przestrzeni lub nawet sześciowymiarową, jeśli dodać im jeszcze jeden wymiar czasowy czasu absolutnego tej przestrzeni absolutnej. Każda z bliźniaczych osobliwości, po swoim Wielkim Wybuchu i inflacji, generuje swój własny rodzaj materii. Być może ta pięciowymiarowa, czy sześciowymiarowa przestrzeń każdego kosmosu jest przyczyną jej odchylenia od ścisłej symetryczności i genezą asymetrii materii w obu? W każdej jednostce bliźniaczej nie zachodziła anihilacja i łamanie symetrii, rodzaj materii był zjawiskiem pierwotnym, lub jeśli nawet istniały te procesy, to w każdej w przeciwnym kierunku. Wybuchające i ulegające inflacji osobliwości stanowią swoiste „bąble” czterowymiarowej czasoprzestrzeni w absolutnej przestrzeni Newtona. Należy dodać, że w absolutnej przestrzeni, skoro zaszła jedna para osobliwości, to powinny zachodzić w absolutnym, nieograniczonym czasie i nieograniczonej przestrzeni nieograniczona ilości takich par. Jeżeli powstaną z jakąkolwiek częstotliwością, to będzie ich nieograniczona ilość. Wobec ewentualnej ujemnej grawitacji tych kosmosów w absolutnej przestrzeni w stosunku do siebie, mogą one nigdy się nie spotkać. A jeżeli powstanie ich tylko para, to oddalając się po krzywej, w tym wypadku, powinny spotkać się w dalekiej przyszłości i jako przeciwstawne, anihilować, doprowadzając do redukcji energii absolutnej przestrzeni do zera. W takim wypadku ich wzajemne grawitacja miałaby tę samą naturę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Splatanie osobliwości</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Oba ekspandujące kosmosy można potraktować jako dwie „cząstki” splątane. Ponieważ ujawniły się jako identyczne i jednorodne twory, tyle tylko, że o przeciwstawnych parametrach, więc powinny ewaluować identycznie, tak jakby następowała miedzy nimi natychmiastowa wymiana informacji, kierująca ich ewolucją, tak jak to się sądzi o wzajemnej interakcji cząstek splatanych. W istocie ewolucja obu kosmosów musi zachodzić identycznie, skoro są to cząstki bliźniacze. Ich ewolucja musi być ściśle zdeterminowana i zachodzić dokładnie według identycznego wzoru. W jednym i drugim powstanie „nasza” Galaktyka, nasz Układ Słoneczny, nasza Ziemia, taka sama ludzkość i taki sam autor takiej dysertacji, jak ta i w takim samym czasie. Koncepcja w istocie nienaukowa i fantastyczna, lecz wielu kosmologów postuluje równie nieudokumentowane naukowo rozwiązania np. kosmosów rozmnażających się, kosmosu pulsująceg i podobne. Należałoby rozważyć i zjawisko, jakie tu przedłożono. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Obie osobliwości doznają Wielkiego Wybuchu, pojawia się inflacja i oba ekspandują do rozmiarów obecnego, naszego Kosmosu. Skoro stan początkowy był identyczny, obie powstały z praosobliwości, jako fluktuacja kwantowa, to poza odwróceniem parametrów, ich ewolucja przebiega według ścisłego determinizmu. Determinizm ten jednak obowiązywałby jako zasada ogólna, dla całości, z odchyleniami w procesach lokalnych (w konkurencyjnym kosmosie taka koncepcja, jak tu przedłożona, nie musiałaby powstać). Zachodzi to tak, jakby oba kosmosy wymieniały miedzy sobą informację jednoczasowo, co dla cząstek naszego Kosmosu określa się jako „splatanie”. Ponieważ oba kosmosy, oddalające się z szybkością ponadświetlną, nie mogą wymieniać wzajemnie informacji, determinizm ma swoje źródło w pierwotnej jednorodności obu osobliwości, poza odwróceniem symetrii CPT. Przenosząc tok rozumowania na realny Kosmos, owo splatanie cząstek, czy fotonów w realnym Kosmosie jest, być może, efektem zachowania się splątanych cząstek zgodnie ze ścisłym determinizmem, biorącym początek w ich pierwotnym stanie. Ich zachowanie nie powinno wynikać z wzajemnej wymiany informacji w sposób natychmiastowy. Proces obserwacji wkracza w ten determinizm? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Podwójna grawitacja </b></div>
<div style="text-align: justify;">
Oba kosmosy obdarzone są wewnętrznym polem grawitacyjnym i pozostałymi oddziaływaniami, a poruszając się w absolutnej przestrzeni, muszą generować także pole grawitacyjne „zewnętrzne”. Absolutna przestrzeń na wysokości obu kosmosów i w ich otoczeniu przybiera także charakter spolaryzowanej czasoprzestrzeni. Absolutna przestrzeń przestaje być płaska. Oba kosmosy nie oddalają się zatem od siebie po trajektorii prostoliniowej, lecz tak jak ciała naszego Kosmosu, oddziaływujące na siebie grawitacyjnie. W wyniku zakrzywienia absolutnej przestrzeni, oddalają się po trajektoriach odbiegających od prostej. Wydaje się to nieracjonalne, jeśli zważyć, że ich oddalanie się może zachodzić ewentualnie z prędkością większą od prędkości światła. Grawitacja zewnętrzna obu ciał nie może docierać wzajemnie i wzajemnie wpływać na losy obu kosmosów. Jeśli jednak ich trajektorie są zakrzywione, to oddalając się od siebie, mogłyby jednocześnie zbliżać się, gdyby ich ruch był kołowy. Jaki może być promień krzywizna ich trajektorii w takiej absolutnej przestrzeni, w której ekspandują takie dwa bliźniacze kosmosy? A ich ruch mógłby zachodzić i po paraboli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby poruszały się z prędkością mniejsza od prędkości światła, to mogłyby stać się dla siebie wzajemne widoczne. Ponieważ dotąd takiego obrazu bliźniaczego kosmosy nie odkryto, więc wyłożona teza ma cechy prawdopodobieństwa. Z drugiej strony, założenie o identycznej ewolucji obu układów według deterministycznego wzoru, kłóci się z poglądami zaczerpniętymi z mechaniki kwantowej, według której historia cząstki jest złożeniem jej możliwych wielu trajektorii, zgodnie z poglądami Feynmana, a sama obserwacja ma wpływ na jej efekt? Taki mechanizm powinien obowiązywać i w wypadku kreacji mega-cząstek, powstających w wyniku fluktuacji kwantowej i ewaluujących nawet do rozmiaru kosmosów. Jeśli zważyć, że obie osobliwości już na wstępie tracą ze sobą łączność, nie podlegają więc „wzajemnemu badaniu”, a więc i temu, co sam proces obserwacji wnosi do historii cząstki, to taki determinizm jest do przyjęcia? Obie „cząstki” tracą ze sobą łączność, ewoluują więc według początkowego, tożsamego wzoru. Ewolucja obu cząstek przebiega naturalnie zgodnie z matematycznymi przewidywaniami kosmologii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Spin</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Obu kosmosom należy jednak także przypisać „spin”, jako pochodna spinu obu osobliwości, jako cząstek powstałych w wyniku fluktuacji kwantowej. W takim wypadku nasz Kosmos powinien podlegać rotacji, jako całość. Nie mogłaby to być zwykła rotacja wokół wyróżnionej osi, bo jednorodny wszechświat nie może mieć miejsc wyróżnionych, tak jak spin cząstki nie jest jej rotacją sensu stricte. Mogłaby to być jednoczesna rotacja wokół trzech osi prostopadłych do siebie? Swoisty, abstrakcyjny „spin”? Czy rozszerzanie się przestrzeni naszego Kosmosu i ucieczka galaktyk może być pochodna takiej rotacji? Odkrycie tej rotacji uprawdopodobniłoby koncepcję podwójnej osobliwości. Jej odkrycie jest zapewne niemożliwe ze wzglądu na brak punktu odniesienia dla takiego badania. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Koncepcja tu przedłożona w bardziej racjonalny sposób tłumaczy asymetryczność materii oraz łamanie symetrii i jednostronność spinu neutrin w naszym kosmosie. Owe zjawiska w kosmosie konkurencyjnym zachodzą w przeciwna stronę. Całość układu jest wzajemnie symetryczna. Oba kosmosy energetycznie się znoszą wzajemnie do „0”. Być może w przyszłości powinny się spotkać z przeciwnych stron, zderzyć i wtedy anihilować? Fluktuacja kwantowa o takim potencjale w końcu sprowadzi się do zera, tyle, że w kosmicznym wymiarze czasu i przestrzeni. Wyżej wyłożone rozumowanie nie mogłoby jednak obowiązywać w kosmosie wypełnionym eterem i opisanym w przedłożonej wyżej pracy. Dotyczyłoby Kosmosu o przestrzeni „pustej”. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Zakończenie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Całe rozumowanie jest zapewne nienaukowe, pełne błędów logicznych, niemające pokrycia we wiedzy astrofizycznej. Można jednak założyć, że istnieją jeszcze nieodkryte prawa dla stanów pierwotnych, które mogą dać podstawę do takich rozumowań. Fantazjowanie wielu kosmologów na temat genezy Kosmosu i zachowania się pierwotnego „bytu” daje podstawy do takich dalszych rozważań, szczególnie nieprofesjonalistom– profanom. Poglądy przedłożone w tym Uzupełnieniu są zapewne w całości nieracjonalne, niezgodne ze stanem wiedzy astrofizycznej. Jedynie jedna koncepcja może znaleźć zrozumienie w świecie nauki. To jest koncepcja podwójnej osobliwości. Skoro uważa się, że możliwa była jedna, to możliwe mogły by być i dwie równoległe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<m:smallfrac m:val="off"> <m:dispdef> <m:lmargin m:val="0"> <m:rmargin m:val="0"> <m:defjc m:val="centerGroup"> <m:wrapindent m:val="1440"> <m:intlim m:val="subSup"> <m:narylim m:val="undOvr"> </m:narylim></m:intlim> </m:wrapindent> </m:defjc></m:rmargin></m:lmargin></m:dispdef></m:smallfrac></div>
UP72156http://www.blogger.com/profile/00008766857619622757noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1841266720636896820.post-52618259190561197522010-05-13T03:26:00.000-07:002015-09-13T01:24:16.526-07:00Kosmos mój prywatny<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>UP 72156 </b> <br />
<br />
Poniższe dwie dysertacja są plonem wieloletnich zainteresowań nieprofesjonalisty w dziedzinie fizyki i astrofizyki, zainteresowań trwających od wczesnej młodości. Znajomość tematu przez autora nie wykracza poza ogólnikową wiedzę, czerpaną z publikacji popularnonaukowych, kiedyś zamieszczanych w czasopiśmie „Problemy”, potem w „Nauce i Życiu” czy w „Świecie Nauki” oraz z licznych publikacji książkowych, pisanych niejednokrotnie przez noblistów. Śledzenie postępu nauki w dziedzinie astrofizyki stało się pasją, a medytacje nad konstrukcją Kosmosu doprowadziły autora do „wymyślenia” własnego modelu kosmosu, opartego o zarzuconą i wyeliminowaną z nauki koncepcję „eteru”. Potraktowanie pustej przestrzeni jako „ziarnistej” i przyjęcie tej konstrukcji jako „aksjomatu”, pozwoliło nadbudować całą dal-szą resztę pomysłów. Sa one prostą i logiczną konsekwencją podstawowego aksjomatu, przyjętego w tej pracy, to jest ziarnistości przestrzeni. Wydaje się, że – chociaż taka konstrukcja nie może mieć material-nego wcielenia – to odznacza się jednak swoista logiką i jako konstrukcja teoretyczna jest zapewne do przyjęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dysertacje są może dla wielu nieczytelne, zbyt skomplikowane, wymagające pewnego przygoto-wania i nieco wiedzy fizycznej, nie udało się jednak autorowi ująć tematu w prostszej formie, jest on sam w sobie nazbyt złożony. Profesjonalny czytelnik spotka w tekście zapewne wiele potknięć, których profa-nowi w tej dziedzinie nie uda się uniknąć. Jak dotąd takiego przedłożenia tematu konstrukcji kosmosu au-tor nie spotkał w żadnej dostępnej mu publikacji, poza najnowszymi tezami o istnieniu „pola Higgsa” i cząstek Higgsa. Całość obu dysertacji, to czysta, osobista fantazja i wymysł autora, nie oparta na jakich-kolwiek innych publikacjach, poza powierzchowną wiedzą podręcznikową, czerpana z wielu popularno-naukowych wydawnictw, naszpikowana dodatkowo reminiscencjami nie związanymi z czystą astrofizyką. Ujęcie temat wywoła zapewne zgorszenie u profesjonalistów, jako całkowicie nienaukowe. Miłośnikowi tej dziedziny wiedzy, profanowi, wolno jednak dać upust pasji i podzielić się tą pasją z innymi.<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b><span style="color: red;">Kosmos mój prywatny</span></b></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wynalezienie wielu doskonałych narzędzi badawczych fizyki, jak też rozwój teoretyczny fizyki i matematyki, doprowadziły do prawie doskonałego poznania budowy materii, tak w skali mikro, jaki w skali makro. Znajomość tej dziedziny wiedzy jest prawie kompletna. Do odkrycia pozostają już tylko elementy tak zwana ciemna materia i ciemna energii, jeśli rzeczywiście takie istnieją, oraz dopięcie konstrukcji Modelu Standardowego mikroświata i urealnienie najnowszych pomysłów dotyczących budowy materii. Dokona się to zapewne za pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów. Niektórym kosmologom obraz zaciemnia brak koncepcji określającej same zjawisko zaistnienia Osobliwości i Wielkiego Wybuchu. Niektórzy wysuwają pogląd kosmosu pulsującego, kosmosu, który wybucha, ekspanduje do ogromnych rozmiarów, a potem się na powrót zapada do punkt. Opisano prawie wszystkie parametry mikroświata, rodzaje cząstek, ich masę, ładunek, spin, liczby kwantowe, kolor, zapach, oddziaływania, budowę cząstek złożonych i inne elementy mikroświata. Nie ustalono czym właściwie są najprostsze składniki mikroświata, już niepodzielne, leptony, kwarki i bozony. Co jest w ich „środku”. I zapewne tego nie da się ustalić. <br />
<br />
Poznając konstrukcję składników materii ma się wrażenie, że jest to jedynie możliwa postać bytu, jak gdyby zaprojektowana i uruchomiona za pomocą praw fizyki. I nie ma odstępstwa od tej konstrukcji. Jest ona jedynie możliwa. Tak więc, jeżeli istnieje gdziekolwiek jakaś materia poza naszym Kosmosem, to musi ona mieć taki sam obraz. I tak samo funkcjonować, jak nasza. Można jednak postawić pytanie, czy jest możliwe teoretyczne skonstruowanie modelu materii, który odpowiadałby matematycznym i logicznym założeniom i był w stanie funkcjonować według zadanych aksjomatów, według sztucznie wymyślonego algorytmu? Jednym słowem tak, jak znana mam materialna rzeczywistość. <br />
<br />
Istnienie tylko jednego modelu materii mówi samo za siebie i jest właściwie zastanawiające. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by próbować konstruować sztuczne modele materii. Wydaje się, że nie jest to całkiem nierealne. Wystarczy wymyśleć odpowiedni aksjomat początkowy, według którego taka materia jest skonstruowana i odpowiednie reguły jej funkcjonowania, to jest logiczny algorytm jej ruchu, bo tak jak to jest z naszą rodzimą materią, istotną cechą będzie ruch tej materii, a wszystko inne jest tego pochodną. W istocie w materii realnego świata na poziomie najniższym jest coraz mniej jakości, im niżej schodzimy w dół, ku coraz mniejszym strukturom, tym ów mikroświat jest mniej złożony, na placu „boju” pozostają proste formy, oceniane jako niepodzielne, choć jest to nadal poddawane w wątpliwość. Być może i te, choć do tej pory tego nie wykazano, są złożone z jeszcze prostszych składników. Jeśli więc leptony i kwarki mają strukturę, to zapewne są złożone z już niepodzielnych cząstek, a jest ich zapewne bardzo niewiele, lub może jest tylko jedna? A tylko występowanie jej w różnych konfiguracjach daje złożoność i swoistość budowy nie dopuszczająca dowolności, zaś decydującym czynnikiem powstania takich właśnie podstawowych konfiguracji jest nieznany czynnik rzeczywistości fizycznej i zapewne ruch. Ruch nie występuje w wielu postaciach, jest po prostu jeden, ruch, przemieszczanie się w przestrzeni. A świat cząstek fundamentalnych jest ściśle skwantowany, nie ma między nimi cząstek pośrednich. Tajemnicą jest, co jest przyczyną tej kwantyzacji ?<br />
<br />
Rzeczywistość, jakiej doświadczamy, składa się z czterech elementów. Jest to materia, energia, przestrzeń i czas. Każdy składnik bez pozostałych nie daje się wyobrazić i wszystkie są ze sobą zintegrowane, nie mają samoistnego bytu, są jakby zespolone w jeden podmiot. Każdy można opisać w sposób naukowy i wyrazić za pomocą symboli, używając do tej operacji narzędzi i mierników wyrażonych za pomocą pozostałych składników rzeczywistości. Co do ziarnistości energii zdania były podzielone. Starożytni nie rozpatrywali tego problemu. W czasach nowożytnych wysunięto dwie koncepcję, korpuskularną i falowa. Okazało się że, falowość energii nie przekreśla jej ziarnistości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czas i przestrzeń są uważane za absolutnie ciągłe. Trudno bowiem sobie wyobrazić nieciągłość czasu lub przestrzeni. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przyjąć robocza hipotezę, uznającą czas i przestrzeń za nieciągłą, czyli ziarnistą. Jest to teza wręcz absurdalna, lecz my postaramy się posłużyć nią w dalszych wywodach i na kanwie tej hipotezy zbudować swój prywatny kosmos, jako alternatywę dla Kosmosu rzeczywistego. Czy tak konstrukcja jest możliwa i czy można zbudować racjonalną koncepcję takiego Kosmosu, koncepcję, która będzie się odznaczać spójnością pozbawioną dowolności logicznych, jest tylko kwestią posłużenia się metodą odpowiednich aksjomatów, ścisłych reguł i algorytmów, nie dopuszczających dowolności w rozumowaniu i nakazujących operowania nie budzącymi wątpliwości zasadami. Poniżej postaramy się przedłożyć pod rozwagę kosmos alternatywny, ”Mój Prywatny Kosmos”.<br />
<br />
<b>Ziarnistość czasu </b><br />
<br />
Czas jest składnikiem natury zapewne niesamodzielnym. Nie istnieje jako samoistny byt, nie może płynąć bez czynnika materialnego, który się zmienia, bo tylko zmiana „czegoś” warunkuje zjawisko czasu. Najogólniej mówiąc, czas mierzy zmianą entropii układu. Dla teoretycznego układu, w którym entropia ma wartość stałą, można przyjąć brak czas. Dla złożonych cząstek elementarnych i dla ich składników czas nie płynie. Ich struktura jest niezmienna do chwili rozpadu cząstki. W układzie odosobnionym o stałej wartości entropii, nie mającym łączności z otoczeniem, zewnętrzny obserwator uzna, że czas tam nie płynie, jeśli zdoła tylko uzyskać wgląd w ten układ. Nie jest jednak w stanie tego stwierdzić, bo sam akt obserwacji narusza entropię i tym samym wprowadza do układu zmianę entropii, a więc i zjawisko czasu.<br />
<br />
Można też zadać pytanie, czy w układzie, w którym zachodziłaby rotacja stanów, prowa-dząca do powrotu do stanu początkowego , można mówić o istnieniu jednokierunkowej strzałki czasu, jeśli taki układ nie jest tylko układem pomyślanym? Być może w takim układzie moglibyśmy mieć do czynienie z czasem dwukierunkowym? lub rotacją kierunku czasu? I byłby to tylko czas wewnętrzny układu? Takie dyskusje, obarczone zapewne błędami rozumowania, można sobie toczyć. Jedno nie ulega wątpliwości. Obiektywnego, niezależnego czasu, który płynąłby niezależnie od podłoża materialnego nie da się pomyśleć i przyjąć. Niuton w tej materii się mylił. Jeśli jest to kategoria zależna, to czy można czynić na niej myślowe operacje, określające strukturę czasu i czy w ogóle o strukturze czasu można mówić? W budowie naszego prywatnego kosmosu przyjęliśmy zasadę budowania go za pomocą nie podlegających dyskusji aksjomatów, dla których nie ma innego zamiennika. Za taki aksjomat przyjęliśmy ziarnistość wszystkich składników naszego prywatnego kosmosu. Co do ziarnistości materii i energii nie może być wątpliwości, jest to oczywiste dla realnego Kosmosu i przyjmujemy za oczywiste i dla naszego prywatnego kosmosu. Pozostaje więc poddanie pod dyskusję postulatu ziarnistości czasu i przestrzeni. Czy czas w realnym Kosmosie jest ziarnisty? W warunkach makroskopowych nie do pomyślenia jest czas, który płynąłby skokowo. Nawet w świecie mikro, na poziomie atomu i cząstek elementarnych, nie może funkcjonować czas w postaci ziarnistej, czy skokowej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ulega wątpliwości, że na jeszcze niższym poziomie istnieje proces, który zachodzi w tak małej skali czasu, że nie ma procesu, który zachodziłby krócej. Może jest to „przeskok” elektronu z orbity na orbitę w atomie lub inny proces subatomowy. Chodzi więc o proces, który nie trwał by dłużej niż czas Plancka. Bo ten czas należałoby przyjąć za atom czasu. Zakładamy z całkowitą pewnością, że taki podstawowy proces istnieje. W takim wypadku można przyjąć też, że istnieją procesy trwające w czasie, będącym wielokrotnością czasu Planck. I można przyjąć, że te krótkookresowe procesy przebiegają nie inaczej, jak właśnie w czasach pełnych wielokrotności czasu Plancka. Oczywiście w dłuższych skalach ta wielokrotność ulega zatarciu i czas procesów można uznać za ciągły. Dla procesów makroskopowych owe zwielokrotnienie przestaje, ze zrozumiałych względów, obowiązywać i wydaje się wręcz absurdalne. W ślad za powyższym wywodem, dotyczącym realnego Kosmosu, przyjmujemy w mikroskali naszego prywatnego kosmosu, jak i realnego, ziarnistość czasu za obowiązującą.<br />
<br />
<b>Ziarnistość przestrzeni</b><br />
<br />
Pozostaje nam teraz rozważenie przyjętego za aksjomat postulatu ziarnistości przestrzeni naszego prywatnego kosmosu. Skoro ziarnistość materii i energii jest oczywista, a ziarnistość czasu uznaliśmy za możliwą do przyjęcia, w ślad za tymi pewnikami rozważmy konsekwencję przyjęcia takiej koncepcji, którą uznamy za aksjomat, dla przestrzeni. Należy zatem bliżej określić naturę owych hipotetycznych ziarnistości przestrzeni. Przede wszystkim składniki ziarnistej przestrzeni muszą odznaczać się cechami oczywi-stymi, nie podlegającymi dyskusji i wątpliwości, a przyjętymi a priori. Muszą to być elementy absolutnie proste, więc przede wszystkim nie mogą posiadać jakiejkolwiek struktury, musza być niepodzielne, a podstawowym ich atrybutem może być tylko ruch. Jedyną ich strukturą jest kształt i rozmiar, których nie można im odmówić. Kształt ich może być tylko kulisty, jako najbardziej prawdopodobny i idealny, a ich rozmiar można określić umownie jako „wymiar punktowy”. Przyjmujemy zatem, że cała przestrzeń naszego prywatnego kosmosu wypełniona jest ziarnistościami w rozumieniu potocznym i w rozumieniu fizyki naszego realnego Kosmosu. Owe ziarnistości wypełniające przestrzeń pozbawione są oczywiście zarówno masy, jak i energii. Jedynym ich atrybutem jest ruch. Znajdujemy dla tego ruchu nazwę: „kineza”, a ziarnistości nazwiemy „kinetronami”. Tak więc przyjmujemy za pewnik, że cała przestrzeń naszego prywatnego kosmosu wypełniona jest kinetronami, które przemieszczają się nieustannie w pustej pustej przestrzeni. Charakter tej kinezy nie może być inny, jak prostoliniowy. Tę cechę kinezy uznajemy jako nieodłączny atrybut kinetronów. Gdyby przestrzeń ziarnista była rozgęszczona, przeto kinetrony przemieszczałyby się prostoliniowo , aż do zetknięcia się z innym kinetronem. Tor takiego kinetronu przedstawiał by sobą chaotyczny, łamany wektor i zachodziło by mieszanie się kinetronów. Jeżeli jednak przyjmiemy za pewnik, że nasza przestrzeń jest przestrzenią ziarnistą gęstą, to tor kinetronu w dłuższym przedziale czasu kreślił będzie sferę i nie będzie zdolny do przemieszczanie się poza tę sferę, ponieważ nie pozwolą mu na to sąsiednie kinetrony. Kinetron oscylował będzie w swojej sferycznej „komórce”. Przestrzeń ziarnista składa się zatem z nieograniczonego morza „drgających" kinetronów.<br />
<br />
Drugą właściwością kinetronów jest ich kineza obrotowa, którą w ślad za fizyką realnego Kosmosu nazwiemy umownie spinem. Czy będzie to taki sam spin, jak w rzeczywistym kosmosie, nie jest dla naszych rozważań istotne Najogólniej będzie to kineza rotacyjna. Przyjmujemy dodatkowo, że wartość kinezy liniowej odpowiada prędkości światła. Kinetrony drgają więc z prędkością światła. W realnym Kosmosie za odpowiednik kinetronów można by uznać drgające struny według teorii strun. Kinetrony w swojej kinezie nieustannie „zderzają” się ze sobą, a odbijając się od siebie, zakreślają sferę, która w dłuższym przedziale czasu przyjmuje regularny kształt sferyczny. Do tego wszystkiego dodajemy kolejny aksjomat, mówiący o tym, że kinetrony zdarzając się ze sobą, jako nie posiadające masy, a wiec i bezwładności, mają właściwość wzajemnej addycji swojej kinezy podczas niektórych zderzeń lub utraty części kinezy podczas innych zderzeń. Analiza tej właściwości wymagałaby gruntowniejszych rozważań i skomplikowała obraz wywodów. Przyjmujemy zatem taki postulat umownie, nie wchodząc w dyskusje nad nim. Niech ten pewnik zostanie przyjęty bez uzasadnienia, jako kolejny aksjomat.<br />
<br />
Tak więc mamy gęstą, ziarnistą przestrzeń, której składnikami są drgające z szybkością światła kinetrony, a wartość ich kinezy może przy pewnych typach zderzeń przekraczać wartość szybkości światła w wyniku addycji szybkości zderzających się kinetronów. Opis tego, choć ku-szący i możliwy, jak to powiedzieliśmy wyżej, wydłużyłby nadmiernie niniejszą wypowiedź. Przyjmujemy więc ten postulat bez analizy, na wiarę. Przyjecie tego pewnika ma bardzo ważne konsekwencje dla dalszego rozwoju „wypadków” w naszym prywatnym kosmosie.<br />
<br />
<b>Charakter przestrzeni</b><br />
<br />
Wyłożona wyżej koncepcja ma ważne konsekwencje filozoficzne i kosmologiczne. Wymusza podjęcie rozważań nad ustaleniem warunków początkowych oraz geometrii takiej przestrzeni. Od razu nasuwa się pogląd, że przestrzeń ziarnista musi być nieskończona i nieograniczona, w przeciwnym razie, gdyby miała być rozmiarami ograniczona, należałoby przyjąć jakieś dodatkowe założenia, które nie dopuszczałyby do ekspansji kinetronów na sąsiednie, puste puste obszary, co prowadziłoby do wzrastającego rozgęszczenie ziarnistej przestrzeni i nasza koncepcja stałaby sie bezprzedmiotowa. Tak więc ziarnista, pusta przestrzeń nie może być ograniczona, ani skończona. Wniosek jest więc prosty i logiczny. Ziarnista przestrzeń pusta jest nieograniczona i nieskończona. Przyjęcie takiego poglądu będzie miało ważne konsekwencje w dalszych naszych wywodach i jest w gruncie rzeczy podstawą całej dalszej koncepcji ewolucji mojego prywatnego kosmosu. <br />
<br />
Drugim ważnym aspektem jest ocena początku ewolucji opisywanego tu alternatywnego kosmosu. Nie można przyjmować założenie, że nasz alternatywny kosmos mógł mieć początek podobny do początku realnego kosmosu, to jest powstać na modłę Wielkiego Wybuchu lub w jakikolwiek inny nagły sposób. Sama koncepcja nieograniczonej przestrzeni ziarnistej wyklucza taką możliwość, choć teza ta jest do dyskusji i w dalsze części zostanie ona przedłożona. Tak więc nasz kosmos prywatny powinien być też nieograniczony w czasie. Gdybyśmy założyli początek w czasie, to owa pierwsza struktura nie mogłaby powstać jako nieograniczona w przestrzeni, czas bowiem zakłada konieczność ewolucji, musiałaby zatem najpierw powstać w ograniczonym obszarze, co jest sprzeczne z pierwotnymi założeniami. Mamy więc przed sobą nieograniczoną, ziarnistą przestrzeń, nieograniczoną w czasie i o nie ograniczonym zasięgu, bez początku, a więc i zapewne bez końca w czasie. Przyjęcie ziarnistości przestrzeni wyklucza inny pogląd. Mamy pustą, ziarnistą przestrzeń, wypełnioną jednorodnym, drgającym, bezstrukturalnym środowiskiem kinetronów. Dla przejrzystości wywodów przyjąć jednak musimy jakiś punkt początkowy. Niech nim będzie punkt leżący w nieskończoności co do czasu i niech będzie to taką hipotezą roboczą. <br />
<b>Entropia mojego prywatnego kosmosu</b><br />
<br />
O takiej konstrukcji naszego podmiotu można powiedzieć, że jest to podmiot o najwyższej entropii, entropii o wartości 1. Jest to zatem struktura całkowicie nieuporządkowana, można powiedzieć, o najwyższym stopniu chaosu. Nie da się tu wyróżnić żadnego punktu odniesienia, każdy punkt takiej przestrzeni jest sobie równoważny. Kinetrony drgają liniowo od zderzenie z sąsiednim kinetronem do zderzenia i zgodnie z zasadą „kat odbicia równa się kątowi padania”. Ta jedna zasada musi obowiązywać, bo kinetrony nie mogą oscylować „jak chcą”. A więc wektor ich kinezy wyznaczony jest z góry wektorem sąsiedniego kinetronu, a ten z kolei sąsiedniego. Drgają więc jednak według pewnego porządku, a to swoiste uporządkowanie kinezy następuje podczas zderzeń. Dla makroobserwatora ziarnista przestrzeń jest nieodróżnialna, a więc jest taka, jakby jej nie było. Dla mikroobserwatora panuje w niej jednak pewien porządek, znając bowiem wektory obserwowanych kinetronów, jeżeli taka obserwacja będzie możliwa, a nie będzie, jest on w stanie ustalić ich przyszłe zwroty. Można przyjąć zatem, że w skali submikro panuje uporządkowanie wysokiego stopnia. Oscylacje kinetronów są całkowicie zdeterminowane?! Czy można zatem powiedzieć, że na tym poziomie mamy do czynienia z entropią o najniższym wskaźniku? czyli z uporządkowaniem najwyższego stopnia? Mikroobserwator nie jest w stanie dokonać swojej obserwacji, ponieważ wnosząc swój instrument, zaburza proces obserwacji, można jednak takiego doświadczenia dokonać myślowo.<br />
<br />
<b>Fuzje kinetyczne</b><br />
<br />
Czy w strukturze tak opisanej przestrzeni mogą zachodzić jakieś zdarzenia? Taka struktura wydaje się być całkowicie stabilna, nie podlegająca jakimkolwiek zmianom. Jeśli tak, to jest ona nie do obserwacji, jej dla obserwatora nie ma. Czy tak może być naprawdę? Kinetrony oscylują w sposób ujednolicony, nie ma żadnego punktu odniesienia. A jednak może nastąpić sytuacja całkowicie losowa taka, że sąsiadujące ze sobą kinetrony uzyskają kierunek swojej kinezy o zbieżnym zwrocie wektorów. W morzu nieograniczonej, ziarnistej przestrzeni i o nieograniczonym czasie istnienie, wypadki taki mogą sie zdarzyć. Jeśli dodamy do tego, że oscylacje zachodzą z szybkością światła, to prawdopodobieństwo takich zdarzeń jest pewne. Co się zatem musi stać po takim zdarzeniu? Pewna grupka kinetronów zmierza ku wspólnemu punktowi zderzenia. Niech to będzie stan całkowicie symetryczny. Kinetrony zderzają sie we wspólnym środku. Wokół nich pojawia się mała strefa przestrzeni pustej pustej, a do niej napływają z sąsiedztwa te kinetrony, których wektory są też losów skierowane akurat ku owemu środkowi. Te kinetrony uderzają w grudkę kinetronów, które uległy ześrodkowaniu, a zjawisko to nazwiemy fuzją kinetyczną. Kinetrony te wywierają na ową grudkę ciśnienie, które nie dopuszcza do rozpadu tej grudki. Otoczenie grudki zapełnia się kinetronami, z których część stale uzyskuje wektor kinezy skierowany ku grudce ześrodkowanych kinetronów. Następuje utrwalenie tych ześrodkowanych w grudkę kinetronów. Mamy więc stabilny twór, składający się z pewnej ilości kinetronów już jako samodzielny byt. Można ławo ustalić, jaką konfigurację mogą mieć owe zestawienia. W czasie dalszych wywodów będziemy je nazywali, w ślad za nazewnictwem z realnego Kosmosu, cząstkami fundamentalnymi. Najmniejsza taka cząstka składać się będzie zapewne z czerech kinetronów, następna z pięciu, kolejna z ośmiu, jeszcze kolejna z jedenastu kinetronów. Wszystkie one będą miały konfigurację symetryczną, idealnie symetryczną. Dalsze konfiguracje to sześciokinetronowe, dwunastokinetronowe, a jeśli dokładać będziemy do powstającej „powierzchni” kolejne kinetrony, powstanie cała kolekcja cząstek fundamentalnych o pełnej symetrii. Prawdopodobieństwo powstania każdej z nich będzie oczywiście różne. Prawdopodobieństwo przetrwania każdej z nich będzie też różne. Powstaną też zapewne i cząstki o zwielokrotnionej konstrukcji kinetronowej, może powstające z grudek o już ukonstytuowanych konstrukcjach o mniejszej liczebności kinetronów, na wzór fuzji cząstek, powstających z samych pojedynczych kinetronów. I takiego mechanizmu nie można wykluczyć.<br />
<br />
Nie ulega wątpliwości, że mogą powstawać też cząstki niesymetryczne. Można powiedzieć, że możliwe są najrozmaitsze konfiguracje, także cząstek niesymetrycznych, W środowisku oscylujących kinetronów każda fuzja o jakiejkolwiek konfiguracji jest prawdopodobna, choć to prawdopodobieństwa dla każdej konfiguracji jest zapewne inne. Powstające wokół każdej cząstki ciśnienie kinetyczne (tak je nazwiemy), utrwala taką cząstkę. Nie ulega wątpliwości, że możliwy jest rozpad takiej cząstki, możliwość taką opiszemy niżej.<br />
<h3>
<b>Przykład zjawisk na słońc</b></h3>
<h3>
<b><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Fuzje
kinetyczne porównać można do zjawisk zachodzących w słońcu. W tym celu zakładamy
myślo</span></span></span></b><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">wy eksperyment, polegający na rozpatrzeniu gwiazdy powstałej w czasie
formowana się galaktyki z kulą gazową w centrum. Ta kula jest pierwotną kulą
wodoru i niczym więcej.</span></span></span><b><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span>
</span></b><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b><span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: 12pt;">Atomy
wodoru obdarzone są jednorodna kinezą i oscylują i rotują (spin)<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>z szybkością odpowiadającą ich energii
kinetycznej. Podobnie jak kinetrony w ziarnistej przestrzeni. Podobieństwo jest
tu przystające. Atomy wodoru (protony) w czasie oscylacji zderzają się ze sobą i
„odskakują” odbite od siebie, lecz w wypadku przekroczenie pewnej granicznej energii
zderzenia dochodzi do „fuzji” do postaci atomu helu. Proces toczy się miliardy
lat, aż do całkowitego wypalenia się wodoru, i równolegle zachodzącej dalszej
fuzji. Fuzje wodoru do helu i dalsze fuzje do postaci atomów cięższych zachodzą
zapewne czysto losowo, a demonem Maxwella generującym ten proces jest energia
atomu wodoru przekraczająca graniczny poziom. W przeciwnym razie, gdyby fuzje następowały<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w sposób niekontrolowany, lawinowy, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>to słońce wypaliłoby się w postaci wybuchowej.
Zatem przykład gwiazdy typu słońca (jak i każdej gwiazdy) jest ilustracją
zjawisk, zachodzących w ziarnistej przestrzeni, to jest fuzji kinetronowych.
Podobieństwo procesu jest w obu układach doskonale przystające do siebie.
Proces fuzji wodoru do helu na słońcu jest dobrą ilustrację procesu fuzji
kinetronowej w ziarnistej<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>przestrzeni<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i czyni przedłożony pogląd o
pierwotnej ziarnistej przestrzeni wielce prawdopodobny.</span></span></b><span style="font-size: 12pt;"> </span></span></h3>
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Fluktuacje próżniowe</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Drugim zjawiskiem, które zachodzi w ziarnistej przestrzeni, jest proces odwrotny do fuzji kinetycznej, a więc coś, co powoduje powstanie próżni prawdziwej, obszaru bez kinetronów Może to się zdarzyć, gdy kolapsujące kinetrony nie znajdą wsparcia przez ciśnienie kinetyczne otaczającej je atmosfery kinetycznej. Taka ewentualność może się losowo zdarzyć, a wtedy kolapsujace kinetrony „odskakują od siebie.” Powstaje wtedy fluktuacja próżniowa, jak gdyby pęcherzyk prawdziwej próżni w ziarnistej przestrzeni. Taka fluktuacja trwa oczywiście ułamek czasu, otaczające ową fluktuację kinetrony zapełniają powstałą próżniową fluktuację. Jak pokażemy to niżej, zjawisko to ma fundamentalne znaczenie dla kolejnych zjawisk, jakie mogą zachodzić w ziarnistej przestrzeni. Ową fluktuację próżniową można uznać za swoistą antycząstkę. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Geneza masy cząstek</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Powstające w ziarnistej przestrzeni cząstki fundamentalne obdarzymy właściwościami, które znane są nam z Kosmosu realnego. Podstawowa właściwość, to właściwość posiadania masy. Tylko skąd się nagle pojawiła masa? Nasuwa się jedyne rozwiązanie. Cząstki składające się z kinetronów, które przecież nie posiadają masy, jak to stwierdziliśmy powyżej, otoczone atmosferą kinetronów, utrzymywane w stanie stabilnym przez ciśnienie kinetyczne, nabywają cechę masy nie inaczej, jak poprzez to ciśnienie, nie ma bowiem innego czynnika, który by taką właściwość cząstce przydawał. Owe zatem ciśnienie kinetyczne nadaje cząstkom cechę masy. Należy zadać jednak pytanie, od czego zależałaby wielkość masy cząstek? Należy przyjąć, że ciśnienie kinetyczne zmierzone w każdym punkcie ziarnistej przestrzeni ma taka samą wartość, a drobne fluktuacje są tak krótkoczasowe, że nie odgrywają roli w generowaniu masy cząstek. Wartość ciśnienia kinetycznego w przestrzeni kinetronowej w każdym jej punkcie jest więc stała dla tej przestrzeni. Pozostaje zatem jedyny wyznacznik masy, to jest wielkość cząstki, a raczej jej „powierzchnia”. Zatem od wielkości powierzchni cząstki zależy jej masa. Cząstki o takim samym składzie co do ilości składników kinetronowych, lecz o różnym rozłożeniu tychże, np. w postaci układu sferycznego, pustego w środku, a więc posiadającego większą powierzchnię, uzyskają większą masę. Taką masę określimy jako masę spoczynkową. Jeśli jednak cząstka przemieszcza się w przestrzeni, to napotyka na dodatkowy opór atmosfery kinetronowej i masa jej musi wzrastać i zależeć od prędkości cząstki. Tak się dzieje także w realnym Kosmosie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Podział cząstek</b> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Wszystkie powstające spontanicznie, ale w sposób nieunikniony i czysto losowo cząstki można podzielić na kilka grup. Na cząstki trwale stabilne, o nieograniczonym czasie trwania, cząstki o krótkotrwałym czasie życia i cząstki o bardzo krótkim czasie życia, które rozpadają się prawie w momencie ich powstania. Do trwałych cząstek zaliczyć możemy zapewne cząstki małoskładnikowe i supersymetryczne, których trwałość gwarantuje także symetryczne ciśnienie kinetyczne otaczające ich powierzchnię, choć nie tylko. Cząstki te będziemy nazywać trwałymi cząstkami fundamentalnymi (będą to więc niektóre leptony: elektrony, pozytrony, neutrina,). Inne cząstki z rodziny leptonów, choć nietrwałe, też należeć będą do fundamentalnych: mion, czy taon i ich neutrina. ?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Drugą grupę, cząstki fundamentalne, też nietrwałe, ale żyjące na tyle długo, że są w stanie zareagować z inna cząstką nietrwałą, będziemy nazywać kwarkami. Do fundamentalnych czą-stek nietrwałych zaliczymy także inne neutrina, poza odpowiednikami neutrin odkrytych w realnym kosmosie, których istnienie postulujemy. Grupę cząstek fundamentalnych niekwarkowych nazwaliśmy leptonami. Muszą też powstawać inne cząstki, o najrozmaitszej konfiguracji, o mniej czy więcej skrajnej asymetrii, a powstając losowo w ziarnistej przestrzeni, rozpadają się na cząstki potomne, też nietrwałe, według złożonych diagramów, a w dalszym procesie powstają z nich np. cząstki fundamentalne (leptony i/lub fotony). Cząstki zaś skrajnie nietrwałe, skrajnie niesymetryczne, rozpadają się do poziomu tła, bez możliwości rejestracji tego procesu. Ich nietrwałość zależy od ich niesymetryczności, a właściwą przyczyną ich rozpadu może być dodatkowo asymetryczne chwilowo ciśnienie kinetyczne, jakie tworzy wokół nich atmosfera kinetronowa. Podwójna asymetria powoduje ich zanik tuż po powstaniu. Tak więc w naszej ziarnistej przestrzeni powstają cząstki o najrozmaitszej konfiguracji, lecz tylko niektóre są zdolne do życia i ujawnienia. Skoro przestrzeń ziarnista jest skwantowana, powstające w niej cząstki powinny zatem różnić się od siebie zawartością conajmniej jednego kinetronu. Cząstki są więc też skwantowane, lecz nietrwałość wielu z nich nadaje pozostałym, trwałym lub długożyjącym w skali mikro, skwantowanie o bardzo zróżnicowanej skali, mierzonej ich masą i innymi parametrami. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Powstanie fotonu w ziarnistej przestrzeni</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Innym zjawiskiem, które zachodzić może w ziarnistej przestrzeni, to spontaniczne po-wstawanie spolaryzowanej, równoległo wektorowej „punktowej” kinezy, która przenosi się prostoliniowo w ziarnistej przestrzeni i polega na przekazywani tej zbiorczej, spolaryzowanej, zharmonizowanej i skonfigurowanej kinezy z „warstwy” kinetronów na „warstwę”. Taka fala polaryzacji przenosi się w przestrzeni w postaci pakietu, który nazwiemy fotonem. Nie wykluczone, że fala spolaryzowanej, dodatkowej kinezy rozprzestrzenia się sferycznie, a odbierana jest w miejscu pomiaru punktowo jako foton(?). Owa polaryzacja powstaje punktowo w wyniku czysto losowego ujednolicenia kierunków oscylacji pewnej ilości kinetronów sąsiadujących ze sobą, które to oscylacje zostają dodatkowo kierunkowo „wstrzelone” w następną warstwę kinetronów i tak owa ukierunkowana, dodatkowa oscylacja przenosi sie w przestrzeni w postaci punktowej fali (byłaby to jednak fala podłużna, a to koliduje z naszymi pojęciami o fali elektromagnetycznej, jako fali poprzecznej w warunkach realnego Kosmosu). Czy takie stwierdzenie jest zatem do przyjęcia? Tak więc w ziarnistej przestrzeni możliwa jest spontaniczna kreacja fotonów, jako fali dodatkowej kinezy nałożonej na kinezę własną kinetronów. Foton to zatem obszar kinetronówy o podwójnej kinezie, własnej, lokalnej, chaotycznej i nałożonej na nią kinezie spolaryzowanej liniowo. Po wzajemnej addycji swoich własnych kinez w zespole kinetronów, a taką możliwość przyjęliśmy a priori, powstaje obszar o zwiększonym ładunku kinetycznym, a to owocuje przyrostem prawdopodobieństwa powstania w tym obszarze cząstki lub fotonu. Reasumując należ powie-dzieć, że oscylująca, ziarnista przestrzeń posiada potencjalną zdolność kreacji cząstek materii i energii.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Odrębnym zjawiskiem, jakie może pojawić się w ziarnistej przestrzeni, jest proces prze-ciwny do fuzji kinetycznej, to jest możliwość powstania „dziury” w przestrzeni, a który nazwiemy fluktuacją próżniową, jak to już wyżej zostało powiedziane. Taka fluktuacja próżniowa, co wykażemy niżej, będzie miała podstawowe znaczenie w pewnych procesach subatomowych.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Geneza pola elektromagnetycznego</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Zajmijmy się teraz stanami, które muszą zachodzić na styku cząstki fundamentalnej ze środowiskiem kinetronowym, otaczającym taką cząstkę. Rozpatrzmy to na przykładzie elektronu poruszającego się w ziarnistej przestrzeni. Elektron uzyskuje masę w wyniku panującego na jego powierzchni ciśnienia kinetycznego. Między elektronem, a jego otoczeniem kinetronowym, zachodzą dodatkowe interakcje. Elektron obdarzony jest spinem, który można wyrazić poglądowo jako pochodną rotacji, choć nie w dosłownym znaczeniu. Podobnym spinem charkteryzują się i kinetrony. Podczas kontaktów obu tych podmiotów mikroświata, to jest podczas „zderzeń” kinetronów z elektronem, powinna zachodzić interakcja spinowa, to jest uporządkowanie spinowe kinetronów, które określić można jako polaryzację. Kinetrony uzyskują ujednolicone wektory swoich spinów w wyniku interakcji z elektronem, a to ujednolicenie przenosi się na sąsiednie obszary. Powstaje uporządkowane spinowo pole kinetronowe, które otacza elektron w czasie jego ruchu w przestrzeni. Rejestruje się to jako pole elektryczne i magnetyczne. Tak więc ładunek elektromagnetyczny elektronu jest efektem oddziaływania elektronu z atmosferą kinetronową jego otoczenia. Ładunek elektryczny, podobnie jak i masa, nie jest zatem czymś odrębnym w elektronie, jakimś samoistnym bytem umieszczonym w strukturze elektronu, przydanym mu z zewnętrzną, np. w postaci dodatkowej cząstki, lecz jest efektem oddziaływania elektronu z otoczeniem kinetronowym. Pytanie tylko, jak wytłumaczyć różnicę między ładunkiem dodatnim, a ujemnym. Zjawisko to wymagałoby dodatkowego studium, zatem dla uproszczenie wywodów zagadnienie to pominiemy. Nie jest ono niewytłumaczalne w za pomocą mechanizmów generowanych przez przestrzeń ziarnistą</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Elektron podczas ruchu w ziarnistej przestrzeni może zostać zarejestrowany bądź jako cząstka, bądź jako fala, jeśli rejestruje się jego pole elektromagnetyczne. Podczas poruszania się w przestrzeni elektron, jak i każda inna cząstka, powoduje lokalne i chwilowe przestrojenie struktury przestrzeni kinetronowej na swojej wysokości. Polega ono na zagęszczeniu warstwy kinetronów u „czoła” elektronu, co prowadzi do wzrostu ciśnienia kinetycznego, jakiemu podlega elektron, szczególnie odczuwalne podczas przyspieszenie do wartości bliskiej prędkości światła. Taki wzrost ciśnienia rejestruje się jako przyrost masy elektronu podczas jego ruchu. Drugim zjawiskiem przy takich dużych prędkościach jest to, co określa się jako skrócenie Lorenza. To skrócenie, w tym wypadku, jest skróceniem rzeczywistym, materialnym, nie tworem teoretycznym, czy ideą matematyczną. Można powiedzieć, że cząstka podczas lotu napotyka na opór ziarnistej przestrzeni, który wzrasta do nieskończoności przy prędkości światła. Podczas przyspieszania cząstki, na skutek wzrostu jej masy, muszą maleć przyrosty prędkości, tak więc przy prędkościach bliskich prędkości światła, każda dodatkowa porcja energii, zastosowana do przyspieszenie cząstki, owocuje bardziej przyrostem masy, a nie prędkości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Między elektronem, a atmosferą kinetronową ziarnistej przestrzeni, jak to już powiedziano wyżej, zachodzą interakcje Powtórzmy nasze rozumowanie jeszcze raz. Kinetrony odbijając się od elektronu muszą doznać w momencie zetknięcia się z nim przestrzennego przeobrażenia swojego spinu. Spin kinetronu musi przyjąć taki zwrot, jaki mu „narzuci” spin elektronu. Rotacja kinetronu musi zachodzić w osi antyrównoległej do osi obrotu elektronu tak, jak gdyby były to dwa zazębione koła zębata, obracające się wokół osi antyrównoległych. Tak „uporządkowana” rotacja przenosi się podczas zderzeń kinetronów na otaczającą atmosferę kinetronową. Powstaje pole uporządkowanych spinów kinetronów wokół elektronu, co nazwiemy ładunkiem elektrycznym i magnetycznym elektronu.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Interakcja fotonu i elektronu w atomie</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Podczas poruszania sie elektronu w przestrzeni dochodzi do wprowadzenie do atmosfery kinetronowej na wysokości cząstki dodatkowego ładunku kinetycznego, który przejawia się w kreacji tzw. wirtualnych fotonów. Powstają one od czoła elektronu, a anihilują poza elektronem. Fotony te są też i elementem pola elektromagnetycznego. W niektórych wypadkach, przy szybkości elektronu przekraczającej prędkości światła w danym środowisku, zostają one oderwane od cząstki i usamodzielniają się. Ich obecność dowodzi, że elektron rzeczywiście emituje wirtualne fotony, które ujawniają się jednak tylko w wyjątkowych wypadkach. Jednym z takich wypadków jest emisja fotonu podczas przejścia elektronu z wyższego na niższy poziom energetyczny w atomie. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Foton jako spolaryzowana, liniowa kineza, przenosząca się w ziarnistej przestrzeni, może trafić w swoim locie w elektron na orbicie w atomie. Jeżeli jego energia jest wystarczająca do „podbicia” elektronu na wyższy poziom, wyższą orbitę, to kineza fotonu zostanie w całości przejęta przez elektron. Foton znika jako spolaryzowana paczka kinezy, a elektron doznaje odrzutu i wchodzi na wyższy poziom energetyczny. Taki elektron wprowadza elektromagnetyczną „rewolucję” w zharmonizowaną dotąd elektrokinetycznie kinetronową atmosferę wokół chmury elektronowej. Musi nastąpić zachwianie równowagi polaryzacyjnej w atomie, intruz na nie swojej „orbicie” trafia w końcu na miejsce o dużej dysproporcji rozkładu ciśnień kinetycznych, a może na zdegenerowane pole elektromagnetyczne jego bieżącego otoczenia, którego sam był przyczyną i elektron taki zostaje zepchnięty na swój dawny, stabilny tor. Przyjmując swoją dawną pozycje, emituje foton. Spadek następuje z szybkością przekraczającą szybkość dozwoloną na niższej orbicie, zatem elektronu generuje wtedy wirtualny foton, który w innych warunkach nie byłby w stanie się ujawnić. Mechanizm emisji takiego fotonu przypomina mechanizm promieniowania Czerenkowa. I takim zapewne jest. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Natomiast foton o wyższej energii, po zderzeniu z elektronem, oddaje część tylko spolaryzowanej paczki kinezy elektronowi, bo układ dozwolonych poziomów energetycznych nie pozwala na dowolną interakcję z fotonem, pozostała część paczki mija elektron i uchodzi w postaci resztkowego fotonu, jeżeli energia fotonu nie wystarcza do przeniesienia elektronu na jeszcze wyższy poziom energetyczny. Być może jest i inaczej. Foton oddaje całą paczkę kinezy elektronowi, ten przenosi się na wyższy orbital, nabywa szybkości przekraczającej dozwoloną na tym orbitalu i emituje kolejny foton wirtualny o charakterze promieniowania Czerenkowa. Natomiast foton o małej paczce spolaryzowanej liniowo kinezy nie jest w stanie przenieść tej kinezy na elektron, bo tenże nie może zająć dowolnego poziomu energetycznego wokół jądra, być może następuje tylko odrzut elektronu i powrót na stare miejsce, a foton, odbierając utraconą chwilowo cząstkę energii, zmienia kierunek i uchodzi poza atom. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Interakcja ładunków różnoimiennych</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Efekt przyciągania się ładunków różnoimiennych i odpychania się równoimiennych można wytłumaczyć, analizując ukształtowania struktury ziarnistej przestrzeni pod wpływem ładunku elektronu, czy cząstki dodatniej, którą oczywiście będziemy nazywali pozytronem, jeśli taka zostanie wykreowana w ziarnistej przestrzeni. Każda różnoimienna cząstka polaryzuje swoje otoczenie kinetronowe, jak omówiono wyżej, pod względem ustawienia spinów kinetronów, w przeciwny sposób. Dwa równoimienne cząstki znajdujące się blisko siebie polaryzują zaś w identyczny sposób. Kinetrony znajdujące się między takimi cząstkami ulegają podwójnej polaryzacji, z dwu stron, co zniekształca ten obszar przestrzeni w taki sposób, że ciśnienie kinetyczne w tym obszarze wzrasta na skutek kinetycznego uporządkowania obszaru. Powstaje różnica ciśnień kinetycznych działających na np. elektrony, co powoduje zmianę charakteru przestrzeni z euklidesowej w tym obszarze na nieeuklidesową, a to powoduje, że cząstki równoimienne muszą „wybrać” tor dosiebny. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Podobnie dzieje się, gdy spotykają się cząstki różnoimienne. Przestrzeń między nimi zo-staje zdepolaryzowana, w obszarze tym spada ciśnienie kinetyczne, przestrzeń też traci swoją euklidesową konfigurację, lecz tym razem w taki sposób, że przewaga ciśnienia jest po stronach zewnętrznych cząstek, co powoduje zmianę toru ruchu cząstek „ku sobie”. Na takiej zasadzie opiera się zjawisko przyciągania ładunków różnoimiennych i odpychania ładunków równoimiennych w wolnej przestrzeni mojego prywatnego kosmosu. Cząstki posiadają własną energię kinetyczną wniesioną przez kinetrony, a kierunek ich ruchu wyznaczają interakcje ich ładunków. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Fuzja kwarków</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jak wyżej stwierdzono, w ziarnistej przestrzeni następują fuzje kinetronowe o dowolnej konfiguracji, ale tylko niektóre nabierają cechę trwałości, tworząc cząstkę. Pozostałe, pozbawione symetryczności, ulegają rozpadowi w wyniku własnej asymetrii i losowej asymetrii ciśnienia kinetronowego, co musi prowadzić do rozpadu krótko po fuzji. Te jednak, które żyją dostatecznie długo, mogą spotkać na swej drodze, szczególnie w warunkach nasilonej kreatywności przestrzeni, podobne cząstki i utworzyć, w wyniku kolejnej fuzji, cząstkę bardziej trwałą lub całkiem stabilną. Te cząstki, substraty trwałych cząstek nazwaliśmy kwarkami. Mechanizm kreacji z kwarków trwałych cząstek może polegać na swoistym splątaniu kwarków. Jeśli takie splątanie prowadzi do powstania cząstki przestrzennie symetrycznej, to pojawia się cząstka trwała, w przeciwnym razie cząstka ulega po dłuższym „przeżyciu” rozpadowi do cząstek potomnych i w końcu do fotonów i innych trwałych cząstek fundamentalnych. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Kwarki, jako niesymetryczne, mogą nie odznaczać się spinem doskonałym, wobec tego nie są w stanie wykreować pełnego ładunku elektromagnetycznego, towarzyszącego cząstce. Ponieważ jednak kwarkom towarzyszy ładunek o ustalonej, ułamkowej wartości, powoduje to, jak i też inne cechy kwarków, że tylko niektóre kwarki spośród wszystkich możliwych powstających w ziarnistej przestrzeni, są w stanie dokonać względnie trwałej fuzji. Tylko te, których ładunki i pozostałe cechy dopełniają się. Takich kwarków jest zapewne niewiele, (sześć + sześć w konfiguracjach zapachowo – kolorowych), pozostałych wiele kwarków po powstaniu w ziarnistej przestrzeni albo ulega natychmiastowej anihilacji, albo tworzą cząstki krótkożyciowe, nie dające się zidentyfikować. Cząstki powstające w wyniku fuzji kwarków nazwiemy hadronami (bariony, mezony) </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Masa hadronów</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Należy zadać pytanie, czy masa hadronu powstałego z kwarków jest sumą mas kwarków, czy ma inną wartość. Dla hadronów należy przyjąć następującą opcję. Są to cząstki o konfiguracji sferycznej, a więc nie są to cząstki lite, należy przyjąć, że ich „wnętrze” wypełnia też atmosfera kinetronowa. W związku z tym ich objętość przekracza objętość sumy objętości kwarków . Ich masa ma być odzwierciedleniem ich objętości. Większa objętość odbiera bowiem większy ładunek ciśnienia kinetycznego, jaki oddziaływuje na cząstkę. Hadrony posiadają więc stosunkowo większą masę, niż suma mas ich składników. Masa hadronów, tak jak i innych cząstek, jest wyznaczana ciśnieniem kinetycznym. Jeżeli jednak przyjęliśmy pogląd, że hadrony są sferyczne, to posiadają w swoim wnętrzu wyosobnioną atmosferę kinetronową, izolowaną od atmosfery zewnętrznej. Ta atmosfera musi oddziaływać na masę hadronu, tyle że od wewnątrz hadronu. Powstaje więc różnica ciśnień kinetycznych, i od tej różnicy, o przewadze ciśnienia zewnętrznego, zależy trwałość cząstki o charakterze hadronu, a więc cząstki złożonej z prostszych elementów. To oddziaływanie będziemy nazywać oddziaływaniem silnym. Ze zjawiskiem oddziaływania silnego będziemy mieli do czynienia w dalszych wywodach. Tak więc zewnętrzne ciśnienie kinetyczne nadaje hadronowi, jak i wszystkim innym cząstkom masę, zaś różnica ciśnień kinetycznych między ciśnieniem zewnętrznym, a wewnętrznym stanowi o trwałości cząstki. Wynika z tego jednak, że cząstki lite są trwalsze od sferycznych, nie mają w sobie wewnętrznego, przeciwstawnego ciśnienia kinetycznego. Należy zatem przyjąć, że trwałe cząstki są lite, natomiast ulotność niektórych hadronów wynika z różnic ciśnień po obu stronach ich „ciała”.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Ciemna materia</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Zagadnienie kreacji materii w ziarnistej przestrzeni, przedłożone wyżej, wymaga dalszej dyskusji i podsumowania. Założyliśmy, że ziarnista przestrzeń ze swej istoty obdarzona jest zdolnością kreacji materii pod postacią cząstek fundamentalnych i elementarnych, jako cząstek potomnych. Kreacja cząstek następuje w wyniku losowych fuzji kinetycznych, to jest powstawania przypadkowych „zlepień” kinetronów, utrwalonych następnie w wyniku działania ciśnienia kinetycznego. Mogą powstawać cząstki o najrozmaitszych konfiguracjach, z największym prawdopodobieństwie dla cząstek o najmniejszej symetrii przestrzennej. Takie cząstki muszą ulegać rozpadowi wkrótce po kreacji. Cząstki te tworzą w ziarnistej przestrzeni zapewne tzw. ciemna, wirtualną materię. Tempo ich rozpadu musi równać się szybkości kreacji, a czas ich życia stanowi o wysyceniu przestrzeni ciemną materią. Gdyby procesy te nie były sobie równoważne, w przestrzeni narastałaby ilość ciemnej materii lub byłaby ona jej pozbawiona. Wykrycie tych cząstek jest mało prawdopodobne z racji ich ulotności. Ta grupa cząstek pozbawiona jest zdolności do tworzenia dalszych konfiguracji z istoty ich skrajnie niesymetrycznej natury. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Drugą grupę cząstek, powstających w ziarnistej przestrzeni, mogą stanowić cząstki o charakterze metatrwałym, przez co należy rozumieć cząstki o dostatecznie długim czasie życia i dostatecznie symetrycznej konfiguracji przestrzennej, pozwalającej na powstanie cząstek potomnych drugiej generacji o dłuższym przeżyciu. Będą to więc cząstki o charakterze wirtualnym, cząstki kolejnej generacji ciemnej materii, które można uznać za swoiste kwarki. Prawdopodobieństwa takiego procesu nie można odmówić ziarnistej przestrzeni. Prawdopodobieństwo pierwszego opisanego procesu i drugiego wynika z istoty ziarnistej przestrzeni.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Kwarki względnie symetryczne</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Trzecia generacja cząstek kreowanych przez ziarnistą przestrzeń to cząstki o przystających do siebie konfiguracjach, zdolnych do dokonania kolejnych fuzji cząstek trwałych, bądź względnie długożyciowych. Muszą się one odznaczać względną symetrycznością przestrzenną, pozwalającą na stworzenie po fuzji cząstki dostatecznie symetrycznej, a więc trwałej. W ślad za konstrukcją materii realnego Kosmosu nazwiemy je także kwarkami, tyle że nie będą to już kwarki w pełni wirtualne. Przyjmujemy istnienie sześciu takich kwarków i sześciu nich lustrzanych odbić, to jest antykwarków. Taki kwark, jak i każda inna cząstka, zawierają w sobie sumę kinezy tworzących je kinetronów, która w cząstce, jako całości. przejawia się w jej energii kinetycznej oraz wewnętrznej fluktuacji jej składników, co powinno równać się zmianie przestrzennej konfiguracji struktury kwarka. Kwark zachowuje wszystkie swoje cechy kwantowe przy zmiennej konfiguracji przestrzennej. Zjawisko to określimy jako kolor. Tak więc każdy kwark może wystąpić w trzech przestrzennych konfiguracjach – kolorach. Zespolenie dwóch, trzech lub więcej kwarków kreuje cząstki drugiej generacji w postaci, które nazywamy hadronami. Kombinacje kwarków dwuskładnikowe nie dają się zestawić do postaci supersymetrycznej, a więc do cząstek trwałych. Te kombinacje dają cząstki metatrwałe. Natomiast niektóre kombinacje trójskładnikowe dają cząstki trwałe (niektóre bariony). </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Geneza gluonów</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">We wcześniejszych wywodach uznaliśmy cząstki trwałe jako sferyczne, posiadające w swoim wnętrzu „atmosferę” kinetronową, a różnicę ciśnień kinetycznych między atmosferą zewnętrzna, a wewnętrzną uznaliśmy za oddziaływanie silne. Pogląd ten można dyskutować i na inny sposób. Zamknięta atmosfera wewnętrzna np. protonu predestynuje kinetrony tam zawarte do wejścia w stan kolejnej fuzji i wykreowania nowej cząstki, która wypełnia wnętrze barionu i przekształca go w cząstkę litą. W tej sytuacji zostaje zniesiona różnica ciśnień między wnętrzem, a zewnętrznym otoczeniem kinetronowym barionu, co generuje jednostronne, bezwzględne ciśnienie kinetyczne wokół barionu. Będzie ono bardziej odpowiadało temu, co nazywamy oddziaływaniem silnym. A cząstkę wewnętrzną nazwiemy gluonem. Być może takich cząstek powstaje we wnętrzu barionu więcej. Lita cząstka nie musi oznaczać, że jest to twór statyczny, nie podlegający fluktuacjom. Oznacza tyle, że we wnętrzu barionu atmosfera kinetronowa uległa zestaleniu do kolejnej cząstki, a wszystkie składniki takiego barionu są w stałej, wzajemnej interakcji kinetycznej. Podobne cząstki wewnętrzne mogą powstawać podczas fuzji każdych innych hadronów. Należy jednak założyć, co postuluje chromodynamika kwantowe realnego Kosmosu, że i w ziarnistej przestrzeni, trwałe bariony nie są cząstkami przestrzennie stabilnymi i podlegają fluktuacjom, tyle tylko że w granicach nie przekraczających ich zwartości. Być może polega to na ukształtowaniu się w barionie fali stojącej jego składników, jeśliby im przypisać funkcję fali. Niestabilność niektórych hadronów polegałaby na braku warunków do ukształtowania się takiej fali stojącej. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Mechanizm kreacji hadronów</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Zrozumienie kreacji złożonych cząstek, hadronów, w ziarnistej przestrzeni napotyka na dalsze trudności. Ulotny kwark musiałby długo czekać na pojawienie się w jego otoczeniu dopełniającego kwarka, a w międzyczasie uległby rozpadowi. Przyjmujemy więc istnienie mechanizmu katalizy. Powstający losowo kwark o konfiguracji dostatecznie symetrycznej, jeśli utrzyma się dostatecznie długo „przy życiu”, jest w stanie dobudować w swoim najbliższym otoczeniu swojego dopełniającego towarzysza, czy towarzyszy. Proces ten można obrazowo przedstawić w następujący sposób. Powstający kwark ma np. konfigurację o charakterze „kinetroteleskopu”. Płaszczyzna „teleskopu” kieruje wektory odbijających się od niej kinetronów ku wspólnemu ognisku, co powoduje kreacje kwarka „potomnego”. Takie dwa dopełniające się kwarki tworzą cząstkę. Należy przyjąć, że kwarki są zdolne do katalizy dowolnego kwarka stowarzyszonego, jednak z uwzględnieniem rozrzutu prawdopodobieństwa co do rodzaju. Przy takim założeniu, w ziarnistej przestrzeni możliwe są losowe kreacje par i trójek kwarków o różnych konfiguracjach, co wynika z istoty prawdopodobieństwa. Spośród wszystkich kombinacji trwałe lub względnie trwałe mogą być tylko kombinacje kwarków o dopełniających się lub uzupełniających się kolorach ( który uznajemy za odmienność przestrzenną kwarka). W tej sytuacji czas życia barionu lub mezonu zależy od jego konfiguracji przestrzennej. Im bardziej symetryczna cząstka, tym trwalsza. Pogrupowanie wszystkich hadronów, według czasu ich życia, powinno wskazywać na ich wzrastającą przestrzenną symetryczność, a pogrupowanie według masy na ich przestrzenną objętość. Naj-bardziej trwałe – najbardziej symetryczne, najcięższe – najbardziej objętościowe. W tej sytuacji najbardziej symetryczne są niektóre bariony, jako cząstki trwałe. Podobny proces rozumowania należy odnieść do leptonów.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Reasumując powiemy, że ziarnista przestrzeń generuje wirtualne cząstki stanowiące ciemną materię, jako ulotne, singlowe, wirtualne kwarki kilku generacji, kwarki meta trwałe, tworzące mezony, zespoły kwarków, (sześć + sześć), tworzących cząstki fundamentalne trwałe, oraz elektrony i pozytony i neutrina, jako leptony, oraz zapewne inne dowolne ulotne neutrina . Lista wszystkich możliwych cząstek ułożonych według dobranych kryteriów powinna ułożyć się w rodziny. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Oddziaływanie silne</b> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Do wyjaśnienie pozostaje uściślenie oddziaływania silnego. Jak to już wyżej wyrażono, proton uznaliśmy za cząstkę przestrzennie supersymetryczną. W jej wnętrzu zamknięta jest izolowana atmosfera kinetronowa, która zostaje skatalizowana do postaci odrębnej cząstki lub cząstek – gluonów. Cząstki te wypełniają wnętrze barionu, tworząc z niego cząstkę litą. Zewnętrzne ciśnienie kinetyczne otaczające taki barion pozbawione jest wewnętrznego przeciwdziałania. W tej sytuacji próba rozerwania takiej cząstki napotyka na bezwzględny opór zewnętrznego ciśnienia kinetycznego, co określamy oddziaływaniem silnym. Na podobnej zasadzie funkcjonuje to oddziaływanie także na terenie jądra atomowego. Atmosfera kinetronowa wnętrza jądra zostaje skatalizowana do postaci bozonów tego oddziaływania, a wypełniając jądro wirtualnie, znosi przeciwdziałanie wewnętrznego ciśnienia w jądrze. Dygresje powyższe przedłożono gwoli głębszego zobrazowania możliwych procesów zachodzących w ziarnistej przestrzeni.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Konfiguracja elektronu w atomie</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Skoro mamy już do dyspozycji i elektrony i bariony, wśród nich cząstki dodatnie, które nazwiemy protonami i cząstki obojętne, które nazwiemy neutronami, należy rozpatrzyć relacje, jakie zajdą między nimi, jeśli dojdzie do spotkania między tymi cząstkami w ziarnistej przestrzeni. Elektrony i protony otoczone są polem elektrycznym o odmiennym ładunku. Zbliżenie się elektronu do protonu powoduje nałożenie się obu pól na siebie w takim stopniu, w jakim ustali się ich wzajemna pozycja przestrzenna. Elektron nie może usadowić się na dowolnej pozycji w pobliżu protonu, może przyjąć taką pozycję, na jaką pozwala mu jego energia kinetyczna i „zgoda” protonu dysponującego własnym polem i wyrażana za pomocą liczb kwantowych. Pola obu cząstek nakładają się na siebie, prowadząc do depolaryzacji obszaru wspólnego. Ponieważ, co jest oczywiste, pola te nie pokrywają się w całości, przeto na obrzeżach tych pól pozostają resztkowe pola polarne. Powstaje konfiguracja dwu cząstek, wokół których wraz z „krążącym” elektronem na odpowiednim poziomie energetycznym protonu, rotują obszary przeciwnej polaryzacji resztkowych pól elektromagnetycznych przyporządkowanych każdej cząstce. Te resztkowe pola muszą mieć taką konfigurację wokół jądra, by przesuwająca się kołowo fala polaryzacji dodatnio – ujemnej tworzyła na orbicie falę stojąca, to znaczy, by na tej orbicie mieściły się całkowite długości fali. W takim wypadku taka konfiguracja, nazwijmy ją atomem wodoru, przedstawia sobą dipol. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Reasumując można powiedzieć, że elektronowi zajmującemu odpowiedni poziom energetyczny wokół protonu towarzyszy w jego obiegu fala elektryczno- magnetyczna spolaryzowanej atmosfery kinetronowej. W takiej sytuacji w atomach wieloprotonowych kolejny elektron nie może usadawiać sie na dowolnej pozycji wokół atomu, ponieważ nie pozwala mu na to istniejąca już konfiguracja niższych poziomów energetycznych. Taki elektron musi wybrać pozycję na wyższym poziomie energetycznym taką, by nie kolidowały ze sobą i nie nakładały się na siebie kolejne fale polaryzacji ziarnistej przestrzeni generowane przez kolejne elektrony. Powstaje w ten sposób warstwowe rozlokowanie kolejnych elektronów. Elementem porządkującym taki układ jest, jak to widać, ziarnistość przestrzeni. Ta ziarnistość jest nośnikiem informacji przekazywanej między składnikami atomu, bez której składniki te zachowywały by się dowolnie. Informacje te są przekazywane przez skonfigurowaną, ziarnistą przestrzeń składnikom atomu w postaci liczb kwantowych, które opisują każdy kolejny dipol elektron-proton odpowiednich poziomów energetycznych, dopuszczając tylko dozwolone ułożenie tych poziomów w atomie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Masa chwilowa ziarnistej przestrzeni</b> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Jak powiedziano wyżej, masa cząstki fundamentalnej i elementarnej powstaje w wyniku interakcji ciśnienia kinetycznego z powierzchnią cząstki. Kinetron uderzający w cząstkę wywiera na nią „nacisk”, a suma tych nacisków w jednostce czasu i na jednostka powierzchni tworzy zjawisko masy. Ponieważ wielkość cząstek tego samego rodzaju ma wartość stała i ciśnienie kinetyczne w każdym obszarze przestrzeni ma też wartość stałą, zatem cząstki te muszą mieć masę właściwą sobie i dokładnie taką samą spoczynkową. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Jak wyżej powiedzieliśmy, kinetrony w pustej, ziarnistej przestrzeni zachowują się jak drgające liniowo i rotujące oscylatory, przeto należy przyjąć, że w czasie zderzenia ze sobą nabywają one też cechę masy! Takie zderzenia zachodzą w czasie t = 0, teoretycznie jednak kinetrony w momencie zderzenia nabywają cechę masy. Nazwiemy ją masą chwilową Stąd nasuwa się wniosek, że cała ziarnista przestrzeń, jako całość, w każdym punkcie czasowym i w skali dostatecznie dużego obszaru, posiada masę chwilową. W mikroskali czasowej i przestrzennej ta masa chwilowa może przybierać zmienne wartości, natomiast w odpowiednio dużej skali ma wartość stałą. Idąc za ta myślą, ziarnistej przestrzeni można przydać i cechę energii, którą należałoby też nazwać energią chwilową. Taka opcja niesie z sobą poważne konsekwencje teoretyczne, może przemawiać dodatkowo na rzecz potencjału twórczego, tkwiącego w ziarnistej przestrzeni. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Ziarnista przestrzeń więcej niż eter kosmiczny</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Koncepcja ziarnistej przestrzeni jest powrotem do koncepcji eteru, jaka panowała w 19-tym wieku i została zdezawuowana przez Michelsona i Morleya w ich doświadczeniu, dotyczącym badania prędkości światła w warunkach ruchu źródła światła. Zakładali oni, że światło emitowane w różnych kierunkach z emitera znajdującego się w ruchu, musi różnić się prędkością rozchodzenia, ponieważ ruch źródła światła powinien powodować dryf eteru, nośnika światła, porywać za sobą eter, podobnie jak dzieje się to podczas np. ruchu pojazdu we mgle. W takiej sytuacji światło musi rozchodzić się z różnymi prędkościami. Decyduje o tym dryf etery, który jest przenośnikiem fali światła. Rozumowania logiczne. Ponieważ jednak światło rozchodzi się z jednakową prędkością we wszystkich kierunkach, niezależnie od ruchu źródła światła, uznali oni, że eteru nie ma, a gdyby był, musiałby być ciałem doskonale sztywnym. Wracając do aksjomatu ziarnistej przestrzeni, nie chcemy uznawać jej za eter w rozumieniu tych dwóch badaczy. Jest ona czymś więcej niż eterem, ponieważ eter był uważany jedynie za nośnik oddziaływań, natomiast nasza przestrzeń kinetronowa ma zdolność kreacji materii i energii. Jest ona istotnie ciałem doskonale sztywnym. Nie są możliwe przemieszczenia kinetronów pod wpływem ruchu masy w przestrzeni. Możliwe są jedynie lokalne odkształcenia atmosfery kinetronowej na wysokości poruszającej się cząstki w postaci emisji wirtualnego fotonu, czy wykreowania pola polaryzacji elektrycznej i magnetycznej, lecz nie są to zniekształcenia polegające na przemieszczenia zespołu kinetronów. Sam foton też nie polega na przemieszczaniu się paczki kinetronów, lecz na przemieszczania się zsynchronizowanej kinezy po „grzbietach” kinetronów. Jedyna forma zmiany konfiguracji ziarnistej przestrzeni może nastąpić w wyniku jej kompresji, lecz bez przemieszczenia składników.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Błędny pogląd tych dwóch badaczy polegał i na tym, że uznawali materię za lity twór, w ślad za powszechnym w ich czasach poglądzie. Masa jako lity twór musiała powodować dryf ewentualnego eteru. Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną wiedzę o materii, która w istocie jest prawie pusta, skoro jądro atomowe zajmuje w atomie objętość wiele rzędu wielkości mniejszą niż sam atom, a prawie cały atom wypełnia pusta przestrzeń, w naszym wypadku ziarnista, to można bez dyskusji przyjąć brak wpływu ruchu takiej drobnej cząstki materii na strukturę ziarnistej przestrzeni. Dowodem tego może być np. „przezroczystość” tak wielkiego ciała, jak nasza Ziemia, dla strumienia neutrin kosmicznych, które są w stanie przeniknąć przez tak wielkie ciało nie naruszając prawie żadnego jej elementu. W takiej sytuacji pusta Ziemia, jak i też każde inne ciało kosmiczne, poruszając się w przestrzeni kosmicznej, tym bardziej nie jest w stanie naruszyć elementów o wiele rzędów wielkości mniejszych niż neutrina.Symetryczność warunkiem trwałości cząstki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W ziarnistej przestrzeni powstają cząstki o najrozmaitszej konfiguracji. Jak powiedzieli-śmy wyżej, najbardziej możliwą konfiguracją jest konfiguracja asymetryczna, skrajnie asyme-tryczna i taka cząstka jest nietrwała. Powodem tego jest jej asymetria oraz losowo powstające na jej powierzchni asymetryczne ciśnienie kinetyczne. Brak symetrii ciśnienia wokół cząstki też niesymetrycznej musi powodować dużą różnicę ciśnień na jej powierzchni i w rezultacie prowadzić do jej rozpadu. Czasy życia takich cząstek są zapewne różne. Jeżeli w czasie przelotu takiej cząstki w przestrzeni, np. kwarka, napotka ona cząstkę bliźniaczą, może dojść do ich fuzji, powstają wtedy losowo cząstki trwalsze, które nazwaliśmy mezonami. Losowe spotkanie trzech cząstek fundamentalnych, kwarków, lub wzajemne katalizowanie kwarków, prowadzi do trwałej konfiguracji. Powstaje wtedy barion. Taka cząstka, jako symetryczna, otoczona atmosferą kinetronów, jeśli nawet ta nie zawsze bywa symetryczna, staje się cząstką trwałą, choć nie można wykluczyć, że w pewnych warunkach losowego i lokalnego pogłębienia się asymetrii ciśnienie kinetycznego wokół takiej cząstki, ulega ona samorzutnej anihilacji do poziomu tła. Takiej anihilacji nie dałoby się odkryć ze względu na brak narzędzi badawczych do takiej operacji. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Trwałość barionów</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Pytaniem jest, jaki mechanizm zapewnia trwałość barionom. Powiedzieliśmy, że otaczająca ją atmosfera kinetronowa. Bliższy wgląd w to zagadnienie ujawni nam, że we wnętrzu takiego barionu może utrzymać się przestrzeń kinetronowa, zamknięta lub połączona z przestrzenią otaczającą, jak to już powiedziano. Jakkolwiek jest, w tej wewnętrznej przestrzeni utrzymuje się też pewne wewnętrzne ciśnienie kinetyczne. Trwałość cząstki zatem jest warunkowana różnicą ciśnień kinetycznych po obu stronach powłoki cząstki. Należy zatem mniemać, że najtrwalsze cząstki to cząstki lite. Takimi cząstkami są zapewne leptony. Należy zaś przypuszczać, że we wnętrzu barionu, jeśli przyjmiemy, że nie są one lite, dochodzi też do losowej fuzji kinetronów i może to zachodzić zapewne z większym prawdopodobieństwem niż w wolnej przestrzeni ze względu na współudział w kreacji cząstek wewnętrznych ściany barionu, która kieruje trafiające w nią kinetrony wewnętrzne ku wspólnemu środkowi. Powstają zatem cząstki wewnętrzne, które nazwaliśmy gluonami. Ściana odgrywałaby tu rolę katalizatora kreacji. Są to zapewne cząstki wirtualne, a więc takie, które powstają i giną. Niewątpliwie wchodzą one w reakcję z kwarkami też o charakterze „wirtualnym”. Po rozbiciu takiego barionu zostają uwolnione zarówno kwarki , jak i gluony, a te jako pozbawione samodzielnego bytu, ulegają szybkiej dalszej przemianie aż do powstania cząstek trwałych, fotonów lub anihilacji. Ciśnienie utrzymujące cząstki w stanie trwałości nazwaliśmy oddziaływaniem silnym. Jak wykażemy niżej, oddziaływane silne ma też miejsce na poziomie bardziej złożonych struktur, to jest jąder atomowych, struktur wielobarionowych. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Geneza energii ruchu cząstki</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Poważnym zagadnieniem do rozważenia jest pojęcie energii cząstki fundamentalnej, czy elementarnej, energii która wyraża się ruchem cząstki w ziarnistej przestrzeni. Cząstka, która powstaje losowo w przestrzeni w wyniku fuzji kinetycznej, powinna zachować swoją pozycje w miejscu powstania i nie podlegać przesunięciom. Jeżeli jednak cząstka obdarzona zostanie ła-dunkiem elektrycznym w wyniku interakcji z otaczającą ją przestrzenią, to jeśli dojdzie do wielu kreacji takich cząstek w pobliżu, ich równoimienne lub różnoimienne ładunki spowodują taką konfigurację ich otoczenia kinetronowego, że owa skonfigurowana elektrycznie przestrzeń wymusi na nich ruch ku sobie i po zderzeniu anihilację lub ruch odsiebny i oddalenie się od siebie, teoretycznie ku nieskończoności. Powiemy wtedy, że cząstki posiadają energię kinetyczną. Dwie cząstki naładowane ulegają przyspieszeniu pod wpływem swoich pól elektrycznych, mówimy, że ich energia wzrasta. Jeżeli mają zostać spełnione zasady zachowania, to powinna obniżyć się energia ich pól . Ta jednak nie ulega zmianie. Wynika z tego, że ruch cząstki w polu elektrycznym jest tożsamy pod względem energetycznym ze stanem bezruchu. Inaczej energia pola elektrycznego obu cząstek musiałaby ulec obniżeniu. Ruch cząstki naładowanej w polu elektrycznym następuje od potencjału wyższego ku niższemu, a cząstka obdarzona jest energią. Energia ta może przyrastać lub maleć. Tak dzieje się, jeżeli cząstkę rozpatrujemy w izolacji od pola, które na nią działa. Coś jej przybywa lub ubywa. Jeżeli jednak rozpatrzymy ruch cząstek naładowanych w polu elektrycznym wraz z tym polem, jako układ zespolony i izolowany, to w układzie tym ruch cząstek jest stanem „naturalnym”, a układ taki jest energetycznie stabilny. Cząstki niczego dodatkowego nie zyskują i pole niczego nie traci. Suma składników materialnych i dynamicznych takiego układy jest wielkością stałą. Można by rzec, że zasada zachowania obowiązuje w wypadku wy-miany między układami nie związanymi ze sobą zależnościami. Tu, to co traci jeden składnik zyskuje drugi, podczas gdy cząstka i jej pole stanowi układ zespolony i zrównoważony. Czy rozumowanie to jest poprawne? Rzez do dyskusji! Aksjomat ziarnistości przestrzeni pozwala i na taką interpretację, choć jest ona nader dyskusyjna. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Drugim czynnikiem nadającym cząstce ruch w przestrzeni musi być lokalna i losowa asymetria ciśnienie kinetycznego, które w wypadku cząstki asymetrycznej prowadzi do krótkozasięgowego przesunięcia cząstki i jej rozpadu, a w wypadku cząstki symetrycznej prowadzi do jej uruchomienie w przestrzeni. Cząstka raz uruchomiona kontynuuje swój bieg, co wyraża się jej energią kinetyczną. A dowodem na pierwszy mechanizm jest energia udzielona cząstce naładowanej przez zewnętrzne pole elektryczne lub magnetyczne. Czy i to rozumowanie jest poprawne? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Jeszcze o oddziaływaniu silnym</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jak powiedziano wyżej, oddziaływanie silne jest „dziełem” ciśnienie kinetycznego, jakie powstaje na powierzchni barionu. Jeżeli założymy, że barion jest cząstką litą, to znaczy, jest to stan splątania trzech kwarków losowo zespolonych ze sobą do postaci symetrycznej sfery, to na jego powierzchni utrzymuje się ciśnienie kinetyczne nie będące różnicą ciśnień między „wnę-trzem” cząstki, a jej zewnętrzną atmosferą, lecz ciśnienie to ma wartość bezwzględną, maksymalną dla danej cząstki. Próba rozdzielenie kwarków takiej cząstki napotyka na maksymalny opór wywierany przez ciśnienie kinetyczne wokół tej cząstki. Rozbicie takiej cząstki wymaga zatem maksymalnej energii. Należy jednak przyjąć, że po „rozsunięciu” kwarków na dostateczną odległość oddziaływanie silne powinno gwałtownie zmaleć z powodu „wtargnięcia” między „rozsuwane” kwarki, do wnętrza cząstki, atmosfery kinetronowej i powstania malejącej różnicy ciśnień po obu stronach „ściany” cząstki. Oddziaływanie silne zatem podczas rozbijania takiej cząstki najpierw wzrasta, a po osiągnięciu apogeum powinno maleć do zera, a cząstka ulec rozpadowi. Jeżeli to rozumowanie jest poprawne, to wielkość energii, jakiej należy użyć do rozbicia takiej cząstki, np. podczas zderzenie proton – proton, jest miarą wielkości ciśnienie kinetycznego, jakie generuje ziarnista przestrzeń. Po mechanicznym zderzeniu dwóch barionów, np. proton – proton, a jest to zapewne zderzenie czysto mechaniczne, w miejscu tego zderzenie powinny pojawić się cząstki składowe obu uczestników zderzenie. W realnym Kosmosie tak sie jednak nie dzieje. Powstaje raczej zagęszczona chmura różnorodnych cząstek. W moim prywatnym kosmosie, po zderzeniu, powstanie zaś chmura kinetronów, zawieszona w ziarnistej przestrzeni, kinetronów oscylujących z szybkością większą niż szybkość światła, a w takiej chmurze wzrasta prawdopodobieństwo kreacji in situ wirtualnych cząstek potomnych o różnej konfiguracji, gluonów oraz fotonów lub cząstek realnych krótkożyciowych i zapewne fundamentalnych cząstek trwałych, które stworzą kon-figurację dżetów. W takim środowisku mogą nie być spełnione zasady zachowania, część składników (kwarków) cząstek reagujących może ulec rozpadowi do kinetronów i zespoleniu z otaczającą atmosferą kinetronową. Suma mas powstających cząstek może być też większa niż masy zderzających się cząstek. Naddatek masy pochodzi z wyzwolonej w procesie rozpadu zderzających się cząstek energii, której źródłem jest uwolniona kineza zdeponowana w cząstkach, a także zapewne, lub może, jest wynikiem większej sumy powierzchni powstających cząstek ponad powierzchnie cząstek zderzających się. W świetle powyższego gluony, cząstki „zlepiające” kwarki, mogą być raczej tworami in statu nascendi, mogą powstawać in situ podczas rozpadu barionu, a nie są elementem trwałym barionu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Atomy wieloelementowe</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Poniżej postaramy się poddać dyskusji budowę wieloelementowych jąder atomów posługując się koncepcją ziarnistej przestrzeni. Jądro cząstki dwuprotonowej, jądra helu, pomijając neutrony, można uznać za układ dwu jąder wodoru zlokalizowanych tak blisko siebie, że pojawia się różnica ciśnień między ich zewnętrznym otoczeniem, a przestrzenią „wewnętrzną”, muszą one zatem poruszać się po ciasnych orbitach wokół siebie, bo te są dla nich, w skonfigurowanej przez ich własne pole elektromagnetyczne przestrzeni, torami termodynamicznie stabilnymi, o najkorzystniejszej entropii. Obie pary proton – elektron nakładają na siebie swoje resztkowe pola elektromagnetyczne, będące falą stojącą spolaryzowanych kinetronów otoczenie jądra, fale te nie mogą jednak zajmować tożsamych pozycji, przeto w takim układzie obie fale zajmują taką pozycję, by nie musiała następować równoczesna polaryzacja tych samych obszarów kinetronowych otoczenie jądra, pochodząca z dwu źródeł. Dwa jądra wodoru w cząstce alfa przyjmują taką pozycję, by pola elektromagnetyczne obu jąder nie przeszkadzały sobie. Tak więc elektrony takiego jądra muszą zajmować ściśle określone poziomy energetyczne wokół jądra. Spolaryzowana przez każdy z protonów przestrzeń kinetronowa zabrania elektronom przyjmowania dowolnej pozycji na obrzeżu atomu. Powyższe rozumowanie można odnieść do atomów wieloprotonowych, jak pokażemy to niżej, zachodzą tu jednak zjawiska bardziej złożone.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Rola neutronów</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W świetle powyższego dość tajemniczo wygląda rola neutronów w takim układzie. Jeżeli w jądrze funkcjonują neutrony, to widocznie są one - mówiąc trywialnie – tam potrzebne. Spróbujemy zatem pofantazjować na ich temat. Dokonajmy zatem swoistego doświadczenie myślowego i przedstawmy neutron jako proton, wokół którego „krąży” elektron na orbicie o promieniu równym promieniowi neutronu, umownie na orbicie o promieniu „0”. Skoro elektrony mogą „krążyć” tylko po dozwolonych orbitach wokół protonu, to taką dozwoloną orbitą mogłaby być i orbita o promieniu ”0’. Elektron toczy się po powierzchni protonu. Na terenie jądra atomowego, np. helu, stan dwu cząstek, dwu protonów i dwu neutronów, o różnym ładunku i konfiguracji, stanowiłby układ o dynamicznej dyssymetrii, a to musiałoby doprowadzić do rozpadu jądra, które „dążyłoby” do przyjęcia stanu o najniższej energii. Należy zatem przyjąć pogląd, że w jądrze helu i w jądrach wieloskładnikowych następuje wymiana elektronów pomiędzy neutronami, a protonami. Pozwala to zachować równowagę energetyczną jąder oraz ich symetrię przestrzenną i czasową. Jadra ciężkie o nadmiarze neutronów znajdują się w stanie chwiejnej równowagi energetycznej, posiadają neutrony „wolne”, które nie mają komu oddać swojego elektronu, przeto stanowią nadmiar, który destabilizuje takie jądro. Im zatem większa przewaga neutronów nad protonami, tym mniejsza stabilność jądra. Zespół „proton- neutron” należy zatem traktować jako jedną cząstkę, która wchodzi w interakcję z pozostałymi składnikami „ proton – neutron” i znajduje się z nimi w swoistej symbiozie, zapewniającej jądru trwałość. Na terenie jądra, mimo nie-ustannego ruchu składników, nie ma prawa dojść do dyssymetrii ładunku energetycznego, a jeśli na tym terenie zachodzi jakaś destabilizacja energetyczna, to jest ona „wirtualna”. Jedynie przewaga neutronów na terenie jądra prowadzi do takiej dyssymetrii. Rozumując dalej tym torem, można za pomocą koncepcji ziarnistej przestrzeni, starać się tłumaczyć konstrukcję powłokowej struktury jąder atomowych o wyższej liczbie atomowej. Wymiana elektronu między składnikami jądra, wchodząc głębiej w zagadnienie, łączyłaby się z przemianą kwark - kwark w obu reagujących cząstkach.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W jądrze wieloskładnikowym każdy proton ( wraz z przypisanym do niego neutronem) generuje własne pole elektromagnetyczne, polegające na polaryzacji ziarnistej przestrzeni ota-czającej jądro. Kinetrony atmosfery kinetronowej, otaczającej jądro nie mogą ulegać jednocze-snej polaryzacji z kilku źródeł, ich wektory spinów musiałyby jednoczasowo przyjmować różne ustawienia. W takiej sytuacji powstaje swoiste sprzężenie zwrotne i pola elektromagnetyczne protonów wymuszają na sobie nawzajem takie ustawienie na terenie jądra, że pola pochodzące od poszczególnych protonów nie kolidują ze sobą. Protony przyjmują ustawienie powłokowe. Te same pola tak skonfigurowane wymuszają odpowiednie ustawienia elektronów na ich poziomach energetycznych. Można powiedzieć, że istnieje tu sprzężenie zwrotne między protonami, a ich własnymi polami takie, że powstaje stabilny stan jądra. Podstawową rolę odgrywa tu ziarnistość przestrzeni. Protony tak konfigurują swoje kinetronowe otoczenie, że pojawiają się tylko dozwolone tory rotacji dla protonów i elektronów. Kinetrony pełnią rolę nośnika informacji wewnątrz jądra, jak i w bliskim otoczeniu, porządkując jądro i atom.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Oddziaływanie silne w jądrze</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Stabilność jąder utrzymywana jest też dzięki istnieniu atmosfery kinetronowej wokół jąder. Podobnie jak to jest z barionami i innymi cząstkami trwałymi, których trwałość utrzymywana jest w wyniku oddziaływania silnego, trwałość jąder powstaje w wyniku takiego samego oddziaływania. Tyle tylko, że teraz oddziaływanie silne powstaje w wyniku rzeczywistej różnicy ciśnień kinetycznych między wnętrzem jądra, a jego najbliższym otoczeniem kinetronowym. Nie ulega wątpliwości, że stężenie kinetronów w jądrze musi być identyczne jak poza jądrem, wszak jądro nie jest układem zamkniętym, jakim może być np. barion. W tej sytuacji nie powinna istnieć różnica ciśnień między wnętrzem jądra, a jego otoczeniem zewnętrznym. Kiedy jednak uwzględnimy objętość jądra, w której jego składniki stanowią dość dużą część, to stężenie kinetronów przypadające na jednostkę objętości jądra musi być mniejsze, niż w otoczeniu. W tej sytuacji można przyjąć istnienie dysproporcji ciśnienia kinetycznego między jądrem, a jego otoczeniem. I ta różnica ciśnień jest owym oddziaływaniem silnym, utrzymującym jądro w całości. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Teren jądra jest terenem szczególnym. Na terenie jądra istnieją lepsze warunki do kreacji nowych cząstek, niż w wolnej, ziarnistej przestrzeni. Kinetrony nie tylko nadają składnikom jądra masę, tworzą oddziaływanie silne, lecz uderzając w składniki jądra i odbijając się do nich, łatwiej ulegają fuzji i tworzą nową cząstkę. Cząstka powstaje, gdy pewnej ilość kinetronów w równoczasowym zdarzeniu z barionem jądra zostanie nadany losowo zbieżny wektor kinezy. Zbiegające się w jednym punkcie kinetrony tworzą wirtualne cząstki, zapewne kwarki, a te w pewnych sprzyjających okolicznościach, losowo, dalsze pokolenie cząstek, które nazwiemy mezonami. Cząstki te nie mogą być stabilnymi składnikami jąder, ponieważ maja nader nietrwałą strukturę i musiałby istnieć na terenie jądra dodatkowy mechanizm ich stabilizacji, gdyby miały być trwałym elementem jądra. Są one zatem wirtualne, a ujawniają się tylko podczas rozpadu jądra i wtedy „żyją” tak długo zapewne, jak „żyły” na ternie jądra z uwzględnieniem efektów relatywistycznych. Teren jądra jest też terenem kreacji najmniejszych cząstek, prawdopodobieństwo których jest największe ze względu na najprostszą budowę tych cząstek. Są to neutrina, towarzyszące ulatującym z jąder składnikom jądra podczas rozpadu. One też są na terenie jądra wirtualne, a ujawniają się dopiero podczas rozpadu jądra. Jeśli założymy, że neutrina powstają losowo i samoistnie w ziarnistej przestrzeni, i tak też powstają na terenie jądra, to należy też przyjąć ich losową i samoistną anihilację do poziomu tła, tyle że tego procesu nie da się udowodnić. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Fluktuacje próżniowe</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W ziarnistej przestrzeni poza kreacją cząstek w wyniku losowej fuzji zbieżnej kinetronów, możliwe jest inne zjawisko. Jak to już wyżej przedstawiono, tym zjawiskiem jest fluktuacja próżniowa. Powstaje ona w wyniku nieskutecznej fuzji. Jeżeli fuzja nie zostanie utrwalona w wyniku pojawienie się na „powierzchni” nowopowstającej cząstki ciśnienie kinetycznego, co może zdarzyć się losowo, to odbijające się od siebie kinetrony pozostawiają po sobie pustą przestrzeń pustą, którą nazwaliśmy fluktuacją próżniową. Ta ultrakrótkotrwała formacja ulega zanikowi w wyniku napływu kinetronów z otoczenie do tej fluktuacji. Napływająca chmura kinetronów – być może - jest odpowiedzialna za wtórną kreację cząstki w miejscu fluktuacji. Fluktuacje próżniowe mogą być odpowiedzialne za rozpad cząstek nawet trwałych, jeżeli zdarzy się takiej cząstce wpaść podczas jej przelotu w przestrzeni do takiej „dziury”. To powstająca dysproporcja ciśnienia kinetycznego na pograniczu takiej fluktuacji może być sprawcą rozpadu cząstki, która do niej wpadła. Ma to zapewne miejsce w akceleratorze, gdzie w gęstym strumieniu cząstek niektóre mają większą „szanse” natknąć się na taka fluktuację. Wtedy cząstki potomne mogą pojawiać się na trasie przelotu strumienia. Odkrycie tego zjawiska mogłoby nastąpić, gdyby badano pojawianie się cząstek potomnych na „trasie” przelotu strumienie np. protonów w akceleratorze przed jego zderzeniem z tarczą. Obieg strumienia cząstek w akceleratorze ma charakter laminarny, nie może więc dochodzić do wzajemnych zderzeń cząstek wewnątrz strumienia. Cząstki odkrywane na przebiegu strumienia muszą pochodzić z interakcji cząstek z fluktuacją lub cząstkami aktualnie powstającymi w przestrzeni. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Zderzenie z fluktuacją próżniową</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Cząstki trwałe wpadające z przestrzeni kosmicznej do atmosfery ziemskiej rozpadają się w zderzeniach z atomami atmosfery, a mogą też ulegać rozpadowi po spotkaniu się z fluktuacją. W wyniku tych zderzeń powstają nietrwałe cząstki potomne. Po zderzeniu takiej cząstki z cząstkami atmosfery powinna powstawać kaskada cząstek o odmiennym składzie, niż po „zderzeniu’ fluktuacją. Pochodzenie cząstek można by ustalić w analizie produktów rozpadu. Kaskada cząstek potomnych pochodzących ze zderzenia z fluktuacją powinna być uboższa. Rozpad trwałych cząstek kosmicznych w atmosferze prowadzi na ogół do powstania cząstek potomnych składających się z dwu kwarków (mezony), które są ze swej natury nietrwałe, jako niesymetryczne. Jeżeli takie cząstki natkną się na fluktuacje próżniową, to ich rozpad jest pewny. Żyją od momentu powstania do momentu spotkania z fluktuacją. W następstwie powstaje kaskada kolejnych cząstek już trwałych (elektrony, pozytrony, neutrina). Należy przypuszcza, że jest to podstawowy mechanizm rozpadu cząstek kosmicznych w warunkach pustej przestrzeni ziarnistej, jak i też zapewne rozpadów cząstek nietrwałych wyzwalanych w procesach atomowych. Fluktuacje zatem są ważnym mechanizmem w przemianach subatomowych. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Oddziaływanie słabe</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Fluktuacje próżniowe pełnią też swoista rolę na terenie jadra atomowego. Są one odpo-wiedzialne za tak zwane oddziaływanie słabe. W jądrach wieloskładnikowych, o wysokiej liczbie atomowej, znajdują się elementy słabo związane ze strukturą jądra. Nadmiar neutronów jest tego zapewne jedną z przyczyn. Można przyjąć pogląd, dokonując uproszczonego doświadczenie myślowego, że np. elektrony lub cząstki alfa mogą oscylować na terenie takiego jądra jako cząstki wolne po powstaniu ich w wyniku przemian składników jądra. Ich obecność na terenie jądra zapewnia bariera potencjału, utworzona wokół jądra w wyniku panującej wokół jądra różnicy ciśnienia kinetycznego. Cząstki te, oscylując w jądrze, odbijają się od tej bariery i pozostają w jądrze. Jeżeli jednak taka cząstka natknie się w swojej wędrówce w jądrze na losowo powstałą fluktuację próżniową na brzegu jądra, to wobec powstałej różnicy ciśnień kinetycznych i braku oporu na granicy jądra, zostaje ona „wypchnięta” poza jądro. Powiemy wtedy, że cząstka pokonała barierę potencjału. Emisja cząstki poza jądro jest zatem zdarzeniem czysto losowym. Ponieważ fluktuacje próżniowe zachodzą w pustej ziarnistej przestrzeni ze stałą częstością, co jest oczywiste, to częstość emisji cząstek z jąder danego pierwiastka musi zależeć tylko i wyłącznie od energii oscylującej w jądrze cząstki, inaczej mówiąc od szybkości jej wędrówki od „ ściany do ściany”. Od tego zależy moment spotkanie cząstki z fluktuacją próżniową. I ta częstość spotkania wyznacza czas połowiczego zaniku promieniowania danego pierwiastka. Znając zatem czas połowiczego rozpadu jakiegokolwiek pierwiastka promieniotwórczego, a więc i pośrednio energię cząstki „wolnej”, oraz "powierzchnię" jądra, można by obliczyć tempo fluktuacji próżniowych. Oblicze-nia dla różnych pierwiastków powinny dać wynik identyczny. Takie obliczenia uprawdopodobniłyby wyżej przedstawioną koncepcję. Tak więc fluktuacje próżniowe są odpowiedzialne za ujawnienie się tzw. rozpadu beta oddziaływana słabego. A reasumując dotychczasowe wywody, to ziarnista przestrzeń odpowiedzialna jest za oddziaływanie elektromagnetyczne, silne i słabe.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Grawitacja</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Pozostaje do omówienia najbardziej tajemnicze oddziaływanie, jakiemu podlega materia zanurzona w ziarnistej przestrzeni. Tym oddziaływaniem jest wzajemne przyciąganie się uformowanych zespołów materii, tak jak to jest w realnym Kosmosie. W moim prywatnym kosmosie to oddziaływanie jest oczywiste, ponieważ bez niego nie byłoby materii skupionej. Oddziaływaniu temu podlegają i zapewne najmniejsze jednostki materii w postaci cząstek fundamentalnych, elementarnych, jąder, atomów i wyższych skupień materii, tyle tylko że jest ono nieuchwytne, ze względu na jego niewielką wartość. Dopiero przy wielkich masach może się ono ujawniać. Tylko jak jest jego natura?. W kosmosie o ziarnistej strukturze przestrzeni natura jego może być tylko jedna. To ziarnista przestrzeń tworzy oddziaływanie przyciągające masy ze sobą. Nazwiemy je, w ślad za nazewnictwem z zakresu realnego Kosmosu grawitacją, choć należałoby nadać mu inną nazwę, ponieważ natura jego jest inna, niż w realnym kosmosie.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Dla lepszego zobrazowania dalszego wywodu posłużymy się kolejnym doświadczeniem myślowym. Niech nasza doświadczalna masa ma konsystencje litą, to znaczy nie jest to konglomerat atomów zespolonych silami międzyatomowymi w rodzaju naszej Ziemi, czy Słońca i emitujących pole grawitacyjne. Niech to będzie twór w rodzaju czarnej dziury, to znaczy masa zacieśniona do takiej postaci, że między elementami tej masy nie ma wolnych przestrzeni, tak jak to jest w strukturze samego atomu, czy w strukturze międzyatomowej. Mamy zatem twór o jednorodnej strukturze, pozbawionej wewnętrznej atmosfery kinetronowej. Powstawanie takiej formacji musiało „wycisnąć” z wnętrza atomów i przestrzeni międzyatomowych całą zawartość atmosfery kinetronowej do przestrzeni poza tą formację, do zewnętrznej przestrzeni ziarnistej. Należy zatem przyjąć, że ta zewnętrzna przestrzeń wzbogaci sie o dodatkową ilość kinetronów i co za tym idzie, przestrzeń ta wywierać będzie na masę litą wzmożone ciśnienie kinetyczne, zapewniające jej stabilizację o najwyższej wartości. Można założyć próbnie, że masa takiego tworu powiększy się ponad masę jej pierwotnych składników, dojdzie do przyrostu masy. Sprawi to wzmożone ciśnienie kinetyczne wokół takiego ciała. To tak nawiasem. Masa lita musi doprowadzić do sferycznego zniekształcenie przylegającą do niej ziarnistą przestrzeń, takiego zniekształcenie, że przestrzeń ta przybierze charakter nieeuklidesowy, linie proste w tej przestrzeni nabiorą cech linii zakrzywionych, w skrajnych przypadkach linii kołowych. Skoro przyjęliśmy, że ziarnista prze-strzeń ma charakter ciała sztywnego, to odkształcenie to staje się zrozumiałe. Racjonalnie rozumując, należałoby stwierdzić, że nastąpi zagęszczenie ziarnistej przestrzeni w tym obszarze i ono powinno dyfundować na całą nieograniczoną przestrzeń i doprowadzić do wyrównania ciśnień kinetycznych w każdym punkcie ziarnistej przestrzeni. Pozostańmy jednak przy stwierdzeniu, że to zagęszczenie pozostaje zlokalizowane wokół masy. Rzecz do dyskusji. W tak ukształtowanej przestrzeni foton musi obrać tor swojej drogi zgodnie z jej konfiguracją. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Postawmy teraz pytanie, co stanie się, gdy dwie wielkie masy zostaną ustawione blisko, czy dalej od siebie. Obie tworzą wokół siebie sferycznie spolaryzowane zagęszczone ziarniste przestrzenie. Przestrzenie te, co zrozumiałe, nałożą się na siebie. Pole pomiędzy masami poddawane będzie oddziaływaniu przeciwstawnemu do siebie, o przeciwnych zwrotach, można przyjąć, że odkształcenia zależne od każdej masy ulegną między tymi masami częściowemu zniwelowaniu, zależnemu od wielkości mas. Przestrzeń pomiędzy masami stanie się mniej kołowo spolaryzowana, mniej nieeuklidesowa. Za to przestrzenie zewnętrzne obu mas zostaną poddane działaniu addytywnym ze względu na nałożenie się na siebie pól grawitacyjnych obu mas. Powstanie więc różnica w ukształtowaniu pól grawitacyjnych zewnętrznych do obu mas i wewnętrznego pola między nimi. Pola zewnętrzne mają zwiększony ładunek grawitacyjny o zwrocie ku masom, a pole wewnętrzne ma obniżony ładunek grawitacyjny też o zwrocie ku masom. W polu wewnętrznym nastąpi bowiem znoszenie się oddziaływań udzielanych przez obie masy. Ta różnica powoduje „spychanie ku sobie” obu mas w wyniku różnicy ciśnień. Masy obdarzone energią kinetyczną o wektorze niecentralnym, która pozwoliłaby na wyminięcie się mas i oddalenie się w kierunkach odsiebnych po linii prostej w warunkach braku grawitacji, poddane działaniu grawitacji o mechanizmie opisanym wyżej, spychane ku sobie przez taką grawitację, zmuszone są do wza-jemnego okrążania się lub przyjęcia innego rodzaju toru ruchów własnych, zależnego od masy każdej jednostki. Energia własna ciał niebieskich, nadająca im ruch, w spolaryzowanej grawitacyjnie przestrzeni o mechanizmie „spychania”, kieruje te ciała po krzywej, zależnej od konfiguracji tego wspólnego pola grawitacyjnego. W rozumieniu powyższych wywodów należy przyjąć, że oddziaływanie grawitacyjne nie polega na przyciąganiu wzajemnym, lecz na „spychaniu” ku sobie. Tory krążących mas są wypadkową między ich energią kinetyczną, a oddziaływaniem na nie ciśnienia ziarnistej przestrzeni, polegającym na „spychaniu”. Dla naszego kosmosu należałoby zatem ustanowić inną nazwę na wzajemne oddziaływanie grawitacyjne mas.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Model grawitacji mas litych, jakimi są czarne dziury, działa identycznie w warunkach materii rozproszonej. Za taką uważać będziemy roboczo ciała niebieskie o skupionej formie funkcjonowania w rodzaju gwiazd, planet, komet i innych drobniejszych postaci. Rozproszonej, ponieważ - jak wiadomo - takie skupisko materii, czy to w kosmosie realnym, czy opisywany wyżej, jest w istocie prawie puste, elementy czysto materialne zajmują w niej objętość o kilka rzędów wielkości mniejszą, niż stanowi całe skupienie. Mechanizm grawitacji musi w takim układzie działać w sposób identyczny, choć z mniejszym nasileniem, ponieważ we wnętrzu takiego ciała uwięziona jest przypadająca na to ciało atmosfera kinetronowa, która zostaje wyłączona z zewnętrznego oddziaływania grawitacyjnego. Atmosfera kinetronowa wokół takiego ciała jest mniej zagęszczona, a wiec i grawitacja w tym wypadku musi posiadać mniejsze natężenie. Gdyby jednak porównać „sumy” grawitacji równoważnych sobie mas, lecz o różnym stanie skupienia ( lita lub rozproszona), to „suma” ich grawitacja powinna być równa, skoro masy są równe</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Konstrukcja czarnej dziury</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wracając do czarnej dziury, posługując się mechanizmem ziarnistej przestrzeni, można podjąć dyskusję nad zachowaniem się materii czarnej dziury w sytuacji braku atmosfery kinetronowej we wnętrzu takiej jednostki. Przy braku kinetronów we wnętrzu czarnej dziury, a więc elementu nadającego masę cząstkom, składniki jej nie powinny posiadać masy. Masę zatem takiemu ciału kosmicznemu powinno nadawać zewnętrzne, nasilone ciśnienie kinetyczne otaczającej ją atmosfery kinetronowej. Co może się dziać we wnętrzu masy pozbawionej kinetronów? Brak jest czynnika utrzymującego w stanie utrwalonym składniki takiej masy, jądra atomowe czy neutrony, jeśli przyjmujemy, że wstępną fazą powstawania czarnej dziury jest gwiazda neutronowa. Musi zapewne następować rozpad neutronów do poziomu kwarków, które wypełnią najpierw zapewne część centralną dziury, by rozprzestrzenić się ku obwodowi. Być może, że taki proces następuje w sposób gwałtowny i wtedy czarna dziura neutronowa na pewnym etapie swojego życia przekształca się nagle w gwiazdę kwarkową. Powstaje wtedy potężną, lita „cząstka”, składającą się z kwarków. Kwarki, jako cząstki ze swej istoty nietrwała w stanie „wolnym”, w otoczeniu swoich kwarkowych towarzyszy nabywają cechę trwałość. Rolę utrwalającą, podobną do ziarnistego otoczenia przestrzeni, pełni tu same otoczenie kwarkowe. Można jednak przypuszczać istnienie innego procesu. Oto kwarki rozpadają sie do poziomu kinetronów i powstaje gwiazda kinetronowa. A co na to otoczenie kinetronowe?. Zagęszczona atmosfera kinetronowa wokół gwiazdy nadaje trwałość i masę takiemu ciału, składającemu się z zestalonych kinetronów? I co może dziać się na styku takich stanów, jednego stanowiącego litą grudę kinetronową i drugiego stanowiącego zagęszczoną atmosferę kinetronową? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Czarna dziura i jej interakcja z otoczeniem</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Kinetrony zestalone w czarnej dziurze kinetronowej, czy kwarkowej, zostają pozbawione swojej kinezy. Zasada zachowania kinezy nie może być niespełniona. Wydaje się być logiczne, że suma kinezy składników takiej czarnej dziury zostaje zachowana w postaci rotacji gwiazdy. Skoro uznajemy, że kinetrony obdarzone są kinezą o prędkości światła, to suma tej kinezy wyrażona w rotacji gwiazdy, przy spełnieniu zasady zachowania, powinna nadać czarnej dziurze rotację z momentem pędu, będącym pochodną szybkości światła. A co może zachodzić na styku takiego rotującego tworu i skondensowanej wokół niego atmosfery kinetronowej, wywierającej na niego ciśnienie nadające mu właściwość masy? Zachodzą zapewne zjawiska niespotykane w typowych układach gwiazdowych, choćby o najrozmaitszych konfiguracjach. Intuicja podpowiada, że powinny to być zjawiska swoistego „tarcia”. Zapewne granica obu układów, masy gwiazdy i jej atmosfery kinetronowej, nie jest ostra, jednocześnie powinno w tym układzie obowiązywać zjawisko horyzontu zdarzeń. Ów horyzont nie musi jednak być jednorodną sferą. Tarcie obu układów może wprowadzać do atmosfery kinetronowej turbulencje, zależne od szybkości rotacji gwiazdy, tym większe przy szybkościach dochodzących do szybkości światła. Ten jedyny mechanizm może naruszyć spoistość kinetronowej atmosfery i wprowadzić przemieszczenia kinetronów. Turbulencje powinny zwiększać prawdopodobieństwo losowej kreacji nowych cząstek w zagęszczonej atmosferze, a te zostać spychane na czarną dziurę. Objętość gwiazdy zatem powinna rosnąć. Innym zjawiskiem może być odrywanie kinetronów od „powierzchni” gwiazdy i dalsze zagęszczanie atmosfery, a to będzie powiększać ciśnienie kinetyczne wokół gwiazdy. Masa zatem gwiazdy powinna przy zwiększającym się ciśnieniu kinetronowym także wzrastać, choć jej objętość tym razem będzie maleć. Rozumowane to jest czysto modelowe. Czystej gwiazdy kinetronowej w kosmosie o ziarnistej przestrzeni nie da się zapewne skonstruować. Funkcjonować może gwiazda mieszana, kinetronowo – kwarkowo – neutronowa, a więc warstwowa i to jest zapewne najbardziej możliwe. Jaka będzie ewolucja takiego tworu?</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Grawitacja jako ciśnienie kinetronowe</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Dla łatwiejszego przedstawienie mechanizmu grawitacji posłużyliśmy się masą skondensowaną do postaci litej. Grawitacja jawi się tu jako ciśnienie kinetronowe otaczającej, ziarnistej przestrzeni, wywierane na ową masę, przy braku przeciwstawnego ciśnienie pochodzącego od wnętrza tej masy, a przyciąganie grawitacyjne polega na wzajemnym spychaniu ku sobie owych mas. To samo ciśnienie kinetronowe jest odpowiedzialne za samo zjawisko posiadania masy. W układach kosmicznych o luźnej strukturze, gwiazd, planet, mechanizm grawitacji jest identyczny, tyle tylko że, skorygowany przez przeciwstawne ciśnienie wewnętrznej atmosfery kinetronowej takiej struktury. Gęstość atmosfery kinetronowej wokół takiej masy musi być mniejsza o składnik zawarty we wnętrzu owej masy, dlatego grawitacja wokół takiej masy powinna być mniejsza, choć masa ta może być równoważna masie litej. Z drugiej strony, zawartość atmosfery kinetronowej we wnętrzu jednostki kosmicznej nie tworzy wielkiego ciśnienia przeciwstawnego, to ciśnienie jest przecież wielokierunkowe i skierowane ku składnikom tej jednostki, nadając im indywidualną masę, jako pojedynczym cząstkom. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Fotony</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Kolejnym zagadką naszego prywatnego kosmosu jest zachowanie się fotonu w pustej, ziarnistej przestrzeni. Fotony, tak jak i cząstki fundamentalne, powinny powstawać losowo w pustej, ziarnistej przestrzeni w wyniku swoistej, kierunkowo uporządkowanej fuzji wektorów ich kinezy. Ta ujednolicona kineza przenosi się liniowo z paczki kinetronów na paczkę - można to przyrównać do zjawiska domina - w nieograniczonej przestrzeni, póki nie trafi w materialną przeszkodę i ulegnie pochłonięciu lub odbiciu. Drugi rodzaj fotonów to te powstające w przemianach jądrowych. Ich zachowanie jest oczywiście identyczne. Dowodem na samorzutne powstawanie fotonów w pustej przestrzeni jest tak zwane promieniowanie reliktowe, które jest obecne także w przestrzeni ziarnistej mojego prywatnego kosmosu. Należy przyjąć, że powstaje ono od zawsze i nadal, podobnie jak i promieniowanie o wyższych energiach, tyle tylko, że intensywność kreacji tego promieniowania jest dużo większa, niż promieniowania wysokoenergetycznego, które ma większe szanse powstawać w wyniku interakcji elementów materialnych. Kreacja promieniowania reliktowego w ziarnistej przestrzeni jest bardziej prawdopodobna niż promieniowania wysokoenergetycznego ze względu na jego niską energię. Ponieważ promieniowanie to powstaje od zawsze i wszędzie sposób czysto losowy, przeto odznacza się jednorodnością energetyczną i przestrzenną, a jego wykrycie w realnym Kosmosie ukazuje tę jednorodność. Drobne fluktuacje tego promieniowania świadczyć mogą o pewnej niejednorodności ziarnistej przestrzeni, jaka może mieć miejsce w wyniku niejednorodnego rozkładu w niej wielkich mas. Promieniowanie reliktowe w ziarnistej przestrzeni nie jest zatem echem gwałtownego zdarzenia w rodzaju Wielkiego Wybuchu. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Interakcje fotonów z ziarnista przestrzenią</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Fotony powstające losowo w ziarnistej, pustej przestrzeni oraz emitowane przez podmioty astronomiczne, przemierzają ziarnistą, pustą lub wypełnioną rozproszoną materią przestrzeń i należy się domyślać, że nie mogą nie wchodzić w interakcje z elementami materialnymi przestrzeni lub samą ziarnistą przestrzenią. Podczas kontaktu z cząstkami materii zachodzą zjawiska znane i opisane w fizyce realnego Kosmosu, zachodzą one też i w warunkach kosmosu opisywanego wyżej. Kontakt fotonu z kinetronami podczas przelotu przez tę przestrzeń nie może pozostać bez wpływu ani na sam foton, ani na przestrzeń. Skoro foton uważamy za skonfigurowaną harmonijnie kinezę, powstałą losowo w przestrzeni lub w przemianach atomowych, uporządkowaną kinezę przekazywaną z warstwy na warstwę, czy paczki kinetronów na sąsiednią paczkę, to możemy oczekiwać, że między fotonem, a kinetronami mogą zachodzić dodatkowe interakcje. Na czym te interakcje mogą polegać? Jedyną interakcją może być utrata energii fotonu podczas przelotu w ziarnistej przestrzeni. Ta utrata może polegać na przejęciu tej energii przez kinetrony przestrzeni i przemiana jej w oscylacje kinetronów. Proces ten można nazwać starzeniem się fotonu. Tak wiec foton przylatujący do obserwatora z astronomicznej odległości musi ulec poczerwienieniu. Jeżeli zatem mamy linie widmowe charakterystyczne dla danego pierwiastka, przychodzące z odległej galaktyki i te prążki są przesunięte ku czerwonej części widma, to można przyjąć, że to poczerwienienie powstaje w czasie wędrówki fotonu w ziarnistej przestrzeni w wyniku utraty przez foton cząstki energii na rzecz kinetronów przestrzeni. Przestrzeń ulega „podgrzaniu”, a foton „oziębieniu”. W tej sytuacji w moim prywatnym kosmosie nie można mówić o ucieczce galaktyk i coraz większej prędkości ucieczki. Zrozumiałą jest rzeczą, że przy przedłożonym założeniu, fotony pochodzące od odległych galaktyk muszą być bardziej poczerwienione, niż fotonu pochodzące z bliższych galaktyk. Nie wyklucza to, że fotony ulegają poczerwienieniu także i z powodu efektu Dopplera. W tej sytuacji, skoro poczerwienienie nie zależy od wzrastającej ucieczki galaktyk, w omawianym moim prywatnym kosmosie nie ma problemu ciemnej energii, która rozpędza najodleglejsze galaktyki do granicy prędkości światła. To rozumowanie, a więc inny mechanizm poczerwienienia fotonu, nasuwa stwierdzenie, że omawiany kosmos ma charakter stacjonarny. Galaktyki mogą oddalać się od siebie ruchem jednostajnym lub wędrować po orbitach kołowych, lub nawet zbliżać się do nas, a interakcja fotonów z przestrzenią sprawia wrażenie ich ucieczki. Co więcej, galaktyki zbliżające sie do obserwatora, których prążki powinny być przesunięte ku niebieskiej części widma, jeśli są bardzo oddalone od obserwatora, to efekt poczerwienienia związany z dłuższą wędrówką światła może zniwelować przesunięcie w kierunku niebieskiej części widma, co sprawi wrażenie oddalania się podmiotu astronomicznego i fałszowania oceny jego odległości.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Mechanizm poczerwienienia fotonu</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Utrata energii przez foton podczas jego wędrówki w przestrzeni następuje także w wyniku trafienie przez niego w fluktuacje próżniową. Jak zostało powiedziane wyżej, w przestrzeni mogą zachodzić zjawiska odwrotne do fuzji kinetronowej. W razie niepowodzenia takiej fuzji, kinetrony „odskakując” od siebie powodują powstanie chwilowej pełnej próżni. Taki „pęcherzyk” próżniowy ulega szybkiemu zanikowi, lecz jeżeli w momencie jego powstania trafi w niego foton, to może on ulec całkowitej anihilacji, w obrębie owej fluktuacji brak jest bowiem odbiorcy wędrującej, zharmonizowanej kinezy, jaką niesie foton. Można znaleźć i takie tłumaczenie: kinetrony przyjmujące paczkę skonfigurowanej kinezy docierającej do czoła fluktuacji wpadają wraz ze tą paczką skonfigurowanej kinezy do tej fluktuacji wraz z kinetronami otoczenia tej fluktuacji, a tam następuje przemieszanie się kinetronów i rozerwanie spolaryzowanej konfiguracji. W środowisku tym powstaje zwiększony ładunek kinetyczny, co może zaowocować kreacją nowej cząstki fundamentalnej, trwałej lub nietrwałej, czy wreszcie kolejnego fotonu. Jeżeli jednak foton tylko „otrze” się o taką fluktuację, to powinien utracić cząstkę swojej energii, która ulegnie teraz anihilacji w pustej fluktuacji lub ulegnie zaabsorbowaniu przez przylegające do fluktuacji „zagęszczone”kinetrony i doprowadzi do lokalnego „podgrzania” przestrzeni. Następuje poczerwienienie takiego fotonu, zaś podgrzana przestrzeń może wykreować kolejny foton lub cząstkę. Mechanizmu tego nie da się potwierdzić, można go przyjąć na wiarę, i uznać, że poczerwienienie fotonu pochodzącego z odległej jednostki astronomicznej jest tego dowodem. Można też przyjąć inny mechanizm utraty energii przez foton w pustej, ziarnistej przestrzeni. Foton może prze-mieszczać się losowo w obszarze o zmniejszonym losowo ładunku kinetycznym atmosfery kinetronowej, o wolniejszych od szybkości światła oscylacjach kinetronów, wtedy zapewne oddaje cząstkę swojej energii na przyspieszenie tych oscylacji. Rozpatrując foton jako falę elektromagnetyczną, a więc sferę skonfigurowanej kinezy przenoszącej się w polu ziarnistej przestrzeni, przesunięcie linii widmowych oddalonych ciał niebieskich ku czerwieni można uznać za efekt utraty energii fali na rzecz przestrzeni i tym samym wydłużenia długości fali. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Neutrina kosmiczne</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Ziarnista przestrzeń, podobnie jak i realna, przepełniona jest neutrinami kosmicznymi. Są one produktem przemian atomowych w gwiazdach, lecz cząstki te, jako budową najprostsze, składające się z może z kilku czy kilkunastu, czy jeszcze większej ilości kinetronów, stanowiąc swoisty „kryształ”, powstają samorzutnie i losowo w przestrzeni kinetronowej i ten proces jest zapewne najbardziej prawdopodobny. Choćby i z powodu ich najprostszej budowy. Dowodem tego jest powstawanie tych cząstek przy każdym rozpadzie, czy przemianie atomowej lub suba-tomowej. Towarzyszą one przemianom materii atomowej jako swoiste odpady, czy odszczepie-nia, a nie wykluczone, że wypełniając ziarnistą przestrzeń w sposób jednolity i masowy, maja one swój udział w kreacji cząstek w tej przestrzeni, pełniąc rolę swoistych katalizatorów. Mogą zapewne zachodzić i zjawiska fuzji neutrin ? W przemianach atomowych przejmują resztkową energię, bilansując nadmiar wolnej energii po rozpadach cząstek. Tworzą także zapewne i ciemną masę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Interferencja fotonów w szczelinie</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Fotony pod postacią fali elektromagnetycznej poddane eksperymentowi polegającemu na przepuszczeniu jej przez dwie wąskie szczeliny ulegają interferencji, podobnie jak w realnym kosmosie. Przechodząc przez szczeliny o rozmiarach mniejszych od długości fali, skonfigurowana kineza, niesiona przez atmosferę kinetronową, wchodzi w interakcję z polami elektromagnetycznymi elektronów atomów brzegu szczelin, co musi spowodować zmianę kierunku lotu fali. Kierunek lotu fali zostaje losowo zmieniony w wyniku „zderzenie” się fali z przeszkodą. Każda z przelatujących fal zostaje losowo odchylona w innym kierunku. Przelot chmury fotonów przez dwie szczeliny utworzone blisko siebie, w interpretacji falowej, powoduje losową zmian kierunku lotu poszczególnych składowych paczki taką, że niektóre składowe trafiają na siebie w zgodnej fazie, a niektóre w przeciwnej fazie, wzmacniając się lub wygaszając. Owa zmiana kierunku lotu jest efektem interferencji skonfigurowanej liniowo kinezy z aktualnie „brzeżnymi” polami elektronów atomów tworzących ściankę szczeliny. Fale o długości rzędu rozmiarów szczeliny trafiają losowo w elektrony, lub raczej towarzyszące im resztkowe fale elektromagnetyczne, także losowo zajmujące pozycje akurat na brzegu szczeliny, i zostają losowo odchylone, co w warunkach statystycznie masowych musi prowadzić do znanych zjawisk. Należy może uznać, że fala (lub foton) interferuje bardziej z resztkową falą elektromagnetyczną elektron – proton, opisaną wyżej, a otaczającą jadra atomów, w tym wypadku brzegu szczeliny. Można by rzec, że foton lub fala o odpowiedniej długości nie mieści się w obszarze zajmowanym przez atmosferę kinetronową znajdującą się w przekroju szczeliny i przeciskając się przez tę szczelinę zmienia kierunek na wyznaczony jej losowo przez aktualny układ brzeżnych pól powłok elektronowych znajdujący się w przekroju szczeliny. Podobne zjawisko musi zachodzić także podczas przejścia fali elektromagnetycznej przez duży otwór. Na brzegu tego otworu następuje ugięcie promienia, tyle że zmieniwszy kierunek, ugięta fala gubi się w szerokim strumieniu światła i nie jest dostrzegalna, ani możliwa do wykrycia. Czy takie tłumaczenie nie grzeszy zbytnim uproszczeniem lub jest dowodem błędnej analizy zjawiska, w istocie tajemniczego, niewytłumaczonego też w pełni przez profesjonalistów? Tłumaczenie interferencji i dyfrakcji światła za pomocą koncepcji ziarnistej przestrzeni wymaga w istocie głębszego przemyślenia. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Początek mojego prywatnego kosmosu.</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Przyjęcie aksjomatu o pustej przestrzeni jako przestrzeni ziarnistej, wymusza podjęcie dyskusji na temat początku kosmosu o przedłożonej wyżej konstrukcji. Nie może to być kosmos o początku wybuchowym. Dla uproszczenie dalszych wywodów przyjmujemy konstrukcję myślową, która ułatwi dalsze rozumowanie, polegającą na przyjęciu początkowego punktu procesu kreacji naszego kosmosu jako położonego na osi czasowej w „minus nieskończoności”. Zakładamy w tym punkcie, jako początku, istnienie ziarnistej nieograniczonej przestrzeni, którą określimy jako gęstą. W przestrzeni tej wystąpiły zjawiska opisane wyżej, to jest nastąpiła kreacja cząstek fundamentalnych i elementarnych oraz fotonów. W tym początkowym stanie proces ten był lawinowy, lecz po rozgęszczeniu przestrzeni ulegał spowolnieniu. Równolegle do tego procesu powstawały fluktuacje próżniowe w takim samym tempie, jako proces przeciwstawny do tamtego, a które można uznać za swoiste antycząstki, choć nie są one tożsame z antycząstka materialną. Należało by przyjąć, że oba te procesy wzajemnie się kompensują i przestrzeń ziarnista pozostaje stabilna i niezmiennie pusta. Tak jednak nie może i nie musi być. Część cząstek ulega anihilacji w zetknięciu z fluktuacjami, lecz nie doznają tego wszystkie, bo część fluktuacji zanika bez kontaktu z cząstką, a z części fluktuacji powstają cząstki, jak to przedłożono wyżej. Podczas gdy byt cząstki może ulec utrwaleniu, jeśli jest to cząstka symetryczna, to każda fluktuacja jest nietrwała. Procesy te są zatem niesymetryczne. Owa dyssymetria powoduje narastanie w przestrzeni ilości cząstek materialnych i fotonów. W miarę trwania procesu spada tempo kreacji materii z powodu rozgęszczania się przestrzeni. Dalsza kreacja doprowadziłaby do nadmiernego rozgęszczenie przestrzeni i obniżenie ciśnienie kinetycznego, utrzymującego cząstki w stanie stabilnym. A rozpad cząstek zdestabilizowanych prowadziłby do wtórnego zagęszczenie przestrzeni. Cały proces zatrzyma się zatem na granicy równowagi i musi mieć swój kres. Zatrzymuje się na etapie równowagi między kreacją, a anihilacją. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Przedstawione tu rozumowanie jest w istocie nielogiczne. Zostało przyjęte jako hipoteza robocza. Przestrzeń ziarnista nie może mieć początku czasowego. Proces kreacji materii w takiej przestrzeni też nie może mieć początku czasowego. Należałoby bowiem postawić pytanie o przyczynę sprawczą pierwotnego bezruchu i wtórnego procesu ruchu. Aksjomat ziarnistej przestrzeni obliguje zatem do przyjęcia wniosku. Przestrzeń ziarnista nie może mieć początku czasowego i co za tym idzie, kreacja materii w tej przestrzeni nie może mieć początku czasowego. Przestrzeń ziarnista istnieje od zawsze i kreacja materii toczy się od zawsze. Ilość materii i energii w naszym prywatnym kosmosie jest wielkością stałą. Powstaje ona nieustannie i ulega częściowej anihilacji w wyniku dwu procesów. W wyniku zetknięciu się z fluktuacją próżniową i w wyniku lokalnego spadku gęstości próżni, jeśli lokalnie dojdzie do wzmożonej kreacji i – co za tym idzie- lokalnego spadku ciśnienie kinetycznego, prowadzącego do wzrostu prawdopodobieństwa samoistnej anihilacji. Jeżeli wywody te są logiczne, a zapewne są, to mój prywatny kosmos musi być nieograniczony w czasie i przestrzeni, jest zatem kosmosem stacjonarnym. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Termodynamika ziarnistej przestrzeni</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wracając do przyjętej roboczo koncepcji gęstej, ziarnistej, pierwotnej przestrzeni, co przekłada się i na rzeczywistą, wtórną ziarnistą przestrzeń, należy wprzęgnąć do toku wywodów zagadnienie termodynamicznej poprawności opisywanych procesów. Teoretyczna, gęsta, pierwotna przestrzeń ziarnista powinna stanowić pod względem termodynamicznym poziom o najniższej entropii. Tymczasem jej struktura kinetronowa to całkowicie nieuporządkowane środowisko chaotycznie drgających, niczym nie różniących sie elementów. Jeżeli z tej struktury mają powstawać uporządkowane układy, tak pod względem zawartości ładunku informatycznego, jak i energetycznego, to przestrzeń ta powinna mieć nadmiar tych ładunków, by pozostawać w zgodzie z termodynamika, a także i informatyką. Wszak każdy podmiot materialny, także na poziomie mikrokorpuskularnym, zwiera ładunek informacji. Tak więc należałoby przyjąć, że pusta, ziarnista przestrzeń, tak energetycznie jak i informatycznie, musi posiadać najwyższy potencjał. Termodynamicznie rzecz biorąc, inaczej nic by w takiej przestrzeni nie mogło powstać. Tu tkwi poważna trudność. Dowodzimy, że ze struktury całkowicie chaotycznej, bez jakiegokolwiek porządku, bezstrukturalnej, powstają struktury bądź co bądź wysoko uporządkowane, np. kwarki leptony, bariony, bozony i reszta. Być może należy zrewidować nasze poglądy na niektóre aspekty termodynamiki w odniesieniu do zjawisk brzeżnych, bo za takie należy uważać zjawiska na poziomie podstawowym. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Demon Maxwella ziarnistej przestrzeni</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Tak więc przyjmujemy, że w warunkach podmiotu o nieograniczonym rozmiarze i nie-ograniczonym czasie trwania możliwy jest losowy proces o odwrotnym zwrocie. Z chaosu wyłania się porządek. Takie procesy toczą się przecież lokalnie w strukturach materialnych. Potrzebny jest do tego jednak pewien dodatkowy czynnik sprawczy, który potrafi odwrócić bieg entropii. Maxwell nazwał go demonem i od niego zwie się go demonem Maxwella. Co może być takim demonem Maxwella dla procesu kreacji materii i energii w ziarnistej przestrzeni? Być może owa przestrzeń nie jest wcale strukturą chaotyczną, wszak wektor każdego oscylującego kinetronu, to nie jest dowolny wektor, lecz ściśle zależy od swojego sąsiada, z którym się zetknął. Cała przestrzeń w każdym punkcie czasowym, gdyby ją w tym punkcie zatrzymać, przedstawiałaby sobą pewną uporządkowaną całość. W kolejnym punkcie układ jest inny, lecz pod względem wagi jest identyczny. W tak ukształtowanym podmiocie, o nieograniczonym przestrzennie i czasowo bycie, może nastąpić losowe odchylnie od utrwalonego toku zdarzeń. Może powstać lokalne uporządkowanie. Ziarnista przestrzeń jest sama dla siebie demonem. Za demona uznamy tu nieograniczoność. W czasie i przestrzeni. Jeżeli nasz prywatny kosmos ma wysoko zorganizowaną konstrukcję o postaci realnego Kosmosu, to dlatego, że jest wiecznotrwały i nieograniczony przestrzennie. Musi też być w całości statyczny, chociaż wewnętrznie podlegać lokalnym przemianom. Suma ładunku kinetronowego, materii i energii jest w nim wielkością stałą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> <b>Ciemna energia w realnym Kosmosi</b>e</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W ocenie realnego Kosmosu poważnym zagadnieniem jest zjawisko tak zwanej ciemnej materii i ciemnej energii. Oddalające się ze wzrastającą szybkością galaktyki postulują istnienie energii, która powoduje to przyspieszenie. Gdyby miała to być jednorazowa erupcja energii Wielkiego Wybuchu, to galaktyki oddalałyby się z ujemnym przyspieszeniem, tak jak dzieje się to z odłamkami granatu pod wpływem zadziałanie energii wybuchu prochu. Przyspieszenie ucieczki galaktyk sugeruje nieustanną ingerencję energii zgodnie z prawami ruchu i nie ma tu znaczenie, czy jest to rzeczywista ucieczka, czy efekt rozszerzania się przestrzeni. Do tego zjawiska potrzebna jest energia o ciągłym oddziaływaniu. Nawiasem mówiąc, owe rozszerzania nasuwa wątpliwości, bo oto galaktyki jako całość podają się oddziaływaniu rozszerzającej się przestrzeni, natomiast one same wewnętrznie temu oddziaływaniu nie ulegają? Zarówno galaktyki, jak i układy planetarne takiemu „rozszerzaniu” nie podlegają? Być może w skali ludzkiego życia i ludzkiej historii zjawisko takie jest niezauważalne. Jednak odległe o miliardy lat świetlnych galaktyki, które widzimy jako bardzo młode, powinny różnić się bardzo pod względem rozmiarów (i konfiguracji) od galaktyk bliższych, a więc widzianych jako starsze. Co więcej, gdyby bliższe galaktyki powstały w tym samym czasie jak galaktyki odległe, to oglądając je w późniejszej fazie rozwoju, znaleźlibyśmy je jako bardziej „rozdęte”. Jak się wydaje, wszystkie układy astronomiczne w swej różnorodności, niezależnie od odległości, wyglądają tożsamo, co dowodzi, że rozszerzająca się przestrzeń nie ma wpływu na ich rozmiary wewnętrzne. Rozszerzająca się przestrzeń oddziaływuje jedynie na galaktyki jako całość. Taki wniosek można wyciągnąć z koncepcji oficjalnej kosmologii. Gdyby zadziałała tylko jednorazowa energia Wielkiego Wybuchu, to grawitacja powinna powodować spowolnienie ucieczki galaktyk. Jeżeli to się nie dzieje, widocznie musi działać jakaś tajemnicza energia ciemna, która przyspiesza, przeciwdziałając grawitacji. Jeżeli galaktyki przyspieszają pod wpływem ciemnej energii, to czynnik, który emituje tą energię musi ją tracić. Energia ta nie może pochodzić z poza układu materialnego, jej źródłem musi być sama materia kosmosu. W takim razie materia, emitując energię przyspieszając musi ulegać redukcji. Kosmos rozszerzający się powinien tracić masę. W takim razie po dostatecznie długim okresie, np. gdyby wszystkie podmioty astronomiczne nabyły końcowej szybkości światła, materia mogłaby zniknąć? Energia musiałaby też ulec wyczerpaniu na owe przyspieszenie? Doznając rozproszenia? Powstałby pusty świat De Sittera? </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Z drugiej strony masa przyspieszana doznaje przyrostu. Materia emitująca energię przy-spieszającą ulega redukcji, a materia przyspieszana ulega przyrostowi ? Czy taki rachunek się bilansuje? Czy ten wywód jest poprawny, jeśli nie, to w czym leży jego błędność? Mimo wątpliwości, dyskusja problemu jest kusząca. A być może odkryto i rozszerzalność galaktyk?</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Rozważając dalej zagadnienie należy uznać, że przyspieszenie galaktyk powinno jednak pochodzić tylko z energii Wielkiego Wybuchu. Odległe galaktyki widzimy jako powstałe krótko po nim. Widzimy je z szybkością, jaką nadał im Wielki Wybuch krótko po zaistnieniu, widzimy czas sprzed wielu miliardów lat, przyniesiony do nas na „grzbiecie” światła, widzimy szybkość, jaka panowała wtedy, natomiast najbliższe galaktyki widzimy w czasie wielu miliardów lat po Wielkim Wybuchu, zatem w stanie ich malejącego przyspieszenie, wyhamowanego przez długotrwały wpływ grawitacji. To rozumowanie implikuje ekspansję Kosmosu jako efekt Wielkiego Wybuchu, nie jest zatem potrzebna dodatkowa ciemna energia. Rozumowanie to z drugiej strony jest sprzeczne z poglądem wyłożonym nieco wyżej.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Takich trudności nie spotkamy w moim prywatnym kosmosie. Podmioty astronomiczne w nieograniczonym, ziarnistym kosmosie poruszają się ruchami jednostajnymi. Nabywszy prędkości, która jest częściową sumą prędkości kinetronowych składników, poruszają się własna prędkością w jednostajny sposób. Prędkość tę modyfikuje jedynie grawitacja. Gdyby ją „wyłączyć”, podmioty astronomiczne istotnie poruszałyby się ruchem jednostajnym. Ciemna energia w istocie nie ma prawa funkcjonować w moim prywatnym kosmosie, choć wyżej umieszczono wzmianki o jej ewentualnym istnieniu i oddziaływaniu. Gdyby jednak materia rozłożona była idealnie równomiernie, to wobec jednakowej wartości grawitacji w każdym punkcie przestrzeni, żadne ciało niebieski nie odczułoby jej wpływu. W warunkach nierównomiernego rozłożenia materii w naszym prywatnym kosmosie, podobnie jak i w Komosie realnym, grawitacja powoduje kontrakcję materii i powstawanie olbrzymich konglomeratów kosmicznych. W realnym Kosmosie ciem-na energia powinna przeciwdziałać też i grawitacji na poziomie powstawania galaktyk i mniej-szych układów, a nie tylko na galaktyki jako całość. Tak się zapewne nie dzieje. W statycznym kosmosie grawitacja powinna doprowadzić raczej do skupienia całej materii w jeden konglomerat. Zagadnienie wymaga obszerniejszego przemyślenia i przeglądu. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Prędkość cząstki </b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wątpliwości może budzić stwierdzenie, że cząstka materii składająca się z kinetronów nabywa prędkości, będącej sumą prędkości kinetronów. W takim razie powinna nabywać prędkości światła, bo z taką prędkością oscylują kinetrony. Należy więc wprowadzić dygresję. Podmiot materialny poruszający się w atmosferze kinetronowej napotyka na opór tej atmosfery, jeśli zostanie przyśpieszony, przyrasta mu masa, nie może zatem przybierać prędkości proporcjonalnej do energii przyspieszającej. Poza tym podmiot składający się z kinetronów nabywa nie tylko prędkości liniowej, będącej efektem zbiorczej kinezy kinetronów, lecz zawiera w sobie energię wewnętrzną, jako nieodłączny element składowy. Jest to energia ruchu elementów wewnątrzatomowych, energia ruchu składników jądra, a ta jest też pochodną kinezy kinetronów. Zatem całkowita energia cząstki materialnej, składa się z energii kinetycznej liniowej, czy obrotowej i z energii wewnętrznej. Suma obu tych energii powinna równać się sumie energii, pochodnej sumy kinezy składników. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Ciemna materia w ziarnistym kosmosie</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W realnym kosmosie problemem jest zjawisko tzw. ciemnej materii. Ma to być materia, która bierze udział w ogólnym bilansie energetyczno – grawitacyjnym. Nie zostało definitywnie ustalone, co miałoby ja tworzyć. W naszym prywatnym kosmosie ciemna materia jest elementem łatwiejszym do określenia. Powyżej powiedzieliśmy, że kinetrony w pustej, ziarnistej przestrzeni zderzając sie ze sobą nabywają tzw. masy chwilowej. W każdym punkcie czasowym w całej przestrzeni pewna część atmosfery kinetronowej znajduje się w stanie „zderzenia”, w kolejnych punktach czasowych ten ładunek musi być identyczny. Taka koncepcja jest nader logiczna, skoro uznaliśmy zderzenia kinetronów z cząstkami fundamentalnymi i elementarnymi za czynnik generujący masę tych cząstek. Zatem zderzenie kinetronów ze sobą powinny także generować masę tyle tylko, że masa ta jest ulotna, w każdej jednak chwili ta sama wartość tej ulotnej masy wypełnia ziarnisty kosmos. W tej koncepcji kosmosu ta ulotna masa, wraz z wirtualnymi cząstkami, opisanymi powyżej, może uchodzić za ciemną materię. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Bilans kreacji i anihilacji cząstek</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Odrębnym zagadnieniem jest matematyczne ustalenie, jaka część atmosfery kinetronowej uległa przekształceniu w materię w naszym kosmosie prywatnym. Z drugiej strony, ile materii mogłoby zostać wykreowane z pozostałej części tej atmosfery, gdyby taki proces kreacji był możliwy do wyczerpania zawartości tej atmosfery? Jak wynika z naszych poprzednich wywodów, proces ten jest niemożliwy, w ziarnistym kosmosie proces kreacji materii musi zatrzymać się na poziomie równowagi między ilością powstającej materii, a ilością anihilującej. Ponieważ oba te procesy są nierównoważne sobie, kreacja ma przewagę nad anihilacją, choć tempo powstawania cząstek i pojawiania się fluktuacji próżniowych muszą być z racji prawdopodobieństwa równe sobie, to nie każda nowopowstała cząstka musi spotkać się z fluktuacją próżniową i anihilować. I nie każde spotkanie musi prowadzić do anihilacji .Cząstka jest tworem materialnym potencjalnie trwałym, podczas gdy fluktuacja z swej istoty nietrwałym. W stanie stabilnego procesu część cząstek się ostaje. Inaczej materia w ziarnistym kosmosie nie miałaby racji bytu. Jeżeli procesy kreacji cząstek i powstawania fluktuacji próżniowych są symetryczne, a takie muszą być z racji symetrycznego prawdopodobieństwa tych dwu procesów, to jednak powstające cząstki są trwałe lub czasowo utrwalane w wyniku działania na te cząstki ciśnienia kinetronowego, natomiast fluktuacje zanikają samoistnie. Nie ma czynnika, który by utrwalał fluktuacji. W tej sytuacji tylko część cząstek ulega anihilacji w wyniku spotkania z fluktuacją, pozostałe zachowują swój byt, a nie zdążywszy się z nią spotkać, pomnażają ilość materii w kosmosie. Procesy te są zatem niesymetryczne. Dla utrwalenie tej myśli proces rozumowania przedłożono jeszcze raz.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Potencjalne możliwości kreacji cząstek</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Aksjomat ziarnistej przestrzeni i oparte na nim kolejne, logicznie wypływające z niego stwierdzenie, zawiera w sobie potencjalne możliwości konstrukcji kolejnych mikropodmiotów naszego prywatnego kosmosu. Podobnie jak jest to w realnym Kosmosie, kosmos o ziarnistej przestrzeni ma potencjalne możliwości kreacji cząstek o najróżnorodniejszej konfiguracji, nie będących trwałymi składnikami materii, bądź to w sposób spontaniczny, czysto losowy, bądź w wyniku interakcji między zderzającymi sie mikropodmiotami subatomowymi. Takie zjawiska w realnym Kosmosie zachodzą w narzędziach badawczych i w przestrzeniach kosmicznych. W wyniku tego powstają kaskady dziesiątków, czy setek cząstek krótkożyciowych o najrozmaitszej konfiguracji. Ziarnistość przestrzeni predestynuje też do takich procesów. Zastosowanie narzędzi badawczych w warunkach ziarnistej przestrzeni pozwoliłoby na pełniejsze określenie jej konstrukcji, jest to oczywiście myśl tylko z dziedziny science- fiction. Teoretyczne możliwości takie zostały wyżej zasygnalizowane. Opis kolejnych mechanizmów takich zjawisk w ziarnistej przestrzeni jest niewątpliwie możliwy, lecz wymaga głębszej wiedzy i wyobraźni, a dalsze wywody nie wniosłyby już istotnych wartości.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Dyskusja</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Aksjomat ziarnistej przestrzenie zawiera w sobie jeszcze dalszy, bogaty materiał myślowy. Np. taki, czy kosmos o ziarnistej przestrzeni ulega starzeniu, czy i jaki będzie jego koniec? Jeżeli czeka go koniec, to powinien mieć i początek, a zakładaliśmy jego trwanie od zawsze. Jeżeli jest nieograniczony w czasie i przestrzeni, to jak sie ma to do termodynamiki? Suma materii i energii w nieograniczonym kosmosie jest też nieograniczona, może podlegać w równej mierze stanom skupienia i rozproszenia. Czy może nastąpić śmierć cieplna takiego kosmosu? A może w stanie najwyższej entropii możliwe są spontaniczne, losowe przypadki odwracania procesu, w warunkach nieograniczonego w czasie trwania? Tak więc dla kosmosu o ziarnistej przestrzeni najbardziej racjonalnym stanem jest stan stacjonarny, ale w którym wszelkie procesy w długim przedziale czasu są odwracalne. Takie poglądy i stwierdzenie nie korespondują z obowiązującym stanem wiedzy dla kosmosu realnego. Czy rozważania te mają racjonalne podstawy? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b> Ziarnista przestrzeń a Wielki Wybuch</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Zagadnieniem do rozważenie jest możliwość zaistnienie ziarnistej, kinetronowej prze-strzeni w wyniku Wielkiego Wybuchu. Być może w pierwszych cząstkach czasu ówczesna powstająca przestrzeń przedstawiała sobą właśnie przestrzeń ziarnistą. A więc nie było wtedy ani materii, ani energii promienistej. Coś przecież w tym przedziale czasu musiało zacząć tworzyć lub wypełnić ewentualną pustą pustą przestrzeń, jeśli założymy pierwotność przestrzeni, która musiałaby w stanie przedwybuchowym posiadać status bytu samego w sobie i nadrzędnego w stosunku do powstających potem podmiotów, skoro nie było wtedy materii w jakiejkolwiek postaci i energii. Jeżeli zaś była, to musiała to być nie inna, jak energia elektromagnetyczna, ale potrzebny był jednak ewentualny pierwotny nośnik lub substrat tej energii, a i potem materii, więc mogła to być ekspandująca ziarnista przestrzeń, jako element przedmaterialny i przedenergetyczny. Przyjęliśmy dla tej przestrzeni w naszym prywatnym kosmosie oscylacje jej składników o wartości szybkości światła. Wybuchająca ziarnista, pierwotna przestrzeń nie mogłaby składać się jednak z oscylujących chaotycznie, nawet z szybkością światła, kinetronów. Strumień kinetronów ekspandujący w chwili Wielkiego Wybuchu powinien i mógł tylko poruszać się laminarnie, liniowo z prędkością światła (lub może większą?). Procesem zakłócającym tak ukształtowany strumień mogłaby być jedynie losowa turbulencja i taka wprowadziłaby narastające przekształcenie strumienia liniowego w strukturę nieliniową, co powodowałoby powstanie chaotycznej mieszaniny ziarnistych składników przestrzeni i ewentualnego zjawiska wtórnej kreacji cząstek.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Pierwotny, laminarny strumień pierwszego bytu postwybuchowego nie mógł kreować cząstek, do tego potrzebne są „zderzenia” elementów tej pierwotnej przestrzeni. Zderzenia mogły nastąpić dopiero po przekształceniu się strumienia laminarnego w turbulentny. Element te, (kinetrony w naszym prywatnym kosmosie) po zaniku laminacji w bardzo gęstym środowisku, mogłyby i musiały przybrać formę oscylacji z prędkością, z jaką dotąd „pędziły”, to jest z prędkością światła lub większą (?) Pytanie tylko skąd turbulencja? Nie ulega wątpliwości, że ową pierwotną laminarną, liniową strukturą nie mogła być materia ani energia w jakiejkolwiek postaci, bo te podmioty w naszym rozumieniu są wtórne. Musiało to być „czymś” bardziej pierwotnym, co dało dopiero początek tym drugim podmiotom. Musiał to być swoisty substrat o strukturze podstawowej. Musiał to być substrat o ładunku termodynamicznie i negentropowo przewyższającym taki ładunek tworzącej się materii i energii. Może więc była to struktura o zawartości kinetronowej? Pytamy znowu, jak z owej rozpędzonej laminarnie struktury, bo nie mogła ona być inna, powstała struktura turbulentna i dała początek kosmosowi, jeśli założymy powstanie kosmosu ziarnistego w sposób wybuchowy. Jak widać koncepcja, będąca podstawą naszych wywodów, jest dość płodna i pozwala na snucie najrozmaitszych pomysłów. Być może pomocne w dalszych wywodach byłoby przywołanie koncepcji drgających strun, jako pierwotnego tworzywa po-stwybuchowego. Ważne jest racjonalne wywodzenie kolejnych konstrukcji myślowych, od po-czątkowego aksjomatu ku następnym wnioskom. Refleksje te skłaniają do rozważań wykraczających poza temat.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Problem wieki Kosmosu</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Innym pytaniem jest określenie wieku składników naszego realnego Kosmosu oddalonych o miliardy lat świetlnych od obserwatora. Teoretycznie w kosmosie statycznym, w którym składniki np. nie poruszają się, czas życia oddalonej galaktyki można mierzyć czasem wędrówki światła od tej galaktyki, tyle tylko, że nie pozwala to ocenić jej czasu życia sprzed emisji odebranego światła. W kosmosie statycznym nie udaje się więc ocenić całego wieku trwania, natomiast można określić rozmiary widzialnego kosmosu, mierząc odległość do najdalszych widzialnych w dostępnych instrumentach podmiotów astronomicznych. W warunkach ucieczki galaktyk, czy rozszerzającej sie przestrzeni, zmierzone odpowiednio światło określa także położenie galaktyki w momencie wysłania tego światła, a więc z przed np. 10 miliardów lat. W tym czasie jednak owa galaktyka musiała oddalić się o kolejne miliardy lat świetlnych, jeżeli oddalała się z zawrotną szybkością. Znając szybkość ucieczki i położenie galaktyki odpowiadające zmierzonej wartości światła, można by określić aktualne domniemane położenie galaktyki (?). Czy można też w ten sposób określić wiek? Światło wygenerowane przed miliardami lat określa stan podmiotu w momencie emisji i wiek całego kosmosu od chwili emisji tego światła do chwili jego zmierzenia, lecz czy daje wskazówkę co do wcześniejszej ewolucji ? I czy to rozumowania jest poprawne ?</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><b>Uwagi końcowe</b></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Koncepcja postwybuchowej, pierwotnie ziarnistej przestrzeni w realnym Kosmosie nie może być poprawna, ponieważ taka przestrzeń musiałaby, przy szybkości światła, ulec szybkiemu rozrzedzeniu, chyba że kreacja materii nastąpiłaby zanim dojdzie do nadmiernego rozrzedzenia, gdyby taka kreacja miała zachodzić według opisanego dla naszego prywatnego kosmosu mechanizmu. Twierdzi się, że po Wielkim Wybuchu bytem była skoncentrowana energia. Co do tego nie ma całkowitej pewności, można domniemywać. Może jednak było coś bardziej pierwotnego, co dało początek i energii i materii ? Wracamy więc ponownie do ziarnistego kosmosu w wydaniu realnym.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Gdyby w wyniku Wielkiego Wybuchu powstał najpierw zalążek pierwotnej, ziarnistej przestrzeni, to kinetrony wypełniające go, ekspandując na kolejne puste, puste obszary musiałyby ulegać rozrzedzeniu, pierwotnie powstająca materia traciłaby masę w wyniku obniżenia się ciśnienia kinetycznego, wtórnie ulegałaby anihilacji i taki kosmos po pewnym czasie uległby samoistnemu zanikowi. Pozostałaby rozrzedzająca się przestrzeń ziarnista. Materia i energia w takim kosmosie byłaby tylko chwilowym etapem ewolucji. Dla uniknięcia takiej ewentualności musielibyśmy założyć, że w procesie ekspansji ziarnistej przestrzeni, równolegle do tego zjawiska, dochodzi do samoistnej kreacji kinetronów w rozrzedzającej się przestrzeni, tak by gęstość przestrzeni miała stałą wartość. W moim prywatnym, ziarnistym kosmosie ustaje kreacja materii, gdy nastąpi stan nasycenie. Pewna zawartość kinetronów uległa materializacji. Pytanie: jak wielka jest ta zawartość, która uległa materializacji. I ile powstałoby materii z pozostałej zawartości ? Czy tą niedoszłą materie można uznać za ciemną materię? Wszak uznaliśmy poprzednio, że w pustej, ziarnistej przestrzeni mamy do czynienie z masą chwilową. Postulat może do przyjęcia w naszym prywatnym kosmosie. Czy jest on też możliwy w Kosmosie realnym? </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Niektóre wątki wyłożonej koncepcji wymagałyby przedłożenia rozleglejszych wywodów uzupełniających i uściślających temat. Nie wszystkie elementy świata atomowego i subatomowego paralelne do takich w realnym kosmosie zostały omówione i przedłożone. Dla piszącego nie ulega wątpliwości, że za pomocą koncepcji ziarnistej przestrzeni da się skonstruować i przedstawić każde inne zjawisko kosmologiczne. Np. oscylujące kinetrony można uznać za drgające struny realnego Kosmosu, a ziarnistą przestrzeń uznać z pole Higgsa, lub uznać kinetrony za cząstki Higgsa. Należy uznać, że temat został jedynie muśnięty i ujęty bardzo skrótowo, pozostawiono bez komentarza wiele niezwykle ważnych wątków mikro i makrofizyki, jakie można by podnieść w odniesieniu do ziarnistej przestrzeni i które mogą i mogłyby zostać poruszone. Bardzo powierzchownie potraktowana została problematyka mechaniki kwantowej, czy chromodynamiki kwantowej, która dla naszego prywatnego kosmosu nie odbiega zapewne od tej z realnego i daje się przedstawić za pomocą naszej ziarnistej koncepcji. Wydaje się jednak, że tych kilka elementów, poddanych uproszczonej i zapewne mało poprawnej dyskusji, wystarcza do przyjęcia omawianej koncepcji za teoretycznie prawdopodobną. Głębsze studium wymagałoby dobrej znajomości kosmologii i fizyki atomowej, czego autorowi nie staje i przyznaje się do tego z całą szczerością. Autor profesjonalista w tej dziedzinie, gdyby uznał przedmiot i koncepcję nie zasługującą na wzgardę, jako nienaukową, potrafiłby całe to zagadnienie opracować perfekcyjnie. Dla piszącego to niedoskonałe i zawierające wiele błędów opracowanie stanowi swoistą przygodę intelektualną i niech to będzie usprawiedliwieniem. W pracy używano niezbyt poprawnie słowa „ algorytm”. Użyto go w umownym znaczeniu na określenie „kroków” jakie pojawiają się w trakcie ewolucji składników i procesów Mojego Prywatnego Kosmosu. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Przyjęcie za podstawę rozumowania koncepcję i aksjomat o ziarnistej przestrzeni podsuwa szereg refleksji natury filozoficznej i teologicznej. Kosmolodzy w dyskusji o genezie realnego Kosmosu unikają wypowiedzi na temat tego, co było przyczyną sprawczą Wielkiego Wybuchu. Pytania tego nie da się jednak uniknąć. Niektórzy ratują sie koncepcją kosmosu pulsującego. Niektórzy są skłonni przyjąć jednak pogląd o sprawczej przyczynie Stwórcy. Teoria Wielkiego Wybuchu zgodna jest z przekazem biblijnym. Należy podziwiać starożytnego autora za jego w istocie racjonalny i ewolucyjny opis Genesis. W opisie tym zawarta jest prawie doskonała koncepcja ewolucji kosmosu i życia. Gdyby uporządkować kolejność etapów powstawania poszczególnych składników rzeczywistości, mielibyśmy prawie naukowy opis ewolucji. W porównaniu do bajkowych poglądów na powstanie kosmosu, zawartych w ówczesnych religiach starożytnego świata, a i w niektórych współczesnych religiach, ta jest zadziwiająco racjonalna. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie pewne teologiczne i rozumowe wątpliwości, związane z wybuchowym początkiem kosmosu. Można bowiem postawić trywialne pytanie. Jednorazowy akt stworzenia wymagał podjęcia przez Stwórcę decyzji. Taka decyzja musiałaby zostać podjęta w wyniku swoistej inspiracji. Mogłaby to być inspiracja wewnętrzna. Musielibyśmy wtedy powiedzieć, że Stwórca podlega ewolucji, ma historie, co koliduje z pojmowaniem Stwórcy, jako istoty niczym nieograniczonej. Jednorazowa decyzja ogranicza Stwórcę co do czasu działania. Decyzja zaś podjęta pod wpływem inspiracji zewnętrznej nie wchodzi w ogóle w grę, doprowadziłaby bowiem do przyjęcia absurdu piętrowych bytów pozamaterialnych. Podobne rozumowanie jest niedopuszczalne. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Takie refleksje budzi Kosmos wybuchowy i są one nie do pokonania. Można przyjąć, odrzucając ingerencję Boską, kosmos wieczny i pulsujący, jak to postulują niektórzy kosmolodzy, lecz ta koncepcja może być tylko przedmiotem wiary, nie poparta jakimikolwiek przesłankami naukowymi, lub przyjąć kosmos jednorazowo wybuchowy z wyłożonymi wyżej wątpliwościami natury teologicznej. Trudności tych nie sprawia mój prywatny kosmos. Stwórca działa tu nieustanie, jako kreator ustanawiający mechanikę funkcjonowania kosmosu, i nie podlega jakiejkolwiek inspiracji . Proces kreacji ma charakter ciągły i jest zgodny z filozoficzny wyobrażeniem kreacji, która w kategoriach teologiczno- filozoficznych nie musi uwzględniać elementu czasu, jako punktu w historii. Jest to zatem Stwórca pojmowany racjonalnie. Dodatkowym atutem tego poglądu jest tu symetryczność ingerencji Stwórcy, którego działanie nie może być jednokierunkowe, bo to też jest ograniczeniem Stwórcy co do kierunku działania. W moim prywatnym kosmosie następuje i kreacja materii i energii, jak i też jej anihilacja, a jego stacjonarność jest stanem pośrednim między tymi dwoma procesami. Spełnione są tu warunki równoległości działań przeciwstawnych, a więc nie kolidujące z filozoficznym pojmowaniem Stwórcy. I koncepcja ta też koresponduje z przekazem biblijnym. Trudno oczekiwać od starożytnego myśliciela, by potrafił w sposób całkowicie jednoznaczny wyrazić koncepcję kosmogenezy. Jeśli jego przekaz uznać za swoistą alegorię, koncepcję wyrażoną w sposób iście poetycki, zrozumiały dla ówczesnego odbiorcy i przełożyć na dzisiejszy język nauki, to w przekazie tym zawarta jest cząstka prawdy naukowej na miarę tamtych zamierzchłych czasów. W przekazie biblijnym zawarte są niewątpliwie wszystkie elementy ewolucji kosmosu , tyle że należy je pojmować jako wiecznotrwały proces ciągły, nakładających się na siebie lokalnie etapów, mimo przekazania go w umownej postaci przekazu religijnego.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> UP 72156 </span></div>
UP72156http://www.blogger.com/profile/00008766857619622757noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1841266720636896820.post-20459317416724958562010-05-13T02:49:00.000-07:002010-05-13T02:49:21.157-07:00Wielki wybuch w ziarnistej przestrzeni<br />
<div style="text-align: justify;"> <br />
<br />
<span style="color: red;"><b>UP 72156</b></span><br />
<br />
Druga część dysertacji „Kosmos mój prywatny”, powstała w wyniku refleksji, jakie nasunęły się autorowi po napisaniu poprzedniej. Jak się okazuje, temat stał się dla autora zapładniający, zaowocował kolejnymi pomysłami, czy wymysłami, może niezbyt logicznymi, czy wręcz niepoważnymi. Poprzedni prospekt nie wyczerpał całej treści, wypływającej z koncepcji „ziarnistej przestrzeni”. W istocie dalsze pisanie stało się bardziej zabawą umysłowa, niż próbą zademonstrowania swojej „wiedzy” w temacie. Jeżeli ono jednak kogoś zainteresuje, może i skłoni do własnych przemyśleń, czy sięgnięcia po lekturę tematu, to wysiłek autora zostanie nagrodzony. Jeżeli wywoła uśmiech dezaprobaty specjalisty kosmologa, na co obie „prace” zapewne zasługują, to samo zwrócenie uwagi takiego autorytetu będzie dla autora nagrodą. Towarzyszy mi wiara w logiczność wywodów i wiara w jedną chociaż zawartą w nich prawdę . I to też powód do publikacji. Może znajdą się życzliwi komentatorzy?[i] <br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b><span style="color: red;">Aneks do „K o s m o s m ó j p r y w a t n y”</span></b></span><br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b><span style="color: #cc0000;">Wielki Wybuch w Ziarnistej Przestrzeni</span></b></span><br />
<br />
<b>Wprowadzenie</b><br />
<br />
Koncepcja skonstruowania alternatywnego kosmosu, opartego o sztucznie wymyślone założenia i prawa, przyjęte jako pewniki, czy aksjomaty, zawiera w sobie bogaty materiał myślowy, który został po części wyłożony w konspekcie "Mój prywaty kosmos". Przyjecie za podstawę rozumowania pustej przestrzeni, ale wypełnionej bez reszty elementami o charakterze nieciągłym, bezstrukturalnymi "ziarnami", które zostały nazwane "kinetrony", okazało się płodne i przy udziale swoistych „praw" można było skonstruować sztuczny kosmos, który mógłby funkcjonować, gdyby elementy tego kosmosu okazały się wewnętrznie niesprzeczne, jeśli nie jako rzeczywisty podmiot, to jako konstrukcja czysto ideowe, matematyczna.<br />
<br />
Wytrawny znawca mikrofizyki i kosmologii znajdzie zapewne w materiale przedłożonym w pracy wiele błędów logicznych, czy niespójności, lecz jeżeli zgodziłby się na takie sztuczne aksjomaty i uznał je za możliwe do przyjęcia, choćby jako twory quasi-matematyczne, to zapewne udoskonaliłby tę sztuczną konstrukcję. Po napisaniu całej tej rozprawy „Mojego prywatnego kosmosu” autor dostrzegł jej braki, a także potrzebę jej uzupełnienia, czy rozwinięcia niektórych wątków. Koncepcja przyjęta przez autora okazała się, po głębszym wejrzeniu, otwarta na takie dalsze rozwinięcie i pofantazjowanie, które nie koniecznie muszą prowadzić do racjonalnych wniosków.<br />
</div><div style="text-align: justify;"> <b>Niesymetryczność materii </b><br />
<br />
Nasze poprzednie rozważanie zostało zapoczątkowane w momencie już ukonstytuowanej ziarnistej przestrzeni, będącej w stanie aktywnej kreacji materii i energii, co uznano za początek ziarnistego kosmosu. Stan ten określono jako umieszczony co do czasu w punkcie czasoprzestrzeni określonym przez „minus nieskończoność”. Nie usiłowano określić „co było przedtem”, podobnie jak kosmolodzy nie określili jeszcze „co było przedtem” w realnym Kosmosie przed Wielkim Wybuchem. Autorowi wydaje się, że tego pytania nie należy unikać, ponieważ odpowiedź na nie można niewątpliwie skonstruować, choć będzie ona sztuczna. Odpowiedź na to pytanie dla realnego Kosmosu można skonstruować, opierając się na przesłankach zawartych we wiedzy uzyskanej z dotychczasowych osiągnięć naukowych. Przywołajmy niektóre prawdy o realnym Kosmosie, te oczywiste i te uzyskane w udanych eksperymentach.<br />
<br />
Dla kosmologów i miłośników kosmologii najbardziej tajemniczą sprawą jest niesymetryczność materii. Znane są takie niesymetryczności, odstępstwa od symetrii. Pierwszą jest sama materia jako taka, spolaryzowana do postaci „materii”, posiadająca swoje anty-odpowiedniki, lecz w ilości śladowej, przejawiające się tylko w jednostkowych zjawiskach subatomowych. Pogląd, że gdzieś w Kosmosie znajdują sie skupiska antymaterii należy przyjąć z powątpiewaniem. Nie ma obserwacyjnych śladów i dowodów takiej ewentualności. Dyskusja z tym poglądem jest bezprzedmiotowa. Można snuć tylko nienaukowe domysły, czy fantazje. Uorganizowanych skupisk antymaterii nigdzie w Kosmosie nie powinno być. Taki jest pogląd autora.<br />
<br />
Przejawem niesymetryczności materii jest niezachowanie parzystości w rozpadzie beta, brak symetrii parzystości CP, łamanie symetrii ładunkowej w oddziaływaniu silnym. Być może w dalszych eksperymentach znajdują sie inne jeszcze dowody niesymetryczności zjawisk subatomowych, poza tymi i skrętnością neutrin. Symetria i supersymetria w innych zjawiskach skłania do przyjęcia tezy, że symetryczność jest podstawową cechą natury, odchylenia od niej nie mogą być cechami fundamentalnymi, mogą one być przejawem raczej głębszej symetrii, tyle że do tej pory nieujawionej. Co do niezachowania parzystości w rozpadzie beta, można żywić złudną nadzieję, że znajdzie się symetryczny proces odpowiadający złamaniu symetrii w przeciwnym kierunku, co przywróci równowagę? Lecz brak symetrii w rozpadzie beta wraz z niesymetrycznością samej materii może świadczyć o całkiem innym zjawisku. Brak symetrii w zasadniczym składzie materii każe zastanawiać się nad szukaniem głębszych źródeł tej asymetrii lub szukać innych przesłanek symetrii materii. Wszystkie symetrie poznane dotąd są symetriami przestrzennymi. Materia wszędzie jest materią, emisja cząstki alfa wszędzie jest emisją tej cząstki. Cząstce ujemnej odpowiada cząstka dodatnia, choć tylko w niesymetrycznej skali ilości. Nie bywa tak, że cząstka ujemna w pewnym przedziale czasu staje się samorzutnie dodatnia. Jest to proces niemożliwy, jeżeli dochodzi do przemian, to tylko z zachowaniem ładunku, masy, energii i innych składników i cech mikroświata. Jesteśmy jednak zdania, że z zastaną asymetrycznością budowy materii nie można i nie należy się godzić. Jednostronność ładunkowa materii, niezachowania parzystości w rozpadzie beta, łamanie symetrii CP i może jednostronna skrętność neutrin nie mogą być akceptowane jako niewytłumaczone wyjątki. Należy przyjąć opcję, że materia we wszystkich przejawach musi być symetryczna. Należy też przyjąć tezę, że symetryczność nie musi spełniać sie tylko w wymiarze przestrzennym. Do tej pory nie brano pod uwagę innej symetryczności, jak tylko przestrzenna. Czy to przekonanie do bezwzględnej symetryczności przestrzennej jest słuszne?</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Niektórzy kosmolodzy postulują wahadłową oscylację materii. Uważają nasz Kosmos realny jako przejaw chwilowej ekspansji materii po Wielkim Wybuchu, po zakończeniu której nastąpi kontrakcja i zwinięcie sie materii do pierwotnego punktu, po czym nastąpi kolejny wybuch. Ta konstrukcja myślowa ma swoiste podstawy logiczne, acz nie jest poparta żadnymi dowodami, poza formalizmem matematycznym. Konieczność znalezienia absolutnej symetryczności materii skłania do szukania przesłanek, które by taką symetryczność uprawdopodobniły. Tą przesłanką może być postulat spełnienia symetryczności w wymiarze czasowym. Teza absurdalna? Można założyć, że Wielki Wybuch nie jest pierwotnym początkiem bytu. Wielki Wybuch to taka swoista kosmiczna „dziurka od klucza”, przez którą materialny kosmos po całkowitej kontrakcji, przeciska się przez nią na drugą stronę czasu, i tam przekształca się w antymaterię, a w tym antykosmosie zostają złamane symetrie w przeciwną stronę. W tym antykosmosie wszystkie inne dyssymetrie materii miałyby swoje odpowiedniki „anty”. Przyjmując taką koncepcję, uzyskujemy spełnienie marzeń o idealnej harmonii, oczekiwanej przez zainteresowanych, szukających harmonii w przedmiocie swoich badań. Nic nie stoi na przeszkodzie, by taką koncepcję przyjąć. Nie ma na nią dowodów i zapewne nie będzie, lecz na wiele innych koncepcji też nie ma dowodów, a mimo to są uznawane. Ta wyłożona wyżej spełnia chociaż marzenia o pełnej symetryczności materii, tyle że w wymiarze nieskończonym w czasie. W tym miejscu należy jednak postawić pytanie : co jest przyczyną, czy co może być przyczyną takiego przenicowania się kosmosu – materii w kosmos – antymaterię podczas ewentualnego Wielkiego Kolapsu<br />
<br />
<b> Oscylacje Kosmosu</b> </div><div style="text-align: justify;"> Wyżej wyłożona sugestia może mieć miejsce, gdy przyjmujemy nieustanne oscylacje Kosmosu, od stanu wybuchu do stanu kontrakcji. W stanie tak ekstremalnym, jak początkowa Osobliwość, materia znajduje się w stanie metastabilnym i ma do wyboru tylko dwa stany. Wielki Wybuch może dać początek materii lub antymaterii. Jeżeli zgodzimy się na przypadkową oscylację takich stanów, to jednak w dłuższym przedziale czasu uzyskujemy dokładnie równą ilość stanów przeciwstawnych. Tak zapewne stanie się, gdy zgodzimy się na kosmos pulsujący. Inną możliwością kosmosu pulsującego może być założenie istnienia wpisanego w materię mechanizmu, który pozwoli przenicowywać się materii w kolejny stan lustrzany w sposób całkowici zdeterminowany, kolejno raz w jedną stronę, drugi raz w drugą stronę, jako zjawisko określone prawem..<br />
<br />
Takim elementem determinizmu może być zwijanie się materii ku kolapsowi po strzałce czasu do stanu „zero”, w którym przestaje ona być materią czy energią, a staje się ona idealnie jednorodnym, bezstrukturalnym „bytem”. Przedłużeniem tego stanu staje się czas ujemny, ekstremum nie może zawrócić, cofnąć się, dalszy bieg odbywa się siłą „bezwładności” po drugiej stronie czasu, powstaje więc lustrzany stan Wielkiego Wybuchu. W tym stanie taki kolejny Wielki Wybuch, to wybuch z antymaterią, jako przedłużenie liniowego procesu ewolucji w czasie „ujemnym”. Przedłużenie strzałki czasu ku przeciwnemu znakowi następuje dopiero po osiągnięciu minimum przestrzennego po jednej lub drugiej stronie strzałki czasu. Taki Kosmos to swoiste wahadło, w którym wybuch jest punktem początkowym ekstremum energii.<br />
<br />
Punkt osobliwy można też uznać za swoistą ogniskową, w której następuje pełne skupienie „fal” bytu, po czym owe „fale” rozbiegają się dalej, poza ogniskiem, lecz obraz bytu, tak jak obraz świetlny po przekroczeniu ogniska, ulega odwróceniu. To odwrócenie to antymateria i złamanie pewnych symetrii w takim antykosmosie w przeciwną stronie. Tym samym zagwarantowane jest w takim układzie spełnienie pełnej symetrii, tyle że w wymiarze czasowym. To rozumowanie dotyczy Kosmosu realnego<br />
<br />
<b>Ekspansja kosmosu ziarnistego</b><br />
<br />
W moim prywatnym kosmosie mógłby zaistnieć tylko jeden „wielki wybuch”, w wyniku którego materia zagospodarowuje nieograniczoną przestrzeń, a kosmos przybiera stan stacjonarny. Materia w nim nie ekspanduje i nie rozprasza sie w przestrzeni w wyniku inflacji, czy ucieczki galaktyk, a więc nie następuje eksport materii na przestrzeń, lub eksport materii i przestrzeni, lecz materia powstaje in situ w wyniku zjawiska fuzji kinetycznej ładunków kinetycznych w ziarnistej przestrzeni pierwotnie statycznej, co zostanie opisane niżej. Ekspandująca z szybkością światła kineza i równolegle do tego powstająca materia i energia zagospodarowują nieustannie obrzeża takiego ziarnistego kosmosu. Taki kosmos musi poszerzać się brzeżnie w nieskończoność. Makroskopowe składniki tego kosmosu mogą przemieszczać się w przestrzeni, lecz nie na zasadzie „ucieczki galaktyk”. Przestrzeń wewnętrzna już ukonstytuowanego kosmosu nie może sie rozszerzać, bo następowałoby rozgęszczanie kinetronów, zmniejszałoby się ciśnienie kinetyczne, materia traciłaby na masie, zmniejszałaby się grawitacja, następowałby rozpad materii do poziomu kinetronów. Taki rozpad pozwoliłby zapewne na utrzymania gęstości przestrzeni, lecz proces ten prowadziłby w końcu do powstania kosmosu pustego pustego, gdybyśmy przyjęli ograniczoność ziarnistego kosmosu, ale jego ekspansje brzeżną, co jest według przedkładanej koncepcji niedopuszczalne . <br />
<br />
Rozumowanie dotyczące asymetryczności materii nie odnosi sie do mojego prywatnego kosmosu. Skoro uznaliśmy go za kosmos stacjonarny, który nie powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu podobnego do tego z realnego Kosmosu, jest zatem nieograniczony w czasie i w przestrzeni, to asymetryczności materii nie da się wytłumaczyć i obejść w podobny sposób, jak uczyniono to dla realnego Kosmosu. W moim prywatnym kosmosie asymetryczność musi być zatem elementem wbudowanym jako obiektywna konieczność, choć należałoby szukać mechanizmu tłumaczącego bez reszty zjawisko tej asymetryczności ?<br />
</div><div style="text-align: justify;"> Jak wyżej wspomniano, w moim prywatnym kosmosie można przyjąć próbnie także postulat Wielkiego Wybuchu, co niżej postaramy się rozważyć. Za podstawę opisu prywatnego kosmosu w poprzedniej pracy przyjęto, dla ułatwienie przedstawienia materiału, kosmos ziarnisty już w pełni ukształtowany, będący w stanie kinetycznego naładowania, w którym to stanie zaczyna się kreacja materii. Za początek tego stanu przyjęto punkt czasowy położony w czasowej nieskończoności. Możemy teraz powrócić do tego punktu i zapytać, tak jak pytamy się w realnym Kosmosie : „co było przedtem”, jeśli takie pytanie próbne można postawić. Próbujemy wiec rozważyć stan określony: „co było przedtem” dla kosmosu o konstrukcji ziarnistej.<br />
<br />
Skoro przyjęliśmy jako stan początkowy przestrzeń ziarnistą, będącą w stanie naładowania kinetycznego, to cofając się „w czasie” musimy zastać przestrzeń ziarnistą w stanie statycznym. Będzie więc to przestrzeń ziarnista, w której kinetrony nie podlegają oscylacjom ani rotacjom. Przestrzeń taka, wypełniona w nieskończonym obszarze ziarnistościami w stanie całkowicie nieruchomym, przedstawia sobą stan podobny do skrystalizowania. Taką przestrzeń można uznać za idealny kryształ o regularnym, sześćściennym układzie pokroju krystalograficznego. Przedstawiona tu idea jest dla kosmologa zawodowego w istocie groteskowa, lecz pozwólmy sobie na taką nonszalancję i wybryk naukowy po to, by uczynić z tej koncepcji platformę do dalszych dywagacji na temat naszego prywatnego kosmosu.<br />
<br />
Tak więc mamy przestrzeń ziarnistą, nieograniczoną, statyczna, w stanie skrystalizowania. Będzie to hipoteza robocza. Niech teraz w tej statycznej przestrzeni dojdzie do pierwszego aktu kinezy, a więc czegoś najprostszego, bo nic innego w takiej statycznej przestrzeni nie może zajść, to będziemy uważali ten pierwszy akt kinezy za początek ewolucji mojego prywatnego kosmosu. Ewolucja ta zostanie poddana dyskusji poniżej. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> <b>Stałe ziarnistej przestrzeni </b></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> Dla przestrzeni o charakterze ziarnistym, należy wstępnie rozważyć, jakie powinny obowiązywać w takiej konstrukcji zasady, prawa czy stałe, podobnie jak to jest w realnym Kosmosie. Tu – jak wiemy- obowiązują swoiste pewniki, można je nazwać : aksjomaty, oznaczane jako „stałe”, czy stałe fundamentalne. Są to np. szybkość światła, ładunek elektronu, masa elektronu, stała Plancka, stała przenikalności magnetycznej próżni i inne Takich stałych jest wiele. Niektóre tworzą ową stałą struktury subtelnej, wyrażającą się wielkością skalarną 1/137. W naszym ziarnistym kosmosie ustalamy podobne stałe. Mogą to być wartości określające istotę kinetronów i zachowanie się kinetronów. Będą to więc pewniki o następujących wartościach.<br />
</div><div style="text-align: justify;"> <meta content="text/html; charset=utf-8" http-equiv="Content-Type"></meta><meta content="Word.Document" name="ProgId"></meta><meta content="Microsoft Word 12" name="Generator"></meta><meta content="Microsoft Word 12" name="Originator"></meta><link href="file:///C:%5CDOCUME%7E1%5CDOMd%5CUSTAWI%7E1%5CTemp%5Cmsohtmlclip1%5C01%5Cclip_filelist.xml" rel="File-List"></link><link href="file:///C:%5CDOCUME%7E1%5CDOMd%5CUSTAWI%7E1%5CTemp%5Cmsohtmlclip1%5C01%5Cclip_themedata.thmx" rel="themeData"></link><link href="file:///C:%5CDOCUME%7E1%5CDOMd%5CUSTAWI%7E1%5CTemp%5Cmsohtmlclip1%5C01%5Cclip_colorschememapping.xml" rel="colorSchemeMapping"></link><style>
<!--
/* Font Definitions */
@font-face
{font-family:"Cambria Math";
panose-1:2 4 5 3 5 4 6 3 2 4;
mso-font-charset:1;
mso-generic-font-family:roman;
mso-font-format:other;
mso-font-pitch:variable;
mso-font-signature:0 0 0 0 0 0;}
/* Style Definitions */
p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal
{mso-style-unhide:no;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
margin-top:0cm;
margin-right:-1.4pt;
margin-bottom:0cm;
margin-left:0cm;
margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
mso-pagination:widow-orphan;
tab-stops:45.8pt 91.6pt 137.4pt 183.2pt 229.0pt 274.8pt 320.6pt 366.4pt 412.2pt 458.0pt 503.8pt 549.6pt 595.4pt 641.2pt 687.0pt 732.8pt;
font-size:13.0pt;
font-family:"Times New Roman","serif";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
pre
{mso-style-priority:99;
mso-style-link:"HTML - wstępnie sformatowany Znak";
margin-top:0cm;
margin-right:-1.4pt;
margin-bottom:0cm;
margin-left:-5.95pt;
margin-bottom:.0001pt;
text-align:justify;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Courier New";
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";}
span.HTML-wstpniesformatowanyZnak
{mso-style-name:"HTML - wstępnie sformatowany Znak";
mso-style-priority:99;
mso-style-unhide:no;
mso-style-locked:yes;
mso-style-link:"HTML - wstępnie sformatowany";
font-family:"Courier New";
mso-ascii-font-family:"Courier New";
mso-hansi-font-family:"Courier New";
mso-bidi-font-family:"Courier New";}
.MsoChpDefault
{mso-style-type:export-only;
mso-default-props:yes;
font-size:10.0pt;
mso-ansi-font-size:10.0pt;
mso-bidi-font-size:10.0pt;}
@page Section1
{size:612.0pt 792.0pt;
margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt;
mso-header-margin:35.4pt;
mso-footer-margin:35.4pt;
mso-paper-source:0;}
div.Section1
{page:Section1;}
-->
</style></div><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 1. Kinetrony są (zapełniają przestrzeń)<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 2. Mają rozmiar <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 3. Mają kształt (sferyczny) <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 4. Obdarzone są kinezą liniową<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 5. Zderzają się ze sobą<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 6. Mają właściwość wzajemnej addycji kinezy podczas zderzenia<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 7. Obdarzone są kinezą rotacyjną <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 8. Kineza liniowa może przekształcić się w kinezę rotacyjną w wyniku <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> zderzeń między kinetronami i odwrotnie<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 9. Przy szybkości kinezy przekraczającej wartości „c” następują fuzje <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> kinetyczne<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 10. Powstają fluktuacje próżniowe <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 11. Ziarnista przestrzeń jest nieograniczona <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 12. W pustej, ziarnistej przestrzeni nie obowiązują zasady zachowania <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> 13. Kineza może przybrać formę zsynchronizowaną i stanowić <o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> samodzielny byt jako foton<o:p></o:p></span></pre><pre style="margin: 0cm -11.35pt 0.0001pt 11.35pt;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt;"> <o:p></o:p></span></pre> <b>Ekspansja kinezy </b><br />
<br />
Tak więc mamy statyczną, ziarnistą przestrzeń wypełnioną kinetronami ułożonymi w postaci kryształu o izometrycznym, sześciennym, regularnym układzie krystalograficznym, w którym jeden z kinetronów jako pierwszy doznaje impulsu i zaczyna oscylować. Poruszając się w swojej „komórce” uderza w sąsiedni kinetron, co jest oczywiste. Powiedzieliśmy powyżej, że w ziarnistej przestrzeni obowiązuje zasada addycji kinezy podczas zderzeń kinetronów. Ten pierwszy kinetron przekazuje swoją kinezę sąsiadowi, nie tracąc własnej. I tak mamy teraz dwa drgające kinetrony, (lub może dwie struny, czy superstruny). Po następnym akcie zderzenia mamy cztery kinetron, potem osiem oscylujących kinetronów. Kineza szerzy się w ziarnistej przestrzeni w sposób wykładniczy. Zakładamy umownie, że ten pierwszy akt kinezy zachodzi z szybkością 1 km/sek. Kineza szerzy się na sąsiednie obszary z taką szybkością. Należy wziąć pod uwagę, że wkrótce po zapoczątkowaniu pierwszych aktów kinezy nastąpić musi zderzenia ze sobą kinetronów oscylujących z szybkością 1 km/sek. Pojawią się dwa kinetrony, oscylujące z szybkością 2 km/sek. Obszar kinezy 2- kilometrowej goni obszar jednokilometrowy i go dogania, przenosząc kinezę dwukilometrowa na obszary bez kinezy. Zjawisko powtórzy się. Powstanie obszar 4 kilometrowej kinezy, potem ośmiokilometrowej, potem szesnastokilometrowej itd. Po 19-20 aktach takiego wykładniczego narastania kinezy, kinetrony będą oscylować z szybkością 300 tyś. km na sek. I z taka szybkością będzie się szerzyła kineza na obrzeżach nieruchomej, ziarnistej przestrzeni. Przyjęliśmy umownie, próbnie, szybkość pierwszego aktu kinezy na 1 km/sek. Możemy jednak przyjąć dowolną szybkość pierwszego aktu kinezy. Najbardziej racjonalną szybkością dla pierwszego aktu kinezy będzie szybkość światła. Przy takim założeniu kineza rozszerzy się na sąsiednie obszary z taką szybkości już po pierwszym akcie kinazy. <br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <b> Kreacja cząstek w ziarnistej przestrzeni</b><br />
<br />
Powstaje jednak podstawowa trudność. Z założenia przyjętego na wstępie wynika, że natychmiast nastąpi addycja kinezy i to przekraczająca szybkość światła i będzie ona następować w sposób wykładniczy do nieskończoności. Z pomocą przychodzi nam jednak postulat, mówiący o zwiększaniu się prawdopodobieństwa kreacji materii w warunkach osiągnięcia wartości kinezy przekraczającej szybkość światła. Po pierwszym akcie kinezy pierwszego kinetronu następuje wykładniczy wybuch kinezy z szybkością światła na resztę przestrzeni i musi się jednocześnie zapoczątkować lawinowa kreacja cząstek fundamentalnych i elementarnych. W ten sposób zostaje zahamowana ekspansja nadmiernej kinezy, przekraczającej szybkość światła. Ekspansji kinezy towarzyszy jednocześnie kreacja cząstek materii. Jeżeli przyjmiemy za pewnik, że ten pierwszy akt kinezy zaszedł z szybkością światła, to ekspansja kinezy na resztę przestrzeni nastąpi z taką samą szybkością, co jest oczywiste. Mamy więc „wielki wybuch” kinezy w ziarnistej przestrzeni i jednocześnie wielki wybuch kreacji materii ze wszystkimi konsekwencjami. <br />
<br />
Tak zbudowana przestrzeń jest więc substratem do powstania materii i energii i ukształtowania się w niej elementów jej dalszej konstrukcji, to jest ukonstytuowania się „stałych" wyższego rzędu, takich jakie obowiązują w realnym Kosmosie. W naszym kosmosie wynikają one w sposób oczywisty i nieunikniony z podstawowych pewników, określonych też jako „stałe” i przedłożonych wyżej. Równolegle do kreacji cząstek następują też i losowe, lokalne symetryzacje kinezy, co daje początek fotonom, jako alternatywnym obiektom. Taki wybuchowy sposób kreacji materii i energii można uznać za paralelny do takiego w Wielkim Wybuchu realnego Kosmosu. Tyle tylko, że jest to konstrukcja teoretyczna, a ma miejsce w punkcie czasowym w „minus nieskończoność”. </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><b> Alternatywne konstrukcje ziarnistej przestrzeni</b> </div><div style="text-align: justify;"> Alternatywną konfiguracją nieograniczonej, pustej, statycznej, ziarnistej, pierwotnej przestrzeni może być przestrzeń, w której zachodzi zjawisko zsynchronizowanej, jednorodnej, zbiorczej kinezy ziarnistej przestrzeni jako całości, lub zjawisko oscylacji kinetronów po wspólnym, wahadłowym wektorze. Te koncepcje są mało prawdopodobne, ziarnista przestrzeń musiałaby być zamknięta, ograniczona i np. rotować w całości. Oscylacje przybierają jednolitokierunkowy zwrot. Zderzenia kinetronów, jeśli są, to są absolutnie symetryczne, nie może dochodzić do fuzji kinetycznych. Ale rotująca struktura pozbawiona będzie kinetycznej symetryczności. Rotacja obwodu nie będzie tożsama z rotacją centrum. W takiej ograniczonej, ziarnistej przestrzeni nastąpiłaby wtórnie ekspansja kinetronów ku obwodowi i pełne rozluźnienie struktury. Przestrzeń taka zatem zanika. Dynamiczna przestrzeń ziarnista musi być nieograniczona, a to wyklucza tę koncepcję, trudno wyobrazić sobie nieograniczoną strukturę rotującą. Tę sztuczną konstrukcje podajemy gwoli wyczerpania wszystkich możliwych, dających się pomyśleć, rozwiązań stanu początkowego.<br />
<br />
Postacią do przyjęcia jako pierwotna mogłaby być jedynie przestrzeń nieograniczona, o konfiguracji euklidesowskiej, o w pełni symetrycznym rozłożeniu jednorodnej kinezy, trudną do wyobrażenie i zmatematyzowania. Taką przestrzeń można uznać za w pełni naładowaną kinetycznie, o entropii równej „0”. Taką przestrzeń można uznać za stan metastabilny. W takiej przestrzeni jakiekolwiek pojedyncze, losowe złamanie symetrii kinezy może spowodować lawinowe wytrącenia takiego tworu ze stanu metastabilnego w stan opisany wyżej jako Wielki Wybuch w ziarnistej przestrzeni. <br />
<br />
Jak się wydaje, nie da się skonstruować dynamicznej, ziarnistej przestrzeni o w pełni symetrycznej, pierwotnej kinezie liniowej. Można ją rozpatrywać jako jedną z możliwych teoretycznych ewentualności. Można natomiast założyć, jako bardziej racjonalną, dynamiczną przestrzeń ziarnistą, w której kinetrony obdarzone są tylko kinezą rotacyjną. Wszystkie kinetrony rotują, nie stykając się ze sobą. Pierwszy akt kinezy liniowej może spowodować opisane wyżej zjawisko „wielkiego wybuchu” ziarnistej przestrzeni. I taki obraz kreacji w ziarnistej przestrzeni jest chyba najbardziej prawdopodobny. Mamy nieograniczoną, ziarnistą przestrzeń kinetronową o rotujących kinetronach, jako postać pierwotna, która doznaje pierwszego, pojedynczego impulsu kinezy liniowej i w wyniku tego dochodzi do wybuchu przestrzeni kinetycznej takiej, jaką opisano wyżej. Ładunek kinezy rotacyjnej przekształca się w ładunek kinezy liniowej z dalszymi konsekwencjami. <br />
<br />
Powyższe przedłożenia należy jednak uznać też za mało teoretycznie prawdopodobne, nie ma dostatecznych przesłanek, by uznać je za możliwe do przyjęcia. Zostały podane, by wyczerpać omówienie wszystkich dających się wymyślić możliwości. Pozostajemy więc przy pierwotnej, statycznej, skrystalizowanej strukturze przestrzeni, jako najbardziej logicznej dla naszych wywodów. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <b>Biała dziura</b><br />
<br />
Pozostaje jeszcze do omówienia ostatnia możliwość. Oto w pustej pustej przestrzeni pojawia się osobliwość podobna do tej z realnego Kosmosu, tyle że składająca się z zestalonych do swoistej „czarnej dziury” kinetronów. W ślad za wcześniejszymi koncepcjami „pierwotnego atomu,”, postulowanemu we wczesnej kosmologii, osobliwość tę należałoby nazwać „pierwotnym jądrem”, jądrem „promieniotwórczym”. Od czarnej dziury odróżnia je lustrzane odbicie co do wszystkich właściwości i lepszą nazwą dla tego zjawiska będzie „biała dziura”, a może i/lub „ciało doskonale białe”. Osobliwość ta „wybucha”, kinetrony w czasie rzędu czasu Plancka w sposób pierwotnie laminarny zapełniają pustą pustą przestrzeń do momentu pojawienia się losowej turbulencji. Następują wtedy fuzje kinetyczne, dające początek materii i energii i fluktuacje próżniowe. W koncepcji tej dopuścić jednak należy dodatkowe założenie, pozwalające na samoistną kreację kinetronów w rozrzedzającej się przestrzeni, celem zapewnienia stałego ich stężenia. Jednak zarówno to założenie, jak i pozostałe powyższe, obarczone są poważnymi niedostatkami koncepcyjnymi. Jak zostało powiedziane wyżej, dla dalszych rozważań, pozostajemy przy koncepcji pierwotnie statycznej przestrzeni ziarnistej. Dla porządku należało omówić wszelkie możliwe konstrukcje, choć stanowiły swoistą „sciense-fiction”..<br />
<br />
<b>Geneza stałych fundamentalnych w przestrzeni ziarnistej</b> </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> Stała szybkość światła jest pochodną granicznej szybkości oscylacji kinetronów, przy której ta ekspansja szybkości jest zatrzymywana poprzez kreacje materii i energii w postaci cząstek i fotonów w tym obszarze, w którym szybkość ta przekracza wartości światła. Natomiast masa i ładunek elektronu nie mogą być inne, bo ich wartości warunkuje geometria fuzji tej cząstki. Stałą Plancka też można wywieźć jako minimalna porcja energii, jaka może zostać wygenerowana w pojedynczym akcie kreacji w ziarnistej przestrzeni. Po zastanowieniu się i inne stałe można by wywieźć z tych stałych podstawowych ziarnistej przestrzeni. Tak więc w ziarnistym kosmosie stałe, czy prawa muszą być takie same, jak w realnym Kosmosie, bo wynikają one z istoty ziarnistej struktury przestrzeni. W realnym Kosmosie dla stałych nie ma wytłumaczenia. Są one stałymi jak gdyby danymi a priori. Nie wynikają z prostszych, czy bardziej podstawowych stanów materii. Są obserwacjami uzyskanymi z pomiarów stanu materii. W naszym prywatnym kosmosie te same stałe mają swoje bardziej podstawowe źródła, z których można je wywieźć. Są to pewniki wyłożone powyżej w punktach. One są dla naszego kosmosu właściwymi stałymi, z których wypływają stałe wyższego rzędu. <br />
<br />
Wypada tu jeszcze raz pokrótce udokumentować istotę tych podstawowych stałych Jeżeli więc przyjmujemy szybkość oscylacji kinetronu, przy której dochodzi do kreacji cząstki, za stałą, to kreacja fotonu w wyniku symetryzacji kinezy kinetronów przy tej szybkości pociąga za sobą szybkość fotonu, jako już samodzielnego tworu, odpowiadającą szybkości oscylacji kinetronów. Jeżeli za elektron uznajemy cząstkę powstałą jako fuzja kinetyczna pewnej określonej ilości kinetronów i tylko tej ilości, to masa tej cząstki musi powstawać i odpowiadać ciśnieniu kinetycznemu, powstającemu na „powierzchni” tej cząstki. To proste rozumowanie pozwala nam wywieźć wszystkie prawa i stałe z tych podstawowych pewników, obowiązujących w ziarniste przestrzeni.<br />
<br />
<b>Podsumowanie</b><br />
<br />
Krótkie streszczenie: najpierw była ziarnista, statyczna przestrzeń, potem nastąpił pierwszy akt kinezy o szybkości światła i nastąpił wybuch kinezy, który rozszerzał się z tą szybkością na resztę przestrzeni. Jednocześnie został zapoczątkowany akt kreacji materii i energii, który – jak powiedzieliśmy - zachodzi przy osiągnięciu przez kinetrony szybkości światła. Nastąpił on też w sposób wybuchowy. Mógł się zatem ten nasz prywatny kosmos ukonstytuować podobnie jak Kosmos realny. Tyle tylko, że mechanizm ten zadziałał w nieskończoności, a powyższy opis jest tylko modelem </div><div style="text-align: justify;">myślowym. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Prowadząc rozważania dalej, zapytamy tylko, co spowodowało ten pierwszy akt kinezy ? To pytanie należy pozostawić w zawieszeniu, podobnie jak zawiesza się pytanie o przyczynę stanu Osobliwego i Wielkiego Wybuchu. Niektórzy kosmolodzy przychylają sie od przyjęcia za pierwszą przyczynę sprawczą Czynnik Pozamaterialny. Podobnie musimy i uczynić my. Podobno Albert Einstein zastanawiał się, czy Bóg miał jakikolwiek wybór, dobierając dla materii owe wszystkie stałe? Gdyby jedna z nich odchylała się od obowiązujących w naszym kosmosie, to nie powstałyby warunki na taką ewolucję kosmosu, jakiej jesteśmy świadkami, i nie byłoby też podmiotu, który badałby kosmos. Można powiedzieć, że nasza koncepcja nie wymagała od Stwórcy ustanawiania wielu tzw. stałych i to w dodatku specjalnie je dobierać. Wystarczyła jednorodna, ziarnista przestrzeń i jeden akt uruchomienia kinezy w tworzywie najprostszym z najprostszych, to jest w nieograniczonej, ziarnistej przestrzeni, wypełnionej jednorodnymi tworami, którym nadał najprostsze cechy. Wszystko inne wywodzi się z tych najprostszych aktów. Gdyby odrzucić przedłożoną koncepcją ziarnistej przestrzeni, pozostać przy oficjalnej teorii powstania Kosmosu w wyniku Wielkiego Wybuchu ze wszystkimi stałymi jako stanowionymi, czy dobranymi przez Stwórcę, to należałoby jednak wtedy przyjąć i możliwość istnienia innego zestawu parametrów funkcjonowania kosmosów stanowionych przez Stwórcę. Bo dlaczego tylko te jedne stałe miałyby być dopuszczalne? Postuluje się więc kosmosy o innych prawach i stałych, o innych konstrukcjach. Jedną z takich konstrukcji, możliwych do rozważenia, niech by był nasz kosmos ziarnisty? Z zastrzeżeniem, że pod względem anatomii i „ fizjologii” jest najprostszy, najbardziej racjonalny w porównaniu do innych konstrukcji. A więc, jeżeli konstrukcja materii miałaby być możliwa tylko w jednym egzemplarzu, to musiałby to być kosmos ziarnisty. Z drugiej strony, konieczność nieograniczoności ziarnistej przestrzeni, wyklucza istnienie konkurencyjnych kosmosów. Nie ma dla nich miejsca. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Przedłożona tu alternatywna koncepcja kosmosu ziarnistego wymaga rozważenia przebiegu dalszej ewolucji takiego kosmosu. W Kosmosie realnym wybucha skoncentrowana osobliwość, zawierająca całą zawartość przyszłego kosmosu. Zawartość ta ogarnia pustą przestrzeń i ją zapełnia, choć uważa się, że przestrzeń powstaje wraz z ekspandującym tworzywem Kosmosu. Przyjmiemy jednak roboczo, że taka pusta przestrzeń istnieje poza materią, a powstająca in statu nascendi materia i energia zagospodarowuje taką przestrzeń. Taki kosmos musi być ograniczony przestrzennie i czasowo, podlegać ewolucji, nie wykluczając z niej i Wielkiego Kolapsu. Natomiast nasz kosmos prywatny, choć może mieć początek, to wobec nieograniczoności ziarnistej przestrzeni, jako ziarnista nie może być inna, powinien ekspandować w nieskończoność. <br />
<br />
<b> Kosmos a kreacjonizm</b><br />
<br />
Wielki Wybuch i następująca po nim ekspansja materii i energii do rozmiarów obserwowanych obecnie skłania wielu kosmologów do jawnego lub zakamuflowanego przyjęcia myśli o Pierwszym Konstruktorze Kosmosu. Wielu z nich nie godzi się na taką ewentualność i uparcie szuka metod na ominięcie takiego stanu. Ratunku szukają w konstrukcjach zawierających zjawiska oscylacji kosmosu od wybuchu do kolapsu, lub kosmosów bliźniaczych, połączonych ze sobą tunelami czasowymi, kosmosów pączkujących, rozdwajających się, przy czym postulują możliwość przenoszenia się w czasie do przodu w przyszłość lub do tyłu ku przeszłości. Wszystkie te pomysły są zapewne matematycznie poprawne i wynikają z formalizmu matematycznego, opartego o wzory ogólnej teorii względności i mechaniki kwantowej. Z drugiej jednak strony prosta analiza rzeczywistości materialnej, uwzględniająca podstawowe elementy oceny takiej rzeczywistości, pozwala na krytyczną ocenę tych koncepcji. Jeśli bowiem uwzględnić podstawowy element opisu jakiegokolwiek układu z Kosmosem włącznie, to jest pojęcie entropii, to owe tunele czasowe i podróże w przyszłość, czy do przeszłości, a możliwość których wynika z rozwijanych współcześnie teorii kosmosów kwantowych (każdy kosmos to kwant), mogą być jedynie konstrukcjami matematycznymi.<br />
<br />
<b>Tunele czasowe</b><br />
<br />
Czas jest niewątpliwie powiązany z miarą strumienia entropii. Wszelka zmian czegokolwiek jest treścią entropii. Jest ona miernikiem zmiany do „przodu” lub do „tyłu”. Może wzrastać lub maleć, lub pozostawać na stałym poziomie. Entropia nie jest do pomyślenia bez elementu czasu. Entropia jest miarą zmian układu, a czas jest składnikiem entropii. Jeśli entropia wzrasta, to układ ulega w określonym czasie degradacji, jeśli entropia maleje, to układ ulega w określonym czasie większej organizacji. Jeśli entropia przybiera na sile, czas dla takiego układu przyśpiesza. Można by przyjąć, że układy o zróżnicowanym tempie entropii mają swoje własne czasy. Paradoksalnie, jeśli układ przyśpiesza w przestrzeni, to bieg entropii w tym układzie zwalnia i czas płynie wolniej, zgodnie z einsteinowska teorią, co powoduje spowolnienie starzenie się kosmonauty, wyruszającego w daleką podróż kosmiczn</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Kosmolodzy debatują nad możliwościami przenoszenie sie do przyszłości lub przeszłości przy pomocy tuneli czasowych, których możliwość przewiduje teoria względności. Co zatem musi sie stać, by obserwator (człowiek lub inny podmiot badawczy) mógł przenieś się np. do przeszłości? W kategoriach termodynamiki, czy informatyki, albo entropia układu, w którym bytuje musi wrócić do stanu poprzedniego, natomiast obserwator musi pozostać przy aktualnej własnej entropii, albo entropia układu musi przyjąć wartość dla przyszłości, a obserwator pozostać przy własnej entropii, ale jednocześnie ze stanem własnej entropii poruszać się w czasie w tunelu czasowym do przodu lub do tyłu. Wtedy jednak nie może mieć łączności z otoczeniem, w którym się znalazł, czyli musi stać sie układem odosobnionym, bo inaczej dojdzie do wyrównywania entropii i obserwator stanie się częścią układu badanego, utraciwszy informacje ze swojego stanu pierwotnego i stanie się układem zintegrowanym z przeszłością lub z przyszłością. Nie będzie mógł porównać bieżącego stanu układu z stanem układu sprzed podróży w czasie. Tak więc, mówiąc prościej, układ badany musi się cofnąć do przeszłości lub posunąć się ku przyszłości, a obserwator pozostać jako teraźniejszy podmiot. Oba układy muszą być jednak odizolowane od siebie, a badanie jest wtedy niemożliwe. Taka izolowana, przeciwbieżna wędrówka w czasie dwu stanów entropii dwu podmiotów jest zapewne możliwa, lecz nieefektywna. Można to zagadnienie przedstawić jeszcze inaczej.<br />
<br />
Tunel czasowy wstecz można przemierzyć wraz z całym układem. Wtedy w układzie i obserwatorze, czymkolwiek on jest ( np. instrumentem badawczym ), muszą zajść zjawiska, które oznaczać będą zmianę wszystkich kierunków reakcji fizycznych, chemicznych, czy biologicznych, tak by po odwróceniu czasu obserwator stał się obserwatorem z badanej epoki. (Być może takie zjawisko może zajść po przekroczeniu przez układ szybkości światła). Nie będzie to wiec badacz bieżący, lecz będzie to obiekt, czy badacz bieżący dla tamtego czasu i będzie badał stan tamtego obiekt, bez odniesienia do jego stanu poprzedniego. Ujmując to trywialnie, badacz (czy inny układ materialny!), musi odmłodnieć, zdziecinnieć, stać sie noworodkiem, znaleźć się w macicy, przekształcić się w komórkę jajową itd. Zarówno badacz, jak i jego środowisko, muszą równolegle cofać sie w czasie. Lecz w takim wypadku to nie będzie już nasz badacz z bieżącym zasobem informacji, lecz człowiek z danej epoki. Podobne rozumowanie należy odnieść do wędrówek ku przyszłości. W tym wypadku należałoby doprowadzić do odwrócenia biegu entropii układu i obserwatora w odwrotnym kierunku. Entropia układu i obserwatora w tunelu czasowym postępuje ku przyszłości równolegle, obserwator bada układ jako tożsamy z nim.(?) Czy zatem zaistnieją możliwości izolowanej wędrówki badacza w tunelu czasowym? Jeśli zaistnieją, to na zasadzie ścisłej izolacji podróżnika i układu mającego zostać zbadanym. Cała dyskusja o możliwości przenoszenie sie w tunelu czasowym zawiera w podtekście pojęcie czas, odnoszące się do pomiaru w wymiarze psychicznym. Martwy instrument badawczy, przenoszący się w czasie, nie będzie miał możliwości porównawczych, choć jego czas podczas ruchu biegnie wolniej niż obiektu badanego, ale różnicę odkryć może obiekt trzeci. Wędrówek w tunelach czasowych nie jest łatwo krytykować, więc nie ma pewności, czy ten wywód jest racjonalny. Jest zapewne obarczony błędami rozumowania, które uważny czytelnik dostrzeże. Wędrówkę w tunelach czasowych postuluje formalizm matematyczny, lecz czy dałoby się go przełożyć na rzeczywistość materialną?<br />
<br />
Powyższe niedoskonałe rozumowanie wskazuje, że wędrówka w czasie jest nader wątpliwa. Idąc za tą myślą, należy odrzucić pomysły ze światami równoległymi, czy tunelami czasowymi. Entropia układu połączonego, musi biec równolegle. Jeśli istnieje przepływ entropii między układami względnie odosobnionymi, to spadek entropii jednego układu musi pociągać za sobą wzrost entropii drugiego układu! Dywagacje na temat tuneli czasowych dotyczą Kosmosu realnego. W moim prywatnym kosmosie nie mogą zachodzić podobne perturbacje czasowe. Jest on jednorodny i nieskończony w przestrzeni, i taki kosmos nie może podlegać dywagacjom czasowym w rodzaju tuneli czasowych. Wędrówki w czasie w takim kosmosie byłyby może możliwe też jedynie w wypadku poruszania się obiektu badającego z szybkością kosmiczną, kiedy to czas zwalnia, a obserwator starzeje się wolno. Po powrocie z podróży spotyka czas przyszły swojego środowiska, lecz nie jest to tunel czasowy. Gdyby zaś poruszał się z szybkością ponadświetlną, być może dogoniłby przeszłość np. fale radiowe wyemitowane z dalekiej przeszłości. Tego rodzaju dylatacje czasowe to jednak nie tunele czasowe. Należy jednak zapytać, czy można by dogonić lub przegonić światło, skoro szybkość światła dla wszystkich obserwatorów, niezależnie od ich stanu ruchu i stanu ruchu źródła światła, jest jednakowa, a więc powinna być i dla obserwatora poruszającego się z szybkością większą niż światło, w tym wypadku powinna być zapewne obserwowana jako równa jego zwiększonej szybkości. (?).<br />
<br />
<b>Wymiarowość przestrzeni </b><br />
W moim prywatnym kosmosie odmiennie przedstawia się kwestia wymiarowości przestrzeni. W kosmosie realnym postuluje się istnienie przestrzeni czterowymiarowej (pięcio- z czasem). Z formalizmu matematycznego wypływają wnioski o konieczności przyjęcia przestrzeni wielowymiarowej, 26-cio, 10-cio wymiarowej lub może jeszcze innej. Czwarty wymiar przyjmuje się w postaci zwiniętej do rozmiarów Plancka. Pozostałe wymiary, gdyby były realne, nie są możliwe do określenia i wyobrażenia. Kosmolodzy piszący książki popularnonaukowe próbują przedstawić czytelnikowi pojęcie czwartego wymiaru przestrzennego, przedkładając przykład oparty o analizę podobnego wypadku dla przestrzeni dwuwymiarowe</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Chcąc uprzytomnić czytelnikowi pojęcie czwartego wymiary, przywołują przykłady z świata dwuwymiarowego. Tak jak mieszkańcy świata dwuwymiarowego nie mogą zrozumieć trzeciego wymiaru, tak my mieszkańcy świata trójwymiarowego nie możemy uzmysłowić sobie czwartego wymiaru przestrzeni. Przy czym przyjmują błędnie, że mieszkańcy tamtego dwuwymiarowego świat widzą wszystko dwuwymiarowo. Owi mieszkańcy, nazywani Płaszczakami, widza wszystko dwuwymiarowo. Takie przedstawianie ich postrzegania jest oczywistym błędem. Owi Płaszczakowie widzą wszystko jednowymiarowo. A oto argumentacja: owi mieszkańcy dwuwymiarowi, posiadają siatkówkę oka w postaci odcinak prostej. Figury świata dwuwymiarowego układają sie na tym odcinku jako rzuty figury płaskiej na prostą. Ponieważ mają oni dwoje oczu, więc na każdej siatkówce układa się im nieco odmienny rzut figury. W ich mózgu następuje matematyczna integracja oby tych rzutów, więc owi mieszkańcy wiedzą, że ich świat jest dwuwymiarowy, ale widza go jednowymiarowo. Intruza z trzeciego wymiaru spostrzegaliby jako pojawiający się w ich świecie odcinek, który to się powiększa, to się zmniejsza, to znika. Byliby tym zapewnie zdziwieni. Uznaliby taką postać za ducha. Dla mieszkańców dwuwymiarowego świata trzeci wymiar jest niewyobrażalny.<br />
</div><div style="text-align: justify;"> Jednakże ich uczeni doszliby do wniosku, że może istnieje coś takiego jak trzeci wymiar? Jeśli tak, to w tym trzecim wymiarze można usadowić nieskończoną ilość światów dwuwymiarowych, nawet jeśli on sam jest ograniczony, stanowi np. sferę. Może więc lepiej uznać, że ich świat, jeżeli jest płaski, jest też nieograniczony? W trzecim wymiarze mieści sie nieograniczona ilość światów dwuwymiarowych. Można snuć dywagacje, pytać co będzie sie działo w ich świecie, gdy zostanie on np., poddany rotacji wokół osi prostopadłej do ich świata, gdyby przyjąć płaskość ich świata ( pojęcia dla nich niepojętego). Stwierdzą, że działa na nich jakaś niepojęta siła, która spycha ich od jakiegoś punktu centralnego na zewnątrz i zmuszą gromadzić sie na obwodzie koła i oddalać się stale od siebie. Do tej pory mogli poruszać się swobodnie, a teraz, by zbliżyć sie do siebie po promieniu, muszą użyć siły, której nie znali. Inni uczeni zakładaliby obrót ich świata wokół osi równoległej do ich płaszczyzny. Ci doszliby do wniosku, że podmioty ich świata doznałyby nieznanego oddziaływania, które spycha je liniowo w kierunkach odsiebnych do postaci równoległych, oddalających sie światów, z którymi zostanie zaburzony kontakt, ponieważ promienie wysyłane wzajemnie do siebie doznają tajemniczego przesunięcia. Stwierdzą, że może jakaś nieznana siła ingeruje w promienie w ich światach i nie pozwala na ich właściwy odbiór. Może określiliby zjawisko jako ucieczkę, a zmianę dotarcia informacji jako przesuniecie ku czerwieni ? To rozumowanie dotyczy dwuwymiarowego świata płaskiego.<br />
<br />
Omińmy takie fantazje i postarajmy się sie przenieść to rozumowania na przestrzeń trójwymiarową. Nawiasem należy nadmienić, że obserwatorzy w tej przestrzeni widzą wszystko dwuwymiarowo, ponieważ ich siatkówki są dwuwymiarowe i rejestrują rzutu brył trójwymiarowych na płaszczyźnie. Obserwator ze świata trójwymiarowego wie, że świat jest trójwymiarowy, ale widzi go dwuwymiarowo. Podobnie jak to jest w świecie dwuwymiarowym, czwarty wymiar dla świata trójwymiarowego musi więc mieć także wymiary mega, nie może mieć wymiarów submikroskopijnych, zwiniętych do rozmiarów Plancka, jak to postulują kosmolodzy. Przeniesienie rozumowania z przykładu dwuwymiarowego nakazuje taką opcję, bo dlaczego miałoby w wypadku świata trójwymiarowego być inaczej. Nasz wniosek jest więc jednoznaczny: czwarty wymiar w przestrzeni trójwymiarowej ma wymiar mega. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <b>Wymiarowość przestrzeni ziarnistej</b><br />
<br />
Inaczej jest w moim prywatnym kosmosie. Czwarty wymiar jest tu istotnie wielkości Plancka, jeśliby przyjąć tej wielkości przestrzeń oscylacyjną dla kinetronu. Oscylujący i rotujący kinetron mieści sie w tej przestrzeni, a jego oscylacje można przedstawić jako drgania struny, czy superstruny. Drogę przebytą przez niego w jego „komórce Plancka” można uznać jako strunę, a zmianę wektora oscylacji jako drganie struny. Tak więc mój prywatny kosmos ma trzy wymiary makroskopowe i jeden wymiar submikro. Być może, po głębszym wejrzenia w materię ziarnistej przestrzeni, znalazłoby się miejsce dla dalszych wymiarów przestrzeni. Jak dotąd zadawala się ona czterema wymiarami. <br />
<br />
<b>Wielki Kolaps</b> </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Odmiennie przedstawia się zagadnienie ekspansji materii i jej zwrotnego zwijania się po osiągnięciu docelowych wymiarów. Niektórzy kosmolodzy postulują powrót realnego Kosmosu do stanu początkowego po osiągnięciu tego stanu maksymalnej ekspansji, to znaczy do Wielkiego Kolapsu. Taki kolaps mógłby się udać na dwa sposoby, każdy z nich jest jednak zapewne niemożliwy. Materia, po osiągnięciu stanu o najwyższej entropii, to jest stanu śmierci cieplnej, przedstawiałaby sobą wypalone, wygaszone, martwe grudy, znajdujące się od siebie w odległościach iście kosmicznych. W tym czasie musiałaby przestać działać energia powodująca rozszerzanie kosmosu. Pozostanie tylko czysta grawitacja.<br />
<br />
Załóżmy, że ta grawitacja doprowadza do kurczenia sie kosmosu. Martwe i zimne grudy materii nabierają rozpędu i zbliżają sie do siebie, tworząc coraz potężniejsze bryły materii. Energia zderzeń prowadzi do ponownego wzrostu temperatury tych konglomeratów. W tym stanie rzeczy może powstać gigantyczny twór materii, obejmujący całą materie w stanie „wrzenia”. Tylko czy energia grawitacji wystarczy, by umieścić w tej grudzie tyle energii, aby rozpalić wypaloną materię pozbawioną pozostałej części energii.? I jeśliby miała ona przybrać końcową postać, czy formę z Wielkiego Wybuchu, to musiałoby dojść do rozpadu atomów, potem cząstek, potem zaniku cząstek, aż do postaci pierwotnej plazmy, a na koniec do Osobliwości. Czy wystarczy do tego energia grawitacji? Wszak Wielki Wybuch i dalsza ewolucja kosmosu zachodziła pod wpływem energii, która zanikła, a grawitacja nie była w stanie temu przeszkodzić. Ta energia uległa rozproszeniu w postaci promieniowana, czy została zużyta na ekspansję kosmosu. Jest to scenariusz zapewne nie do zaakceptowania. Należy raczej przyjąć, że powstanie martwy twór, obejmujący całą materię, martwa czarna dziura, jako końcowy stan, który nie jest jednak odpowiednikiem stanu sprzed Wielkiego Wybuch. Przyjmuje objętość całej materii, będzie ona maksymalnie skoncentrowana, podobnie jak to jest w czarnych dziurach, funkcjonujących obecnie, a które mogą być zapewne modelem takiego ostatecznego kolapsu, lecz nie będzie to stan paralelny do Wielkiego Wybuchu. Pytanie, czy taki proces jest możliwy? Wszak byłby to rzeczywisty stan o najwyższej entropii. Gdyby zaś taki stan całkowitego kolapsu uznać za stan całkowitego uporządkowania materii, to w czasie dochodzenia do takiego procesu entropia musiałaby odwrócić swój bieg ku spadkowi, musiałaby spadać aż do 0, a czarna dziura koncentrująca całą materię mieć entropię o wskaźniku bliskiemu zeru. Jest to proces termodynamicznie sprzecz</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Drugi sposób zwinięcia sie materii musiałby polegać na odwróceniu sie wszystkich procesów fizycznych w kolapsującej materii. W wypalonej materii, składającej się z pierwiastków ze środka tablicy Mendelejewa, musi dojść do rozpadu tych pierwiastków, kreacji pierwiastków o niższych ciężarach atomowych, potem do odwrócenia procesów cyklu węglowo – azotowo – tlenowego, potem musi powstać na powrót hel, a na końcu wodór, który wraz z wodorem bieżącym ulegnie jonizacji, następnie przyjdzie czas na odwrócenie inflacji, zanikną hadrony i leptony i bozony, nastąpi deflacja, w końcu powstanie stan około wybuchowy, by w następstwie doprowadzić do ponownego Wielkiego Wybuchu. Taki proces wymagałby zjawiska koncentracji rozproszonej w czasie ekspansji kosmosu energii, co jest też niezgodne z termodynamiką, która nie może w żadnym stanie przestać obowiązywać. <br />
</div><div style="text-align: justify;"> Pierwsza forma odwrócenie ekspansji, jak to przedstawiono wyżej, jest niemożliwa, bo musiałoby dojść do złamania podstawowego prawa termodynamicznego, to jest do odwrócenie biegu entropii. Aby to się stało, potrzebna jest energia, sama grawitacja nie byłaby w stanie zapewne tego biegu odwrócić, z uwagi na pełne rozproszenie materii w kosmosie. Musiałaby ta energia pochodzić z poza układu, to jest z poza kosmosu, wszak cała energia kosmosu po wypaleniu się materii uległa rozproszeniu. Można by jedynie postulować jakiś abstrakcyjny proces odbicia się rozpraszającej się energii od brzegu, czy granicy Kosmosu, który w tym wypadku musiałby być ograniczony do gigantycznej sfery i odznaczać się nieprzenikalną, twardą ścianą, lecz taka ewentualność jest z gatunku fikcji naukowej.<br />
<br />
<b>Ciemna materia w ziarnistej przestrzeni</b><br />
<br />
Tych dylematów pozbawiony jest mój prywatny kosmos. Przyjęliśmy dla niego opcję kosmosu stacjonarnego, który, aczkolwiek teoretycznie mógłby mięć początek w postaci statycznej przestrzeni ziarnistej, pierwszego aktu kinezy i następowej jej ekspansji aż do powstania ukonstytuowanego kosmosu, jednak musi być kosmosem o nieograniczonym zasięgu w przestrzeni i tym samym w czasie (choć mógłby mieć początek, ale bez końca). W poprzedniej pracy zostało to udokumentowane. Ziarnista, drgająca przestrzeń nie może być ograniczona, bo nastąpiłoby błyskawiczne rozcieńczenie zawartości ziarnistej przestrzeni i taki kosmos nie byłby w stanie istnieć.. <br />
<br />
W moim prywatnym kosmosie nie ma problemu ciemnej materii i energii. Oscylujące kinetrony lub może struny (czy superstruny) ulegają ustawicznym fuzjom kinetycznym, w wyniku czego powstają trwałe cząstki fundamentalne i wirtualne. Te ostatnie musza powstawać masowo, ponieważ prawdopodobieństwo ich powstania jest największe z racji ich niesymetryczności. Im bardziej niesymetryczna cząstka, tym prawdopodobieństwo jej powstania większe. Tak więc w ziarnistym kosmosie, w dostatecznie dużym przedziale czasowym i przedziale przestrzeni, musi znajdować się stale pewna ilość cząstek wirtualnych. Cząstki te są też obdarzone masą, co jest oczywiste i zostało udokumentowane w poprzedniej pracy. Tak więc w odpowiednio dużym przedziale przestrzeni w każdym momencie czasu obecna jest masa. Masa ta ulega fluktuacji, to jest powstaje i zanika, lecz jest. Wystarczy krótki przedział czasowy między powstaniem, a zanikiem cząstki wirtualnej, by przestrzeń wypełniona była masą wirtualną. Dla nieograniczonej przestrzeni masa ta przybiera wartości nieograniczone. Nazwijmy ja ciemna materią. Dla kosmosu ograniczonego można ustalić stosunek tej masy do masy obserwowanej. (Biorąc pod uwagę rozmiar pustych obszarów w Kosmosie realnym, ten stosunek dla tego Kosmosu przybrałby wartość na korzyść ciemnej materii). Mówiąc skrótowo: przestrzeń ziarnista przeładowana jest masą. Wirtualną. Masa ta zapewne jest przeszkodą dla wygenerowanych przez materię i samą przestrzeń fotonów, które zostają przez tę masę pochłaniane w sposób wirtualny, a po rozpadzie wirtualnej cząstki energia ta jest napowrót uwalniana. Powraca ona do ziarnistej przestrzeni i integruje się z miąższem kinetronów, podwyższając ich ładunek kinetyczny, co powoduje „krążenie energii” między materią, wirtualną materią i oscylującą przestrzenią. Przestrzeń ziarnista absorbuje tę energię ulegającą rozpraszaniu, zwiększając swój ładunek energetyczno-kinetyczny. Tenże napowrót może wrócić do materii w postaci jej cząstek fundamentalnych lub wirtualnych. Zjawisko to stanowiłoby swoistą przemianę materii i energii kosmosu. Zjawisko jest też zapewne przyczyną braku świecenia całego nieboskłonu, które powinno zachodzić według Olbersa. Rozumowanie nieco karkołomne, lecz w świetle naszych rozważań odpuszczalne.<br />
<br />
<b>Ciemna energia Kosmosu</b><br />
<br />
Dla Kosmosu realnego, gdyby takie zjawisko i tu zachodziło, ta energia mogłaby stanowić ciemną energię, która służy do przyspieszania kosmosu. Tak więc energia przyspieszająca jest pochodną samej przyspieszanej materii. Przyspieszenie więc nie może być pochodną Wielkiego Wybuchu, co udowodniono już w poprzedniej pracy, choć pogląd ten można dyskutować, lecz jest bieżącą emanacją materii. Zatem rozszerzający się, realny Kosmos musi tracić, zgodnie ze wzorem, materię, która zostaje przekształcona w energie przyspieszającą. W tej sytuacji przestrzeń musi się energetycznie ładować, co zakłóca energetyczną stabilność Kosmosu, a dla zachowania stałej wartości ładunku musi on stale ekspandować. Rozszerzający sie Kosmos traci materię przekształcaną w energię. Końcowym stanem takiej ekspansji mógłby być Kosmos rozproszony bez materii, lub Kosmos rozproszony tak pod względem materii jak i energii, a więc Kosmos pusty De Sittera. Najprawdopodobniej po osiągnięciu stanu końcowego mamy martwy i zimny Kosmos oraz uśredniony ładunek energetyczny przestrzeni. W uśrednionym stanie nie ma przepływu energii. Wygaszona materia nie dostarcza przestrzeni energii, kosmos przestaje się rozszerzać. Wtedy zapewne zadziała grawitacja ?<br />
<br />
Należy jednak zapytać, w jaki sposób może działać ciemna energia na ekspansję realnego Kosmosu? Energia może działać w dwojaki sposób. Przy każdym sposobie musi istnieć różnica poziomów energetycznych. Pierwszy sposób polega na zadziałaniu strumieniowym, takim, jak działa strumień pary na tłok cylindra Taki sposób działania w kosmosie polegałby na działaniu strumienie energii na każdy podmiot osobno, co jest nie do przyjęcia. Drugi sposób to działanie płaszczyznowe, tak jak działałaby para wodna w kotle o rozciągliwych ścianach. W takiej sytuacji wszystkie podmioty znajdujące się w takim kotle oddalałyby się od siebie w sposób równomierny. Jeżeli zgodzić się na ekspansję kosmosu, to zapewne ciemna energia działa właśnie w taki sposób. Część energii wypromieniowanej przez materię ładuje energetycznie przestrzeń, która dla zachowania stałej wartości tego ładunku musi się rozszerzać. Tyle tylko, że ciemna energia nie jest tworem samoistnym, dodatkowym, pozamaterialnym, lecz jest pochodną energetycznego promieniowania materii, jak to przedłożono nieco wyżej. Ta koncepcja wymaga jednak przyjęcia ziarnistości przestrzeni i powstawania masy wirtualnej, która absorbuje energię. Także dla realnego Kosmosu <br />
</div><div style="text-align: justify;"> W procesie ewolucji Kosmosu realnego powinna nastąpić chwila wyrównania się energii grawitacji z energią ekspansji, którą można nazwać ciemną energią, czy antygrawitacją. Może to nastąpić po wyczerpaniu się zasobów energetycznych rozpraszającej się i stygnącej materii. Wtedy może uzyskać przewagę grawitacja z zastrzeżeniem, że efekt jej działania zostaje osłabiony w wyniku rozproszenia materii. Może też powstać stan metastabilny, w którym obie przeciwstawne energie będą w równowadze i taki stan może trwać wiecznie lub w wyniku losowego spadku antygrawitacji zacznie sie proces kontrakcji Kosmosu.<br />
<br />
<b> Przesunięcia ku czerwieni fali materii</b><br />
<br />
Przesunięcie ku czerwieni promieniowania elektromagnetycznego w ziarnistej przestrzeni uznaliśmy za starzenie się fotonu, utratę jego energii na rzecz ziarnistej przestrzeni, jako proces paralelny i konkurencyjny do efektu Dopplera. Wracając do koncepcji przesunięcia ku czerwienia w Kosmosie realnym, należy rozważyć to samo zjawisko dla fali materii. Jeżeli cząstce elementarnej, czy nawet większemu skupieniu materii przydaje się funkcję falową, to należałoby obserwować dla cząstek kosmicznych także przesunięcie „ku czerwieni”. Jak by to wyglądało w praktyce? Wszak cząstki kosmiczne nie osiągają szybkości światła. Przesunięcie ku czerwienie fali materii polegałoby na utracie przez cząstki jej początkowej energii, co odpowiada takiemu zjawisku w odniesieniu do fotonów, a tu polegałoby na zmniejszeniu pędu cząstki. Ale co sądzić, jeżeli cząstka w biegu przez przestrzeń doznaje przyspieszenia w wyniku zadziałania kosmicznego pola elektromagnetycznego? Z jednej strony traci ona energię w wyniku przesunięcia ku czerwienie przypisanej jej fali, z drugiej strony przybiera na energii w wyniku działania pól elektromagnetycznych przestrzeni? Paradoks. <br />
<br />
Fala przypisana cząstce, to fala prawdopodobieństwa znalezienie cząstki w danym obszarze i o danych parametrach. Jak rozumieć tu przesunięcie ku czerwieni? Jeżeli mamy być konsekwentni, to takiego przesunięcia w stosunku do fali materii nie można ignorować. Ale jak takie przesunięcie zaobserwować? Należałoby może rejestrować cząstki kosmiczne na wielkim obszarze przestrzeni, liczyć i klasyfikować cząstki pod względem ich energii kinetycznej i masy i stworzyć indeks grup pod względem identyczności tych parametrów (?) Wśród plejady zarejestrowanych identycznych cząstek w dostatecznie długim czasie, może znaleziono by widmo pod postacią rozkładu energii takich cząstek. Lub ich masy. Wtedy cząstki o małym przesunięciu, czyli o dużej energii, należałoby uznać za pochodzące z bliższej odległości, a cząstki o dużym przesunięciu za cząstki z dalszych obszarów? (przy uwzględnieniu wpływu kosmicznego pola elektromagnetycznego dla cząstek naładowanych). Statystycznie rzecz biorąc, w zestawie cząstek kosmicznych zarejestrowanych w określonym przedziale czasu i zabranych z odpowiedniego obszaru przestrzeni, powinny znajdować się cząstki kosmiczne o kolejno zróżnicowanych energiach w równej ilości. Zależność energii do ilości cząstek dla każdego przedziału powinna przedstawiać sobą linię prostą, równoległą do jednego ramienia układu współrzędnych. Głębia Kosmosu we wszystkich kierunkach jest jednakowa, ilość cząstek nadlatujących z różnych kierunków powinna też być jednakowa, zróżnicowanie energetyczne na każdym kierunku powinno być jednakowe, a ilości cząstek o różnej energii w każdym strumieniu też powinny być jednakowe. Ale być może, ustawienie rejestratora kierunkowo, na obszary o większym zagęszczeniu galaktyk lub na obszary o małym zagęszczeniu, pozwoliłoby uchwycić różnice w widmie energetycznym takich cząstek przylatujących z różnych obszarów kosmosu? W poszczególnych grupach jednak o tożsamej energii i masie liczebność powinna być identyczna w strumieniu, jeśli zgodzić sie, że każdy dostatecznie wielki przedział przestrzeni generuje jednakową ilość cząstek. Być może takie badania zostały przeprowadzone? Wymagałyby one bądź rozległego obserwatorium, rozciągającego się na dostatecznie duży obszar, lub może rejestratorów cząstkowych, pobierających próbki promieni kosmicznych z wybranych i ukierunkowanych obszarów nieba, celem wtórnego przeniesienia wyników na dostatecznie szerszy obszar (metoda Monte Carlo?). Gdyby w takim badaniu uzyskano postulowany wynik, to potwierdzałby on zjawisko przesunięcia ku czerwieni także i dla fal materii. Wszak Kosmos jest tak rozległy, że należy się spodziewać jednorodnego rozkładu cząstek kosmicznych pod względem ilości nadbiegających z każdego obszaru, a rozkład energii cząstek w poszczególnych przedziałach musi też być jednorodny, bez wyróżnienia jakiejkolwiek wartości energii. Uzyskanie takiego rozkładu potwierdziłoby przedłożoną tu koncepcję? </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <b>Oddziaływanie czarnej dziury na przestrzeń</b> </div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> Odkrycie makrosoczewkowania grawitacyjnego (nie mikro!) wskazuje, że wielkie masy istotnie zakrzywiają przestrzeń. Najbardziej spektakularnie czyni to czarna dziura. Przyjmuje się, że może ona zakrzywić przestrzeń do takiego stopnia, że wszystko co znajdzie się w jej pobliżu, wpada do czarnej dziury. Natomiast tory strumieni materii, czy fotonów z dalszego obszaru muszą zostać zakrzywione. Rozbierając to zagadnienie głębiej, musimy dojść do bardziej szczegółowych wniosków. Będą one obowiązujące i dla naszego ziarnistego kosmosu, jak i dla Kosmosu realnego. Rozumowanie przeprowadźmy na izolowanej czarnej dziurze, pozbawionej w otoczeniu innych wielkich mas.<br />
<br />
Rozważmy więc konfigurację obszaru wokół czarnej dziury. Musi sie on składać z kilku warstw. Pierwszą warstwą, najbardziej zewnętrzną, będzie przestrzeń euklidesowa, do której grawitacja czarnej dziury nie dociera. To tylko teoretycznie, ponieważ wiemy, że grawitacja obejmuje nieskończony obszar przestrzeni. Przyjmujemy jednak roboczo tą pierwszą ewentualność. Drugą warstwę stanowi przestrzeń soczewkująca, która zakrzywia tory cząstek i fotonów o pewną wartość, lecz elementy te nadal szybują ku dalszym obszarom kosmosu. Trzecią warstwę stanowić będzie obszar, w którym grawitacja dziury równoważy energię kinetyczną cząstek, czy fotonów, a te nie maja innego wyboru, jak krążyć wokół czarnej dziury. Elementy uwięzione w tej warstwie, a nadchodzące ze wszystkich kierunków, krążą po kołowych orbitach o wszystkich możliwych promieniach i we wszystkich zwrotach. Musi więc dochodzić do interferencji fotonów podczas ich wędrówek na orbitach, do ich wygaszanie lub wzmacniania. Zderzenia cząstek różnoimiennych prowadzi zaś do anihilacji, a zderzenia cząstek równoimiennych lub obojętnych, do ich rozpadu i powstawania cząstek potomnych, zapewne elektronów, jako końcowych produktów interakcji oraz neutrin. Zjawisk tych nie da się zaobserwować, co jest oczywiste, lecz istnienie takiego płaszcza energetycznego wokół czarnej dziury jest pewne i postulowane przez kosmologów (?). Przyśrodkowa płaszczyzna tego płaszcza stanowić będzie wewnętrzny horyzont zdarzeń. Obwodowa płaszczyzna takiego obszary stanowić będzie zewnętrzny horyzont zdarzeń. Horyzont zdarzeń będzie zatem warstwowy. Rozwarstwienie zależeć będzie od energii poszczególnych cząstek, krążących po odpowiadających sobie torach.<br />
<br />
<b>Interakcja czarnej dziury z bezpośrednim otoczeniem</b><br />
<br />
Kolejną warstwę tworzy obszar, w którym grawitacja czarnej dziury przeważa nad energią wszystkiego, co nadlatuje. Te elementy wpadają do dziury i zostają tam na zawsze, przysparzając dziurze dodatkowej masy. Masa jej będzie więc rosnąć. Z powodu wzrastającej objętości czarnej dziury i tym samym wzrastającego ciśnienia kinetycznego wokół dziury (dla przypadku ziarnistej przestrzeni). Sama zaś dziura nie może zawierać energii wewnętrznej rozmieszczonej w jej wnętrzu, ponieważ nic się nie może dziać w jej obrębie, jako w bryle materii, składającej się z samych neutronów, czy może kwarków, czy kinetronów zestalonych do prawdziwego „ciała stałego” i jednej gigantycznej „cząstki fundamentalnej”. Jakakolwiek różnica w energii wewnętrznej doprowadziłaby do szybkiego wyrównania poziomów. Energia dziury wyraża się tylko w jej rotacji i oddziaływaniu grawitacyjnym, (dla mojego prywatnego kosmosu wywołanym ciśnieniem ziarnistej przestrzeni). Rotacja ta zawierać będzie całą energię kinetyczną wszystkich składników, przekazaną dziurze, jako całości. Powstanie też zapewne zjawisko tarcia między dziurą, a najbliższym ziarnistym otoczeniem, co powinno powodować kreację cząstek, absorbowanych następnie przez samą dziurą. Dziura będzie więc też rosnąć w wyniku oddziaływania z otaczającą, ziarnistą przestrzenią. Dziura będzie pozbawiona jakiegokolwiek ładunku elektromagnetycznego. Wszystkie bowiem ładunki zostaną zobojętnione do postaci neutronów lub kwarków, których ładunki muszą się znieść. Rotacja i grawitacja zapewniają dziurze pewną, submaksymalną entropię. W tej sytuacji dziura nie może „parować”, cząstki powstające na styku dziury i jej ziarnistego otoczenie zostaną zepchnięte na dziurę, a jeśli jakaś wykreowana cząstka uleci poza horyzont, to zostanie zaabsorbowana w przestrzeni płaszcza energetycznego. Cząstki powstające na styku czarnej dziury i otaczającej ją atmosfery kinetronowej nie mogą posiadać energii, przewyższającej energię grawitacji. Jeśli powstanie cząstka obojętna na styku dziury, to musi się rozpaść na dwie cząstki różnoimienne, każda o połowie energii cząstki macierzystej, a te energie nie będą zapewne przekraczały energii grawitacji, by uciec poza dziurę. Zostaną zepchnięte na dziurę. <br />
<br />
<b>Obszar soczewkowania</b><br />
<br />
Co jednak zastaniemy w przestrzeni poza czarną dziurą w obszarze soczewkowania? Dla zobrazowania tego przeprowadzamy doświadczenie myślowe. Niech ono polega na przyjęciu, że mamy układ składający się tylko z czarnej dziury i gwiazdy dostatecznie odległej od tej dziury. Dziura jest oświetlona przez tę gwiazdę. Promienie w pierwszym obszarze ulatują w przestrzeń bez zakrzywienia. Promienie w trzecim obszarze zostaną uwięziona na zawsze w strefie płaszcza energetycznego, otulającego dziurę, ulegając interferencji, wygaszeniu lub wzmocnieniu. Promienie z czwartej strefy zostaną pochłonięte przez dziurę. A co z fotonami i cząstkami z drugiej strefy?<br />
<br />
Chwila zastanowienia ujawni nam efekty tej strefy. W strefie tej znajdą się fale i cząstki o różnej energii i o różnym rozkładzie co do odległości radialnej. Promienie te ulegną więc ugięciu w zależności od odległości od środka czarnej dziury i od energii cząstek. Podmioty te zostaną więc skupione w ogniskach w odpowiedniej odległości od czarnej dziury. Ogniska te, jeżeli założyć, że całe promieniowanie nadlatuje płaszczyznowo z ściśle określonego kierunku w sposób prostopadły do płaszczyzny przekroju czarnej dziury, ułożą się w jeden gigantyczny zespół ogniskowych, nałożonych w przestrzeni jedna za drugą, radialnie w stosunku do środka dziury. W ogniskach tych zostaną ześrodkowane wszystkie promienie objęte drugim obszarem, nazwijmy go obszarem soczewkowania. Przekładając tę obserwację na rzeczywistą przestrzeń sferyczną, otrzymujemy wokół czarnej dziury obszar zespolonych ogniskowych o charakterze gigantycznej sfery skupiających się promieni. Po ześrodkowaniu się promieni w tej sferze w ogniskach i opuszczeniu ogniskowych, promienie te rozprószą się w dalszym obszarze kosmosu, tworząc w następstwie jednorodną sferę radialnie rozłożonego promieniowania. Obserwacja takiej strefy ogniskowych jest nie do przeprowadzenie, chyba że nasza Ziemia znalazłaby się w pobliżu takich ognisk. I być może dostrzegane przez teleskopy obiekty uważane za obiekty leżące poza czarną dziurą, czy inną wielką masą, są efektem obecności naszej Ziemi i teleskopu w zasięgu takiego ogniska. Dla sprawdzenie tej koncepcji, należałoby wysłać w kosmos sondę, która spenetrowałaby dostatecznie duży obszar kosmosu w odpowiednim oddaleniu od dziury w poszukiwaniu takiej sfery ogniskowych.<br />
<br />
<b>Tęcza wokół czarnej dziury, czarna dziura jako pryzmat </b><br />
<br />
Krótkiego omówienia wymaga jeszcze zagadnienie owego płaszcza, czy poduszki energetycznej otaczającej czarną dziurę. Trzecia strefa otaczająca dziurę odznacza się takim potencjałem grawitacji, (w naszym prywatnym kosmosie generowanej przez ziarnistą przestrzeń), że wszystkie cząstki i fotony, które przenikną do tej strefy, nie są w stanie z niej uciec. Jeżeli mają dostateczną energię, która równoważy grawitację czarnej dziury, to pozostaną one w tej strefie na zawsze. Strefa ta powinna przedstawiać sobą płaszcz o podwójnych ścianach, podwójnym horyzoncie zdarzeń. Cząstki o dużej energii obiegać będą dziurę po zewnętrznych orbitach tej strefy, a cząstki o niższej energii po wewnętrznych orbitach. W strefie tej dojdzie do interferencji cząstek nadlatujących ze wszystkich kierunków, część cząstek ulegnie anihilacji, część rozpadowi, a te które ostaną się, będą obiegać dziurę po kołowych orbitach w nieskończoność. Podobnie fotony, część ulegnie wygaszeniu, część wzmocnieniu, a te obiegać będą dziurę po swoistych orbitach, odpowiadających energii fotonu. W strefie tej wytworzy się obszar sferycznej tęczy dla fotonów o częstotliwościach światła widzialnego i pozostałych częstotliwości. Czarna dziura otoczona będzie tęczą! Czarna dziura zadziała jak pryzmat. <br />
<br />
Cała ta strefa, którą można by nazwać śmiało strefą tęczy, otoczona będzie podwójnym horyzontem zdarzeń, co jest oczywiste, ponieważ ta strefa zatrzymuje wszelką informację, jaka chciałaby wejść do lub mogłaby wyjść z dziury, w sposób warstwowy. Poniżej tej strefy pozostanie prawdziwie pusta przestrzeń. Wszystko co przeniknie do niej zostanie wepchnięte do czarnej dziury. Wszystkie trzy strefy tworzą wokół czarnej dziury obszar jej wpływu, który powinien rozciągać się na wielki obszar Kosmosu. Niewykluczone, że obszary wpływu poszczególnych czarnych dziur, strefy soczewkowania, nakładają się na siebie. Idąc dalej za tą myślą, można przyjąć, że w strefie płaszcza energetycznego, czy tęczy, dochodzić będzie do ujemnej interferencji promieniowania elektromagnetycznego i wygaszania promieniowania i co za tym idzie, wygaszanie tęczy. Po wygaszeniu promieni pozostanie resztkowe rozwarstwienie poszczególnych długości fal. Tęczę stanowić będą promienie obiegające dziurę do momentu ich wygaszenia. Wszystkie zaś nadlatujące cząstki kosmiczne, wpadające do tej strefy, ulegną w końcu anihilacji lub zostaną sprowadzone, poprzez kaskadę, po rozbiciu, do postaci elektronów (pozytrony ulegną anihilacji wraz z częścią elektronów), a te będą okrążać czarną dziurę po torach zgodnych z postulatami Pauliego(?). Czarna dziura stanowić będzie więc gigantyczny atom, którego jądrem będzie gigantyczna „cząstka fundamentalna” w postaci czarnej dziury, tyle tylko, że elektrony okrążać ją będą nie na zasadzie oddziaływania elektromagnetycznego, lecz w wyniku oddziaływania grawitacyjnego ziarnistej przestrzeni.<b> </b></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b> Poczerwienienie fotonu wokół czarnej dziury</b><br />
Jeszcze inna uwaga narzuca sie przy rozpatrywaniu zagęszczonej, ziarnistej przestrzeni wokół czarnej dziury, generującej grawitację. Fale elektromagnetyczne wpadające z odległych części Kosmosu do tej zagęszczonej przestrzeni powinne ulegać dylatacji energetycznej, to jest tracić na energii. Tracić, skoro uznaliśmy, że foton starzeje się podczas wędrówki w przestrzeni ( wg Fritza Zwicky' ego). W zagęszczonej przestrzeni wokół czarnej dziury to starzenie powinno następować z większą intensywnością i taki foton, po wyjściu z sfery oddziaływania czarnej dziury, powinien wykazywać większe przesunięcie ku czerwieni. Czy da się jednak to zbadać? Należałoby mierzyć energię fotonów nadlatujących z kierunku czarnych dziur i innych wielkich mas na tle energii fotonów nadchodzących znad pustych obszarów kosmosu. Być może różnice w temperaturze promieniowania reliktowego są spowodowane oddziaływaniem ziarnistej przestrzeni wokół czarnych dziur i innych wielkich mas na to promieniowanie. Uznaliśmy wszak promieniowanie reliktowe jako promieniowanie powstające aktualnie „ in statu nascendi” i „ in situ” w przestrzeni, a nie jako pozostałość Wielkiego Wybuchu. Można by to sprawdzić mapując różnice temperatury tego promieniowania na tle rozkładu czarnych dziur na mapie kosmosu.<br />
<br />
Każda czarna dziura funkcjonuje w otoczeniu innych skupisk materii, znajdujących się w bliższym, czy dalszym otoczeniu. Materia tych skupisk zostaje przechwytywana przez czarną dziurę i w miarę zbliżania się do powierzchni czarnej dziury zostaje „sprasowana” do postaci identycznej z materią dziury i zintegrowana z nią na jej powierzchni,. Materia ta, jako tożsama z materią dziury, nie może przenikać w głąb dziury ku jej środkowi, jak to by się wydawało, ponieważ musiałaby pokonać opór struktury dziury. Energia spadającej materii nie może pokonać tego oporu, ponieważ różnica potencjału grawitacyjnego i „oporu” dziury powinna ulec wyrównaniu na poziomie powierzchni dziury. Energia spadającej materii powinna zostać zintegrowana z energia dziury w postaci dodatkowej rotacji dziury. <br />
<br />
<b>Wyspy entropii </b><br />
<br />
Czas jest nieodłącznie związany z entropia. Czas jest współzależny z entropią. Entropia kosmosu jako całości wzrasta, ale są obszary, w których obniża się. Powstaje wtedy wyspa spadającej entropii w morzu entropii wzrastającej. Takimi wyspami spadającej entropii są organizmy żywe (a także rozwijające się społeczeństwa, lub ludzkość jako całość). Jeden z noblistów fizyków (Schroedinger) uważa, że organizm w procesie przemiany materii nie przyswaja materii, ani energii. Jeden dżul energii przyswojonej jest równy innemu dżulowi energii wydalonej, jedna jednostka materii jest równoważą innej jednostce. To co przyswaja żywy organizm, to entropia, zawarta w produktach odżywczych. Organizm przyswaja produkt o niskiej entropii, to jest o wysokiej organizacji, a wydala produkty o niskiej organizacji, to jest o wysokiej entropii. Przyswaja więc wysoką organizację produktu, a wydala niską organizację, czyli wysoką entropię. Wzrost entropii jest połączony nieodmiennie z rozpraszaniem energii. Wyzwolenie negentropii (niskiej entropii) możliwe jest podczas przepływu energii z wysokiego potencjału do niższego ( lub informacji z wysokiego potencjału do niskiego = uczenie się, tyle że w tym wypadku układ o niskiej entropii, przekazując ją nie traci własnej). Podczas tego przepływu wzrasta organizacja układu pobierającego energię lub informację. Są to oczywiście truizmy, znane przez zainteresowanych. Obniżenie entropii układu w środowisku o wzrastającej entropii może nastąpić jednak dopiero po zainstalowaniu w układzie demona Maxwella. Gigantycznym demonem jest niewątpliwie słońce w odniesieniu do przyrody. Takim demonem dla organizmów żywych są geny, enzymy, czy chociażby chlorofil dla roślin.<br />
<br />
Jak się zatem ma zjawisko entropii w ziarnistym kosmosie? W Kosmosie realnym entropia powinna być najniższa na poziomie Wielkiego Wybuchu, potem zaczyna się bieg entropii ku górze, aż do śmierci cieplnej Kosmosu, kiedy przybierze ona wartość jeden. W tym biegu zdarzają sie jednak wyspy stabilnej entropii. Takimi pierwszymi wyspami są zapewne trwałe cząstki fundamentalne i elementarne. W naszym prywatnym kosmosie (jak i w Kosmosie realnym) ukonstytuowana cząstka fundamentalna, czy elementarna, jako funkcja fuzji kinetronowej, obdarzona jest entropią o niezmieniającym się poziomie. Demonem Maxwella jest tu oddziaływanie silne. Wszak taka cząstka pozostaje teoretycznie niezmienna do skończenia świata. W jej „wnętrzu” entropia ma wartość stałą, może nawet o wartości zero dla tego mikroobiektu. Drugą stacją entropii o stabilnym stanie jest atom. Demonem Maxwella jest tu oddziaływanie elektromagnetyczne i także silne. Stabilność tej stacji jest mniej pewna, ponieważ w pewnych warunkach fizycznych atom może ulec np. jonizacji lub rozpadowi. Jego entropia wtedy ulega zmienia, lecz może powrócić do stanu pierwotnego. Następną stacją stabilnej entropii jest np. związek chemiczny. Ten stabilny stan jest bardziej chwiejny. Inną stacją stabilnej entropii są układy astronomiczne np. Układ Słoneczny. Tu też w dużym przedziale czasu układ nie podlega perturbacji. Podobnie jest z galaktyką. Są to stacje o względnie stabilnym stanie entropii. Demonem Maxwella jest tu grawitacja. Jednak Kosmos jako całość, mimo tych stacji zatrzymania entropii, podlega stałemu wzrostowi entropii. <br />
<br />
<b> Entropia w kosmosie ziarnistym </b></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> W kosmosie ziarnistym pojęcie entropii napotyka na trudności interpretacyjne. Wszak ziarnistej przestrzeni statycznej nie można uważać za podmiot o najwyższej organizacji, raczej za obiekt o entropii jeden. W takim kosmosie pojawia się pierwsza kineza, a za nią podąża rozkołysanie sie kinezy w przestrzeni aż do stanu kreacji materii i ukonstytuowania się wyższych form zorganizowania. Wydaje się więc, że mamy tu do czynienia z zaprzeczeniem termodynamiki. (W przestrzeni pierwotnie dynamicznej tych trudności nie spotkamy, taką przestrzeń można uznać za naładowaną do stanu entropii o wartości „0”). Dlatego, ażeby być w zgodzie z termodynamiką, statyczną, ziarnistą przestrzeń należałoby uznać także za obiektu o najniższej entropii. Takie podejście jest możliwe, gdy uznamy, że w tym obiekcie nie obowiązują prawa termodynamiki i prawa zachowania (uznaliśmy to za jedną ze stałych fundamentalnych). Tę koncepcję można przyjąć, gdy uznamy, że kineza nie jest energią, ona dopiero generuje energię. Czy aby takie odstępstwo jest dopuszczalne? Przyjęliśmy warunek braku w ziarnistej przestrzeni zasad zachowania, jako jedną z fundamentalnych cech tej konstrukcji na poziomie przestrzeni kinetronowej sprzed zjawiska kreacji materii i energii. Po przekształceniu się ziarnistej, statycznej przestrzeni w przestrzeń materialną, zaczynają obowiązywać zasady zachowania. Jeżeli zaś uznamy pierwotną przestrzeń statyczną jako kwantową przestrzeń o najniższej entropii, obdarzoną potencją zdolną do kreacji materii i energii po jej „ rozkołysaniu”, to zgodność naszego prywatnego kosmosu z prawami termodynamik będzie w pełni spełniona. Lepszym przybliżeniem, celem uzyskania zgodności stanu pierwotnej, ziarnistej przestrzeni z termodynamiką, jest przyjęcie dla niej koncepcji pierwotnej przestrzeni stacjonarnej dynamicznej, a wiec takiej, w której ma miejsce zsynchronizowana, jednorodna rotacja kinetronów, co czyni taką przestrzeń kinetycznie naładowaną, a więc gotowa do ekspansji. Taka przestrzeń jest bardziej przystająca do podmiotu o najniższej entropii. Obie koncepcje budzą zastrzeżenia. Przedłożone tu rozumowanie jest próbą znalezienie rozwiązania zagadnienie „co było przed” dla mojego prywatnego kosmosu i jest niezbyt udanym fantazjowaniem, które uchodzi profanowi.<br />
<br />
<b>Czas w świecie mikro</b><br />
Zjawisko czasu związane jest z entropią. Tam gdzie nie ma zmian entropii, tam czas dla takiego układu nie płynie. Czas może mieć różny bieg. Przedstawmy sobie dla przykładu kinetron oscylujący w swojej komórce kwantowej o wymiarach Plancka. Gdyby kinetron mógł rejestrować swoje stany, to rejestrowałby momenty zderzeń z sąsiadami. Jego oscylacje, czyli bieg od zderzenia do zderzenia, nie byłyby przez niego rejestrowane, jako że to nie jest dla niego zmianą. Tylko zderzenie jest zmianą. Owe zderzenia ułożą się mu w pasmo permanentnego zderzenia. On będzie żył w stanie permanentnego zderzenia. Przerwy między nimi nie są „rejestrowane”. W związku z tym czas u niego ma inny bieg, niż u obserwatora, który obserwuje oscylujący kinetron z zewnątrz. Dla niego długość życia kinetronu ma inną wartość. Zawiera i zderzenie i oscylacje. Ten karkołomny, nienaukowy przykład, będący zaprzeczeniem zasady nieoznaczoności, ilustruje jednak różne miary czasu w układach materialnych. To tak na marginesie.<br />
<br />
<b>Dyskusja</b><br />
<br />
Pewnik o ziarnistej przestrzeni skłania do przyjęcia tezy o koniecznej nieograniczoności przestrzeni. Tak więc nieograniczona przestrzeń statyczna lub dynamiczna ulega przemianie w przestrzeń oscylującą i taka przestrzeń ekspanduje z szybkością światła ku obwodowi od punktu pierwszej kinezy liniowej. W takiej przestrzeni powstają obiekty materii kwantowej, wypełniające ją wtórnie na całym obszarze i ekspandujące ku obrzeżom nieograniczonej przestrzeni. Mamy więc kosmos ekspandujący nieograniczenie, choć uznaliśmy, że mógł on mieć początek. W takim kosmosie nie może nastąpić Wielki Kolaps. I taki kosmos nie przysparza trudności interpretacyjnych, zmuszających do szukania rozwiązania zagadki wybuchu, ekspansji, ucieczki galaktyk, a potem kolapsu. Co do Kosmosu realnego mieliśmy stale do czynienie z kolejnymi interpretacjami możliwego scenariusza ewolucji, choć kolejne są coraz bliższe zamknięcia. I tak wydaje się, że najbardziej prawdopodobną opcją jest Kosmos pulsujący, lecz taki jaki przedłożono w tej dysertacji. W tej interpretacji Wielki Wybuch, a raczej „stan sprzed”, Osobliwość, lub Wielki Kolaps, staje się ogniskową, w której następuje przekrzyżowanie się bytu ( nie ma jeszcze materii i energii) ze stanu „pro” w stan „anty”. Taki obraz wydaje się, poprzez swoją symetryczność, być bardziej prawdopodobny, niż kosmos o stale dodatnim wahnięciu od 0 do + i napowrót do 0. Postulaty takie, jak się wydaje, są przez współczesnych kosmologów także wysuwane. Natomiast proces przenicowania się materii w antymaterię można by uznać za przemianę fazową, (?) tak jak i za przemianę fazową uznać można przejście ziarnistego kosmosu statycznego w kosmos ziarnisty ekspandujący.<br />
<br />
<b> Kosmos ziarnisty najbardziej prawdopodobny</b><br />
<br />
Trudności interpretacyjne dotyczące powstania realnego Kosmosu skłaniają niektórych do szukania coraz kolejnych koncepcji funkcjonowania bytu takich, które eliminowałyby konieczność kreacji. Wyżej już wspomniane projekty kosmosów pączkujących, czy potomnych są tego pochodną. Przyjmuje się pogląd, jakoby możliwe były kosmosy o zróżnicowanych tzw. stałych, każdy kolejny kosmos mógłby mieć inny komplet stałych, a tylko w jednym są one tak dobrane, że mogło powstać życie. Trudno bowiem jest zrozumieć, że ten jeden, jedynie istniejący ma akurat takie stałe, jakie potrzeba. Pogląd o wielości kosmosów pozwala przyjąć prawdopodobieństwo zaistnienia i takiego, jak przedłożony w tej pracy. Idąc jednak dalej za tą myślą, należałoby przyjąć pogląd o nieograniczonej ilości rodzajów kosmosów, tyle ile możliwych jest kombinacji stałych, które każde z osobna przyjmują wartości w prawie nieograniczonym zakresie, bo nie ma powodu, by w tej materii miały być ograniczenia. W takim wypadku bardziej logiczne jest przyjęcie nieograniczonej ilości kosmosów, niż wydzielania ograniczonej ilości. Bo wtedy bardziej prawdopodobne staje się zaistnienie takiego kosmosu, w którym możliwe jest życie. W warunkach ilości kosmosów ograniczonych, takie prawdopodobieństwo jest mniejsze i przypadkowe. Pozostaje więc przyjąć nieograniczoną ilości kosmosów z jednym, o prawdopodobieństwie bliskiej pewności, jako nosicielu życia, lub przyjąć istnienie jednego kosmosu według naszego przepisu, przedłożony w niniejszych pracach, jako najbardziej prawdopodobnego, bo nie zmusza do szukania kosmosów alternatywnych, dla wytłumaczenie zjawisk niewytłumaczalnych.? <br />
<br />
<b>Czy istnieją dowody kreacji?</b><br />
<br />
Zagadnienie wiąże się nieodłącznie z problematyką filozoficzną. Wśród kosmologów toczy się ukryty, to jawny spór o kreację. Kosmos z Wielkim Wybuchem uważany jest za dowód kreacji i niejeden kosmolog w sposób jawny lub pośredni daje wyraz takim poglądom. Inni uparcie szukają sposobu ominięcia takiej ewentualności. Ci znajdują ominięcie trudności z kreacją, postulując kosmos nieograniczony w czasie, kosmosy wielokrotne, kosmos pulsujący, pączkujący, przede wszystkim stacjonarne i inne konstrukcje. Prawdę mówiąc, szukanie dowodów kreacji lub dowodów przeciwnych jest w istocie nieuprawnione. Jeżeli przywołuje się możliwość stworzenia Kosmosu, to Stwórca nie był niczym ograniczony w koncepcji. Jego dzieło mogło być dowolne. Tak więc każda koncepcja ma rację bytu i szukanie kosmosu najbardziej pasującego lub niepasującego do idei kreacji jest sprawą chybioną. Nie mogą one być dowodami na istnienie Stwórcy lub jego nieistnienie. Bowiem nie może być dowodów na istnienie Stwórcy, lub na nieistnienie Stwórcy. Ani dowody św. Augustyna, św. Tomasza, czy Anzelma z Acosty i inne nie są dowodami. Nie ma także odwodów na nieistnienie Stwórcy. Należy bowiem spojrzeć na to inaczej. Gdyby były racjonalne dowody istnienia Boga, lub Jego nieistnienia, wiara lub niewiara stałaby sie WIEDZĄ, a to ma być WIARĄ. Tak więc szukanie dowodów, lub antydowodów w kosmosie jest nieupoważnione. Jedno można powiedzieć o kosmosie. Musi on być w każdym calu racjonalny, jakikolwiek on jest. Jeżeli stałe kosmosu są takie, a nie inne, to są one jedynie możliwe. I są zatem i muszą być aksjomatami, wychodzącymi od bardziej podstawowych stałych, a te musza być z kolei bezdyskusyjne i w pełni racjonalne. <br />
<br />
<b>Ziarnista przestrzeń prowadzi do unifikacji oddziaływ</b></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b> </b>Utrapieniem astrofizyków i kosmologów jest niespójność wszystkich czterech oddziaływań w warunkach realnego Kosmosu, opisywanych przez pola. Doprowadzono już do unifikacji oddziaływania silnego, słabego i elektromagnetycznego, które miałyby być jednym oddziaływaniem w stanach początkowych Kosmosu. Oczekuje się na pełną unifikację wszystkich oddziaływań. Oddziaływania były zunifikowane w Osobliwości, a w miarę stygnięcia materii, ulegały oddzieleniu, czy rozpadowi. Można się dziwić kosmologom ich uporu. Bo czy naprawdę taka unifikacja może mieć miejsce ? A może każde z oddziaływań jest odrębnym i niezależnym oddziaływaniem? I nie zachodzi potrzeba unifikacji? Być może ta unifikacja znajduje wyraz matematyczny i w tych wyrazach jest poprawna, lecz nie uda się sprawdzić, czy ona miała, czy ma miejsce w ekstremalnych stanach materii? Natomiast taka unifikacja jest do przyjęcia w moim prywatnym kosmosie. Tu oto mamy ziarnistą, skwantowaną przestrzeń, która oddziaływuje na materię ciśnieniem grawitacyjnym, ta sama ziarnista przestrzeń w otoczeniu cząstki generuje pole elektromagnetyczne, na terenie cząstki złożonej generuje oddziaływanie silne lub słabe. Źródłem wszystkich oddziaływań jest ta sama ziarnista przestrzeń. Ta koncepcja jest nader logiczna i są już kosmolodzy, którzy przechylają się na rzecz przestrzeni kwantowej. Źródłem wszelkich oddziaływań jest ziarnista przestrzeń kinetronowa.<br />
<br />
<b>Czas trójwymiarowy</b><br />
<br />
Rozpatrując zagadnienie wymiarowości realnej przestrzeni z jej trzema wymiarami liniowymi i jednym wymiarem czasowym, jako współistotnymi wymiarami, nasuwa się dziwaczna uwaga nad możliwą konstrukcją przestrzeni też czterowymiarowej, lecz o trzech wymiarach czasowych i jednym wymiarze przestrzennym. Być może matematycznie przestrzeń taka jest możliwa i miałaby poprawne rozwiązania, nie dałoby się jednak jej wyrazić materialnie. Trudno bowiem sobie wyobrazić trójwymiarowy czas. Wymiary te musiałyby jednocześnie obejmować przeszłość i przyszłość, natomiast przestrzeń jednowymiarowa nie jest w stanie zawrzeć materii, a jeśli, to byłaby to specyficzna materia o konstrukcji strun, które nie mogłyby nawet drgać, ich drgania miałyby charakter sprężynującego tworu liniowego, trudnego do wyobrażenia i wyrażenie w formie ideowej. Przestrzeń liniowa musiałaby być zapewne nieskończona, bo tylko wtedy mogłaby sie w niej znaleźć jakaś abstrakcyjna forma materii. Ów jednowymiarowy świat mógłby funkcjonować, być może, na zasadzie okręgu, czy pętli. Takie jednowymiarowe formy są przecież postulowane w postaci drgających strun, czy pętli, jako podstawowe jednostki materii, tyle tylko, że są one zanurzone w przestrzeni trójwymiarowej. Być może te formy bytu, jeśli istnieją, mają coś wspólnego z takim przewrotnym światem czterowymiarowym. Ten dziwny świat w istocie sprowadziłby się do czasowego świata dwuwymiarowego z uwagi na to, że czas teraźniejszy może mieć wymiar tylko punktowy. Teraźniejszość jest wymiarem punktowym. Współrzędne takiej konstrukcji zaczynałyby się w punkcie teraźniejszym o wartości zero i rozchodziłyby się z tego punktu. Współrzędna przeszłości zdążałaby do punktu zero, to jest do teraźniejszości, a współrzędna przyszłości wychodziłaby z punktu zero, to jest z teraźniejszości. Określenie pozycji podmiotu materialnego nie byłoby łatwe, nie może on bowiem być jednocześnie w teraźniejszości i przeszłości lub przyszłości. Ta konstrukcja myślowa może zawierać pewne znaczenia matematyczne lub stać się zabawą umysłową, nie wnoszącą istotnych wartości? W istocie taka konstrukcja stanowiłaby obiekt płaski? A co z jednowymiarową przestrzenią ziarnistą ? <br />
<br />
<b>Dodatkowe parametry ziarnistej przestrzeni</b><br />
<br />
W Kosmosie realnym cząstki fundamentalne, czy elementarne opisuje się za pomocą kilku parametrów. Jest to masa, ładunki, spin, energia, umiejscowienie w hierarchii, może funkcja w zespole cząstek. Przy czym niektóre parametry są stałe, np. ładunek, spin, funkcja, inne są zmienne, np. energia, czy masa, które jako współzależne zmieniają sie dynamicznie w sposób ściśle ze sobą powiązany. Jednak masa ma swoją wartość podstawowa pod postacią masy spoczynkowej. Masa spoczynkowa musi być zatem ważnym wskaźnikiem określającym istotę cząstki. Określić ją też można jako siłę, której należy użyć, by przesunąć cząstkę, lub pokonać „opór” ziarnistej przestrzeni w moim prywatnym kosmosie. W mikrofizyce dyskutuje się nad pochodzeniem masy spoczynkowej cząstek, przyjmując ten parametr jako dany za pomocą dodatkowej cząstki lub pola (Hicksa), bez dalszej analizy pierwotniejszego źródła tego parametru. Energia cząstki jako pochodna masy ma też swój spoczynkowy odpowiednik, choć podczas ruchu cząstki, energia jej ruchu jest samodzielnym bytem, dodanym do jej parametrów, choć generuje i przyrost masy. Ładunki uważa się za dane, bez analizy i wchodzenie w ich istotę. Określone są tylko ich funkcje w postaci oddziaływań w zespole cząstek, a do analizy tych oddziaływań używa się pojęcia pola.<br />
<br />
W moim prywatnym kosmosie, w warunkach ziarnistej przestrzeni, do opisu cząstki, poza parametrami przedłożonymi wyżej, można posłużyć się dodatkowymi wskaźnikami. Będą ta:<br />
<br />
1. Substancja cząstki</div><div style="text-align: justify;"> 2. „Anatomia cząstki”</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Cząstka elementarna, czy fundamentalna, trwała, czy nietrwała, cokolwiek to jest, musi być z czegoś „zbudowana”, w wyobraźni można ją określić jako coś, co można ująć w ''palce”, tak jak makroskopowy przedmiot materialny. Skoro przedmiot materialny można ująć w palce, to i mikroelementne składniki tego przedmiotu powinno się móc ująć „ w palce”. Wnosimy stąd, że w cząstce musi być zawarte coś, co określić można jako substancja. W przedłożonych pracach przyjmujemy za pewnik ziarnistość przestrzeni i kinetronową budowę cząstek. Wyciągamy prosty wniosek: substancję cząstek tworzą kinetrony. Każda cząstka zbudowana jest z odpowiedniej ilości kinetronów. Układ tych elementów warunkuje zarówna trwałość, czy nietrwałość cząstki, jak i właściwości cząstki, sposób jej oddziaływania z innymi cząstkami i interakcję z kinetronowym otoczeniem ziarnistej przestrzeni. Cząstce można by przypisać formę quasi-kryształu i odpowiednią konfigurację. Pewne konfiguracje gwarantują trwałość cząstki, inne potencjalną zdolność do tworzenia form złożonych lub zdolność do interakcji z innymi cząstkami. Tak więc można śmiało przypisać każdej cząstce pewien zespół kinetronów, ściśle określony dla danej cząstki i ściśle określony przedział dla danej rodziny cząstek. Przypisanie takiego zespołu kinetronów nie oznacza, że wszystkie cząstki o takim samym zestawie kinetronów będą identyczne. Identyczność zagwarantuje dopiero ”anatomia” cząstki, konfiguracja kinetronów w obrębie cząstki. I tak elektron i pozytron, jako cząstki o identyczna masie i spinie, będą zbudowane z tej samej ilości elementów, identycznie ułożonych, a ich odmienność ładunkowa będzie zapewne zależeć od innej symetrii układu? Różnica mas i ładunków kwarków zależeć będzie może nie tyle od ilościowej różnicy w składzie, a w różnicy w układzie elementów. Ich układ musi być taki, by np. trzy kwarki tworzyły cząstkę trwałą, proton, czy neutron. Cząstki o takim samym składzie, ale o innym układzie, będą się różnić swoja anatomią. Różny układ tej samej ilości składników wyznaczy różnicę w masie spoczynkowej cząstki ( np. cząstka lita, cząstka sferyczna). Nawiasem należy przyjąć pogląd, iż cząstki symetryczne lite są najtrwalsze, np. elektron. Być może i proton musi być lity, jeśli kwarki będą zespolone na sposób ściśle dopasowany. Cząstki trwałe będą „anatomicznie” i składniowo zdecydowanie mało zróżnicowane w rodzinach (leptony: elektron-pozytron, bariony: proton-neutron). Natomiast wśród wielu setek cząstek nietrwałych takie zróżnicowanie może i musi zachodzić. O ich własnościach decydować zatem będzie mniej skład cząstki, co konfiguracja. Jak z powyższego widać, koncepcja ziarnistej przestrzeni i kinetronowa budowa cząstek pozwala na poszerzenie i uszczegółowienie opisu mikroś</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b> Interakcja przyspieszanych protonów z przestrzenią</b><br />
<br />
Poddajmy teraz analizie zjawiska, jakie mogą zachodzić podczas interakcji cząstek między sobą, lub interakcji cząstek z ziarnistą przestrzenią. Z fizyki realnego Kosmosu wiadomo, że podczas interakcji cząstek między sobą cząstka może zaniknąć, a na jej miejscu pojawiają się fotony lub cząstki „potomne”. Cząstki potomne nie są składnikami reagujących cząstek, lecz powstają „in statu nascendi” to znaczy rodzą się w miejscu reakcji. Tak dzieje się podczas powstawania w atmosferze produktów reakcji składników atmosfery z promieniem kosmicznymi i tak dzieje się podczas eksperymentów w fizyce subatomowej. W niniejszym akapicie rozważymy zjawiska, jakie powinny zachodzić podczas reakcji z użyciem wiązki protonów w akceleratorach np. Wielkim Zderzaczu Hadronów, gdyby taki zderzacz zainstalowano w moim prywatnym kosmosie. Zderzacz taki, dla uproszczania i pełnego znormalizowania, wyeliminowania zjawisk towarzyszących eksperymentom, np. generowania promieniowania podczas kołowego biegu wiązki w zderzaczu kołowym, niech będzie zderzaczem liniowym. Pierwszy eksperyment polega na przyspieszeniu pojedynczej wiązki protonów. Na drodze jej przebiegu pojawią się fotony, jako efekt interakcji protonów z ziarnistą przestrzenia, jak to opisano w innym miejscu. Częstotliwość pojawiania się fotonów będzie zależeć od gęstości wiązki i od jej szybkości. Będą to interakcje losowe, generowane w wyniku natknięcia się protonu np. na fluktuację próżniową. Fotony te pomijamy w naszych rozważaniach.<br />
<br />
Zatem przyspieszamy wiązkę do szybkości bliskiej szybkości światła. Poza przyrostem masy protonów dojdzie do skrócenia Lorenza. Dojdzie do zniekształcenie konfiguracji protonów. W wyniku wzrostu ciśnienia kinetycznego od czoła protonu i zanikaniu tego ciśnienia „od ogona” protonu, nastąpi dysproporcja ciśnień, co powoduje skrócenie i powinno spowodować rozpad protonu. W miejscu protonów wygenerowane zostaną cząstki potomne i fotony. Fotony pojawią się jako efekt oddziaływania zdyssymetryzowanego ciśnienia kinetycznego na proton poddawany przyspieszeniu. Moment pojawienie się pierwszego fotonu tego pochodzenia uznamy za punkt pojawienie się pierwszej stałej czasu rozpadu protonów. Dalsze przyspieszanie wiązki spowoduje narastanie rozpadu protonów i zwiększenie intensywności kreacji fotonów o zapewne różnych energiach. Licząc intensywność świecenia wiązki i odnosząc ją do gęstości wiązki protonów, jeśli taką da się określić, można ustalić czasu połowiczego zaniku protonów dla danego przyspieszenia. Jeśli dałoby się wiązkę przyspieszyć do granicy szybkości światła, może się pojawić tak szybki czas połowiczego zaniku wiązki, że pojawi się błysku światła jako końcowego aktu zaniku całej wiązki. Czas ten będzie stanowił końcową stałą czasu zaniku protonów. Gdyby udało się osiągnąć taką szybkość wiązki, to ów końcowy błysk światła odpowiadałby zapewne stanowi z okolicy Wielkiego Wybuchu, gdyby odnieść go do Kosmosu realnego. Dodatkowym elementem stanie się kreacja dżetów cząstek podczas takiego doświadczenia, co zapewne skomplikuje takie obliczenia. <br />
<br />
Przedłożona powyżej koncepcja jest modelem zjawiska, które w rzeczywistości będzie miało bardziej różnorodny przebieg. Rozpatrzmy, co może się zdarzyć po rozpadzie protonu w akceleratorze, poza kreacją fotonów, w wyniku zadziałania na niego zdekonfigurowanego ciśnienia kinetycznego, wygenerowanego w czasie jego przyspieszania do granicy prędkości światła. Całkowity rozpad protonu spowoduje pojawienie się cząstek potomnych i kwarków w miejscu rozpadu (i gluonów w realnym Kosmosie) i wtórnie zagęszczonej atmosfery kinetronowej po rozpadzie kwarków, jeśli nie zdarzy się inny proces, o czym niżej. Powstanie obszar wzmożonej kinezy, ponieważ energia protonu po rozpadzie zostanie rozłożona i przydana, jako wzmożona kineza, kinetronem z rozpadu. Co więcej, w wyniku addycji kinezy miedzy kinetronami powstającymi z rozpadu, jak i kinetronami znajdującymi się in situ, powstanie obszar zagęszczonej atmosfery kinetronowej o dodatkowym ładunku kinetycznym. Całość może przekształcić się w promieniowanie, jak to przedłożono wyżej, i to jest najbardziej prawdopodobne, lecz są i inne możliwości. Ów obszar wzmożonej kinezy (powyżej szybkości światła?) może całkowicie losowo ulec rozprzestrzenieniu się na okoliczne obszary, także poza instrument badawczy i nie spowodować kreacji czegokolwiek w najbliższym otoczeniu lub nawet w całej przestrzeni. Nastąpi anihilacja protonu bez dalszych konsekwencji. Prawdopodobieństwo takiego przypadku jest minimalne, lecz jest. Energia i substancja protonu zintegruje się z kinetronowym tłem. To rozprzestrzenienie kinezy zajdzie oczywiście z szybkością światła. W następstwie w dalekiej przestrzeni może nastąpić kreacja cząstek wirtualnych lub trwałych, lecz powiązanie tego z zanikiem protony jest nie do udowodnienia.<br />
</div><div style="text-align: justify;"> Najprawdopodobniej jednak w miejscu rozpadu protonu zostaną wygenerowane cząstki potomne trwałe, nietrwałe, czy wirtualne. Jeśli proton rozpadnie się pierwotnie do poziomu tła, dojdzie do zaniku i jego dodatniego ładunku elementarnego. Zaś cząstki potomne wygenerowane losowo w miejscu rozpadu z zagęszczonego środowiska kinetronów nie muszą spełniać zasad zachowania, mogą mieć różne masy i ładunki, nie będące sumą masy, energii i ładunku cząstki macierzystej. Takie zjawisko może następować w moim prywatnym kosmosie. Reasumując powiemy: w wyniku rozpadu protonów przyspieszanej w akceleratorze wiązki, w miejscu ich rozpadu może dojść do wygenerowania składników pola elektromagnetycznego (najbardziej prawdopodobne), do całkowitego zintegrowania się składników protonu (kinetronów) z przestrzenią (najmniej prawdopodobne), lub do losowego wykreowania się w miejscu rozpadu protonu dowolnych cząstek, lub do mieszanej kreacji wszystkich powyższych składników. Zjawiska te wykaże analiza efektów działania akceleratora z pojedynczą wiązką.! Takie efekty powinno przynieść doświadczenie w warunkach ziarnistej przestrzeni.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Sytuacja wygląda nieco odmiennie przy zastosowaniu dwu przeciwbieżnych wiązek protonów. Wydaje się, że w tym wypadku zjawiska mogą zachodzić przy mniejszych szybkościach wiązek, ponieważ będziemy tu mieli efekty zderzeń cząstek, a nie tylko samą reakcję na przyspieszenie. Być może efekty będą zwielokrotnione, w najprostszym przypadku zdwukrotnione, lecz zjawiska będą podobne. Nieco inaczej wyglądać powinny zjawiska w zderzeniach wiązek leptonów. Tu zachodzić będzie zapewne anihilacja elektromagnetyczna, a jeśli będą to wiązki jednoznakowe (elektrony, czy pozytrony), to zjawisko może przybrać podobne formy jak podczas zderzeń protonów. <br />
<br />
Jako argumentu i dowodu na prawdziwość możliwości anihilacji protonu przy przyspieszeniu wiązki do granicy szybkości światła użyć można całkowicie utrwalonego już zapewne poglądu o prawdziwości Pierwotnej Osobliwości i Wielkiego Wybuchu? Pierwotna Osobliwość, jakimkolwiek posługiwała się substratem, była skoncentrowaną energią. W swej mikroewolucji w czasie zapewne rzędu czasu Plancka osiągnęła stan, w którym zachodziła kreacja kwarków, a w następstwie i protonów. A zatem doprowadzenie wiązki protonów do granicy energii z okresu ich kreacji powinno generować ich rozpad, jako proces o przeciwnym kierunku. Warunkiem jest uzyskanie energii wiązki osiągającej granicę Stanu Osobliwego. Dodać należy, że anihilacja protonów dla Kosmosu realnego i dla mojego prywatnego kosmosu w takim doświadczeniu zajdzie według odmiennego mechanizmu, właściwego dla danej koncepcji. Nadmienić należy, ze stabilne bariony, jak się uważa, nie są cząstkami w pełni stabilnymi, w skali czasu rzędu zapewne Plancka ulegają mikrofluktuacjom „anatomicznym”. Te fluktuacje są za słabe jednak, by prowadziły do rozpadu w energiach dostępnych w warunkach laboratoryjnych, czy kosmicznych. Te fluktuacje sprzyjają zapewne rozpadom protonów w warunkach energii zbliżonej do energii Stanu Osobliwego.<br />
<br />
<b>Tajemnica światła</b><br />
Podczas lektur publikacji na temat astrofizyki czy kosmologii autor nigdy nie spotkał się ze wzmianką, czy opisem zadziwiającego w istocie zjawiska, jakiego jesteśmy udziałowcami. Widocznie zjawisko to wydaje nam się oczywiste, nie podlegające analizie, zrozumiałe i w pełni wytłumaczalne samo przez się, nie wymagające specjalnego zastanawiania się .Oto mamy małą płaszczyznę dwuwymiarową, o średnicy 1 cm. Na tej płaszczyźnie odwzorowują się punkty o różnej intensywności. Niech ta mała powierzchnia usadowiona jest na wysokości np. 1, 5 m ponad poziom. Przenosimy ją o metr wyżej, potem o metr w bok, następnie o 1 km dalej, lub w górę. Przenosimy ją o 1000 km na wschód lub zachód. I za każdym razem na tej powierzchni mamy ten sam obraz. Identyczny. Powiększamy tę powierzchnię do wielkości 10 cm średnicy, potem do 1 m średnicy. Zawsze otrzymujemy ten sam obraz, tyle że teraz o większej rozdzielczości. Tak to wygląda, jak gdyby obraz usadowiony na tych powierzchniach był rozmieszczony w przestrzeni w sposób zwielokrotniony, mniejszy obraz zawierał się w obrazie większym jako jego sobowtór, ten z kolei w jeszcze większym. Identyczne obrazy rozmieszczone są w sposób koncentryczny, jeden w drugim i jeden nad drugim i pod drugim, jako płaszczyzny dwuwymiarowe zawarte w sobie i na sobie. Tak to wygląda, jakoby element emitujący te obrazy rozsyłał w przestrzeń nieograniczoną ilość obrazów tej samej natury, ale o zróżnicowanych, nieograniczenie wielkościach. Gdyby ów element sprowadzić do punktu, to ów punkt emitowałby swój obraz w nieograniczonej ilości egzemplarzy i rozmieszczał je w nieograniczonej przestrzeni. I ten obraz byłby osiągalny niezależnie od pozycji analizatora, czy absorbera. Zjawiska w istocie niezmiernie frapujące, niewytłumaczalne, zaskakujące, jeśli je sobie uzmysłowić w sposób analityczny. A niby źródło tych zaskakujących ewenementów zostało w sposób doskonały opisane w literaturze naukowym. Mimo to zadziwia i jest w istocie nader tajemnicze.<br />
<br />
Tą mała płaszczyzną odbierającą ten sam obraz z różnych miejsc przestrzeni, to nasza siatkówka i nasze lornetki, czy lunety. Gdziekolwiek taki instrument usadowić, to zawsze uzyskamy ten sam obraz np. nocnego nieba. Mały, większy, wielki. Każdy z tych obrazów mieści się jeden w drugim, jeden identyczny obok drugiego, czy jeden nad drugim, każdy identyczny. To tak, jak gdyby element emitujące owe obrazy rozsyłały je w przestrzeń w identycznych egzemplarzach, zwielokrotnione do niebotycznych ilości co do kierunku i co do rozmiarów. Jak to rozumieć ? Uprośćmy nasz odbierany obraz i niech nim będzie jedna gwiazda oddalona 1000 lat świetlnych i niech będzie ona całkowicie jednorodna, spalająca wodór do helu. Wysyła ona jednorodną paczkę fotonów, która pada na odbiornik składający się z koncentrycznie ułożonych absorberów. Każdy z nich odbiera ten sam obraz o różnej rozdzielczości, jednak ten sam obraz. Czy zatem na poszczególne odbiorniki, ułożone koncentrycznie lub porozstawiane w przestrzeni obok, padają te same fotony? Czy na każdy z osobna odbiornik pada inna wiązka fotonów? Należałoby przyjąć, że gwiazda emituje tożsame paczki fotonów równomiernie we wszystkich kierunkach i to paczki rozłożone koncentrycznie do siebie w coraz większych rozmiarach ? Każdy zatem świecący punkt tej gwiazdy musi emitować tożsame paczki fotonów rozbieżnie i w sposób zsynchronizowany. Jeżeli są to paczki korpuskuł, to w odpowiednio dużej odległości poszczególne egzemplarze tej paczki rozsuną się od siebie w przestrzeni na tyle, że nasz odbiornik znajdzie się pomiędzy rozbiegającymi sie fotonami i nie odkryje żadnego impulsu. Przy takim założeniu, instrument nie dostrzeże bardzo dalekich podmiotów z powodu zbyt małych swoich rozmiarów. W takim razie brak sygnałów z dalekiego obszaru kosmosu nie świadczy o braku tam obiektów astronomicznych, lecz o braku możliwości ich dostrzeżenia. Czy tak jednak jest ? Intuicja podpowiada, że ten model postrzegania obiektu jest niezbyt poprawny. Jest coś niepokojącego w stwierdzeniu, że z kosmosu może do nas dochodzić obraz w obrazie, ten sam obraz rozłożony tuż obok siebie, lub rozłożony na płaszczyznach równoległych . Podobne rozumowanie można przeprowadzić dla każdego świecącego punktu w naszym otoczeniu. Rozsiewa on tożsame obrazy i układa je w całej otaczającej je przestrzeni tak, że są one oglądane w identycznej postaci z każdego kierunku. Gdyby wybrać pojedynczy punkt emitera emitujący lub odbijający fotony, to ta emisja ma postać równomiernego rozpraszania fotonów w kącie bryłowym o prawie 180 stopniach. Jak wyglądałaby sytuacja, gdyby był to punkt emitujący kolejno po jednym fotonie? Czy byłyby one rejestrowane też w całym kącie bryłowym, czy odbierane tylko punktowo, a jeśli tak, to z jakiego kierunku? Redukując źródło światła do coraz mniejszych jednostek emitujących napotykamy na coraz większe trudności interpretacyjne.<br />
<br />
Z pomocą nie przychodzi falowa natura światła. Niech zatem pojedynczy impuls światła w postaci fotonu ma naturę falową. Niech podczas emisji fotonu powstaje sferyczna fala, rozchodząca się koncentrycznie w przestrzeni, a odbierana jest w poszczególnych punktach jako pojedynczy impuls świetlny. Powstaje jednak pytanie, jaką cząstkę fali obiera absorber, cokolwiek nim jest, jako foton? Punktowy impuls, informację, że oto ma przed sobą nadlatującą z dala falę zaburzenia przestrzeni?. Energia takiej fali zmniejsza się w trakcie jej rozchodzenie, tak więc wkrótce taka fala stałaby się za słaba, by ją zarejestrować. W wypadku masowej emisji takich fal z jednego emitera, nastąpi wzmocnienie odbioru, lecz to nie wyjaśnia mechanizmu punktowej rejestracji takich nałożonych fal. Odbiornik o pewnym rozmiarze musiałby rejestrować fale wielkości tej powierzchni całą powierzchnią, lecz jak taka sferyczna fala zostanie zarejestrowana jako punkt i to o submikroskopijnym rozmiarze ? Ani falowa natura światła, ani korpuskularna nie wyjaśniają, według autora, mechanizmu zadziwiającego powstawania odwzorowań emitującego podmiotu w postaci prawie nieograniczonego nasycenia przestrzeni trójwymiarowymym syncytium ciągłego rozkładu obrazów, czy to z najbliższego otoczenia, czy to z całego Kosmosu. Mówiąc trywialnie, cały Kosmos jest wypełniony obrazami samego siebie we wszystkich możliwych wymiarach i rozkładach przestrzennych!<br />
<br />
Sprowadzając zagadnienie do najprostszej postaci, należałoby sądzić, że każdy wyemitowany gdziekolwiek foton rozprzestrzenia się w postaci fali na cały Kosmos, lub każdy punkt emitujący emituje nieustannie impulsy punktowe we wszystkich kierunkach na całą przestrzeń. Być może do rozstrzygnięcia tego dylematu pomocna stać się może koncepcja ziarnistej przestrzeni? Powstający w podmiocie kosmicznym w wyniku interakcji subatomowych foton, który ulega np. wzmocnieniu w mechanizmie interferencji, generuje w otaczającej go ziarnistej przestrzeni skolimowane, czy wektorowo skonfigurowane oscylacje kinetronów, które przenoszą sie na zasadzie „domina” na kolejne „warstwy” ziarnistej przestrzeni i to w wymiarze sferycznym. Powstaje sferyczna, uporządkowana fala skolimowanych oscylacji kinetronów, każda odpowiadająca pojedynczemu fotonowi, który ją wygenerował, a fale pochodzące od zespołu fotonów rozprzestrzeniają się równolegle i symetrycznie na całą otaczającą przestrzeń, tworząc zsynchronizowane, uporządkowane obrazy przenoszące się harmonijnie, bez zakłóceń, aż trafią na odbiornik, który je zatrzyma w postaci fizycznego obrazu wtórnego Czy może w przestrzeni nie wędrują gotowe, zespolone obrazy, lecz tworzą się dopiero w kontakcie z podmiotem rejestrującym. Czy taka interpretacja jest prawidłowa ? Zagadnienie nie jest proste, być może w literaturze przedmiotu notuje się podobne wątpliwości, interpretacja, czy tłumaczenia. Być może cały ten wywód jest błędny i bałamutny, świadczący o braku dostatecznej wiedzy autora, lecz w istocie zagadnienie dla autora jest frapujące.<br />
<br />
<b>Zderzenia kinetronów</b><br />
<br />
Postulat ziarnistej przestrzenia niesie z sobą kolejne wątpliwości, które wymagają rozważenia. Bo oto uznaliśmy, ze kinetrony w czasie zderzeń doznają wzajemnej addycji kinezy, oscylują zatem po zderzeniu z podwójną szybkością. Musi zatem następować gwałtowne przyspieszenie oscylacji, co powinno prowadzić też i do gwałtownej kreacji cząstek, tak fundamentalnych, jak i wirtualnych. W krótkim czasie przestrzeń powinna zapełnić się materia. W poprzednich dyskusjach pominięto, dla uproszczenia, inne zjawisko, jakie musi zachodzić w ziarnistej przestrzeni. Tym zjawiskiem jest redukcja kinezy kinetronów w wyniku wzajemnych zderzeń. Takie zjawisko musi zachodzić, ponieważ nie wszystkie zderzenia kinetronów, skoro mają one rozmiar, powinny prowadzić do addycji kinezy. Wśród zderzeń możemy bowiem rozróżnić kilka ich rodzaj i podzielić je na kategorie.<br />
<br />
Podstawową kategorią zderzeń będą zderzenia współosiowe centralne. Dwa kinetrony poruszają się po zbieżnych wektorach i zderzają się centralnie. W tych zderzeniach dochodzi do pełnej wzajemnej addycji kinezy obu kinetronów. Drugim typem zderzeń będą zderzenia osiowe styczne. W tego typu zderzeniach dochodzi do wzajemnego przekazania kinezy liniowej obu kinetronów, ale przekształconej w kinezę rotacyjna. Addycje następują do postaci rotacyjnej. Wzmożona rotacja kinetronów staje się „magazynem” kinezy, która zostaje oddana w kolejnym zderzeniu odpowiedniego typu. Z kolei zderzenia osiowe niecentralne pozwalają na podział przekazywanej wzajemnie kinezy na kinezę liniową i rotacyjną w odpowiednim stosunku. Kolejną kategorią zderzeń to zderzenia kątowe też centralne, niecentralne lub półstyczne. W tych zderzeniach następuje addycja kinezy także w sposób podzielony. W zderzeniach stycznych dochodzi do zmniejszenia się kinezy liniowej na rzecz kinezy rotacyjnej. Natomiast w zderzeniach osiowych centralnych powinno dochodzić do przemiany kinezy rotacyjnej w liniową, co owocuje addycją kinezy liniowej. Takie zjawiska są w naszym obrazie możliwe, ponieważ założyliśmy istnienie dla kinetronów rozmiaru i kształtu, natomiast nieistnienie masy. Upoważnia to nas więc do przyjęcia takiej opcji kinezy.<br />
<br />
Tak więc w oscylującej, ziarnistej przestrzeni nie dochodzi do totalnego, ustawicznego narastania maksymalnej kinezy, jak to przedstawiono poprzednio. Tamten obraz przedłożono w uproszczonej formie, jako przykład mechanizmu kreacji materii i energii. Należy więc uczynić poprawkę na to zjawisko i przyjąć, że narastanie oscylacji w ziarnistej przestrzeni ma charakter mniej dynamiczny, co spowalnia procesy kreacji materii i energii do właściwych rozmiarów. Przy takim założeniu procesy te przybierają formę stanu równowagi między stanem naładowania kinetycznego przestrzeni, a tempem narastania kreacji materii.<b></b> </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <b> Materia poznaje samą siebie<br />
</b> </div><div style="text-align: justify;"> Na koniec jeszcze jedna refleksja. Przed laty ukazała się publikacja pt. „Mózg poznaje sam siebie”. Publikacja o odkryciach Pawłowa, rosyjskiego noblisty, badającego fizjologię układu nerwowego. W obliczu bezprzykładnego rozwoju badań we wszystkich dziedzinach, a przede wszystkim w mikrofizyce i kosmologii, można by strawestować ten tytuł i postawić tezę: „Materia poznaje samą siebie”. Wychodząc z zasady antropicznej można uznać, że człowiek został wyemanuowany z przyrody jako narzędzie takiego „poznawania samej siebie”. To tak jakby materia sama w sobie obdarzona była swoistą świadomością, a jej świadomym produktem jest człowiek powołany, by dokonał owego „poznania samej siebie”. Taki pogląd grzeszy panteizmem, nie może zostać uznany jako zasadny. Ale powstanie przyrody i człowieka świadczy, że materia i kosmos są nie tyle obdarzone świadomością „kosmiczną”, ile są na wskroś racjonalne. Nie są konstrukcjami dowolnymi czy przypadkowymi, lecz odznaczają się wpisaną w siebie logiką i myślą przewodnią, a życie i człowiek są ucieleśnieniem tej przewodniej myśli. W istocie, świat bez człowieka nie miałby racji, jego istnienie byłoby bez sensu. To właśnie istnienie człowieka, czy najogólniej mówiąc, świadomości, nadaje materii logikę istnienia. I z punktu widzenia teologicznego człowiek jest koniecznością kosmosu. Bez człowieka kosmos traci sens istnienie.<br />
<br />
Jeśli jednak człowiek podjął się zadania badania materii, spełniając wyłożony wyżej postulat, to jest w tym poglądzie zawarta duża doza pesymizmu. Jeśli więc po dziesiątkach, setkach, czy tysiącach lat materia zostanie dogłębnie i bez reszty zbadana, to dalsze istnienie człowieka, jako badacza, straci sens i rację bytu. Materia poznała samą siebie, duplikat został w postaci elektroniczne, czy kwantowej złożony w bibliotece i co dalej? Materia poznała samą siebie bez reszty, rola ludzkości w tej materii została spełniona. Dalsze istnienie człowieka, jako badacza, traci sens. Pozostaje jednak i miejsce na optymizm. Nie da się bowiem stworzyć skończonej biblioteki. Zabraknie w niej działu opisującego ją samą. Zabraknie meta-biblioteki i meta-meta-biblioteki. Kosmos nigdy nie zostanie poznany bez reszty. Dla ludzkości nie ma wyboru. Badanie materii samej siebie może trwać w nieskończoność</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b> Racjonalność materii</b></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b> </b>O racjonalności materii i wpisanej w nią potencji świadczą, poza wszystkim innym, dwa graniczne wydarzenie w procesie ewolucji materii. Wydarzenia te można uznać za kamienie milowe w biegu materii do poznania samej siebie. Wydarzenia te są dowodem na absolutną racjonalność materii. Pierwsze wydarzenie to losowe ukształtowanie się pierwszego, samopowielającego się, najprostszego genomu DNA. Jego powstanie jest potencjalnością wpisaną w samą strukturą materii. Bez tej potencjalności taki podmiot nie mógłby się ukonstytuować. Powstał pierwszy demon Maxwella, który potrafił odwrócić lokalnie bieg entropii i w wyniku tego powstała przyroda i człowiek.<br />
</div><div style="text-align: justify;"> Drugim wydarzeniem jest powstanie ludzkiej świadomości, świadomości Homo Sapiens. To wydarzenie też wynika z absolutnej racjonalności materii. Wydarzenie, według najnowszych poglądów, musiało dokonać się około 150 – 50 tyś. lat temu. I było ono czymś, według poglądów autora niniejszego, czymś niezwykle prostym. Proces ewolucji przyrody, aż do powstania najdoskonalszych hominidów był niewątpliwie skomplikowany i długotrwały. Materia przygotowała formę gotowa do uczłowieczenia, potrzebny był teraz tylko końcowy akt takiego uczłowieczenia. Co mogło nim być? Wyobraźmy więc sobie przedstawiciela najwyżej rozwiniętej społeczności hominidów. Jest on obdarzony korą mózgową, zawierającą np. 4 miliardy komórek. To jeszcze za mało, by zagościła w jego mózgu w pełni rozwinięta struktura, swoiste „hardware”, swoista, w pełni ukształtowana „tabula rasa”, gotowa na przyjęcie pełnego, informatycznego modelu zewnętrznego świata, zdolna do poznani materii samej w sobie. Niech jednak komórki kory mózgowej dokonają jeszcze jednego podziału. Powstanie struktury o liczebności 8 miliardów komórek wystarczy do powstania owego doskonałego „ hardware”. Do powstania w pełni rozwiniętej świadomości i intelektu.<br />
<br />
Jak mogło do tego dojść? Aby doszło do jeszcze jednego podziału komórek kory mózgowej nie potrzeba wiele. Wystarczy jeden '”błąd”' w serii błędów genetycznych, jakie mają miejsce w przebiegu ewolucji, i które sterują zmiennością gatunkową, czy osobniczą, by taki jeszcze jeden podział został dokonany. Ten „błąd” musiał powstać w komórce jajowej owej pramatki „Ewy”. Była to mutacja, zapewne recesywna, która u jej potomka jeszcze nie ujawniła swojej istoty. Owa Ewa musiała zapewne urodzić chłopca. Tenże odziedziczył ów błędny gen, nazwijmy go genem „I”, od inteligencja. Połowa jego plemników została obdarzona owym genem. Połowa spłodzonych przez niego potomków została obdarzona owym genem. Połowa dziewczynek i połowa chłopców jego potomstwa stała się nosicielami genu „I”, na razie w sposób recesywny. Niech zdarzy sie, że dwoje nosicieli tego geny spłodzą potomstwo. Jedna czwarta tego potomstwa posiądzie podwójny garnitur genu „I”. Teraz gen ten, zawarty w obu allelach, może zadziałać. Efektem stanie się dodatkowy podział komórek kory mózgowej, powstanie struktura mózgu właściwa dla Homo Sapiens. Dalsza „hodowla wsobna” pomnoży w łonie grupy preludzkiej społeczność nosicieli genu „I”. Dowody? Nadzwyczajne sfałdowanie ludzkiej kory mózgowej, w porównaniu do architektury kory u niżej rozwiniętych pobratymców, świadczy o tym aż nadto. Puszka czaszki okazała się za mała, by pomieścić zwiększoną objętość mózgu. Mózg musiał ulec pofałdowaniu. Proces ewaluowania ludzkiej inteligencji przebiegał zapewne w sposób bardziej skomplikowany. Przedłożona tu koncepcja jest tylko niedoskonałym i uproszczonym modelem takiego procesu. Owa końcowa mutacja w rozwoju mózgu to drugi demon Maxwella, jaki pojawił się w procesie ewolucji przyrody ku najwyższej formie. <br />
<br />
<b>Czy istnieje druga ludzkość</b><br />
<br />
Ryzykowne stwierdzenie, iżby materia powołała do życia człowieka i ludzkość, by mogła „poznać samą siebie”, niesie jednak pewne, nader konkretne przesłania. Dla poznania materii samej w sobie wystarczy jedna ludzkość. Powielenie tej maszyny informatycznej w wielu egzemplarzach mija się z celem. Dwa jakiekolwiek „ludzkości”, rozmieszczone w kosmosie, nigdy nie zdołają nawiązać ze sobą łączności, a jeśli, to na tyle niedoskonałą, że nie pozwoli to na wzajemne uzupełnianie, czy pełną wymianę informacji. Można więc wyciągnąć wniosek: w kosmosie nie ma drugiej ludzkości. Ona jest materii niepotrzebna. Ten pesymistyczny, acz racjonalny wniosek, można dość łatwo poprzeć.<br />
</div><div style="text-align: justify;"> W latach 70-tych czy 80-tych 20 wieku odbyła sie w ówczesnym Leningradzie konferencja kosmologów, podczas której rosyjscy kosmolodzy podali uzasadnienie takiego stwierdzenia. Jakie było to uzasadnienie? Autor niniejszego zadał sobie trud znalezienia takiego uzasadnienia. Nie jest one trudne do skonstruowania. A oto proces rozumowania: życie może powstać w bardzo wąskim przedziale warunków fizyko - chemicznych i „kosmicznych” Zakładamy, że tych parametrów, pozwalających na powstanie życia jest 50. Każdy z tych parametrów występuje z częstością 1/100 w stosunku do kolejnego. Pierwszym będzie odpowiednia galaktyka, kolejnym odpowiednia gwiazda, kolejnym odpowiedni układ planetarny, ten musi zawierać w sobie planetę typu ziemia, ta zaś być obdarzona księżycem (stabilizuje oś obrotu planety). Każdy z tych parametrów występuje z częstością 1/100 w stosunku do kolejnego. Okaże sie, że prawdopodobieństwo wygenerowania drugiego życia zachodzi jak 10 do potęgi minus stu. Prawdopodobieństwo znikome, żadne. Gdyby tę potęgę zredukować o połowę, do poziomu 10 do potęgi minus 50, to i tak prawdopodobieństwo pozostaje żadne. Kolejne zwiększenie prawdopodobieństwa do 10 do potęgi minus 25 pozostaje nadal poza zasięgiem możliwego zdarzenia. Taka była zapewne, lub podobna, argumentacja Rosjan. Jesteśmy więc jedyni w kosmosie .<br />
<br />
Materii do poznania samej siebie nie jest potrzebna druga ludzkość. Stwierdzenie to zawiera element optymizmu. Mimo tak wielu zagrożeń, jakie człowiek sobie zafundował w wyniku postępu poznawania materii, materia nie pozwoli zginąć substratowi, który został „powołany” do jej poznawania. Nie zostałoby wówczas spełnione przeznaczenie, jakie między innymi zostało przydane człowiekowi. Przywołaliśmy stwierdzenie o „materii poznającej samą siebie” gwoli ułatwienie wyrażenie pewnych prawd. W istocie losem, czy przeznaczenie życia i ludzkości nie może pozostać tak absurdalny cel, jaki wymyślono wyżej. Nie mniej maksyma ta pozwoliła na wyrażenie pewnych abstrakcyjnych poglądów.<br />
<br />
<b>Podsumowanie</b><br />
<br />
Przedłożone w obu wywodach poglądy wymagają podsumowania. O realnym kosmosie można wyrazić jedną podstawową prawdę. Jest on na wskroś racjonalny, czego najlepszym dowodem jest pojawienie się człowieka w wyniku ewolucji kosmosu, istoty zdolnej do poznania i odtworzenie informatycznego obrazu materii. Karkołomny pogląd, jakoby sama materia była zdolna do „świadomego” powołania swojego badacza, jest oczywiście jedynie żonglerką pojęciową, ocierającą się o poglądy panteistyczne, czego nie można akceptować. Pełna racjonalność kosmosu i materii przemawia za przyjęciem poglądu tych kosmologów, którzy akceptują istnienie pozamaterialnego, racjonalnego Czynnika Sprawczego.<br />
<br />
Poznanie budowy materii posunęło się już prawie do granicy możliwości nauki. Wielki Zderzacz Hadronów zapewne pozwoli na głębsze wejrzenie w strukturę najprostszych składników materii. Można jednak żywić wątpliwości, czy pełne poznanie jest możliwe. W chwili obecnej brakuje danych co do istoty i źródeł stałych fundamentalnych, anatomii cząstek fundamentalnych, leptonów i kwarków, bozonów i innych nietrwałych cząstek pośrednich, jak i pełnego wglądu w „anatomię i fizjologię” Kosmosu. Obie moje prace wyrosły na prostym poglądzie, który u początku nauki o materii w pełni obowiązywał, to jest poglądzie o wypełniającym przestrzeń eterze. Przyjęcie ziarnistości przestrzeni wymusiło, jak się wydaje, jedynie logiczną, dalszą konstrukcję przedmiotu obu rozpraw. Być może koncepcja kinetronów, dawnego eteru, i oparta na niej konstrukcja myślowa okaże się „brakującym ogniwem” w dogłębnym poznaniu materii. Na koniec mała, abstrakcyjna uwaga: oglądając kosmos gołym okiem w ciemną nocą lub przez największe teleskopy, można odnieść wrażenie, że kosmos jest po prostu „zakurzony”.<br />
<br />
Obraz przedłożony w powyższej pracy jest nader niepełny. Poszczególne wątki należałoby rozwinąć do postaci obrazującej w sposób obszerniejszy problematykę ziarnistej przestrzeni i zagadnień pokrewnych. Koncepcja takiej przestrzeni, jak to widać po obu pracach, jest nader płodna, niezależnie do tego, czy jest ona prawdziwa i poprawnie i spójnie zademonstrowana, czy zawiera wiele błędów i niekonsekwencji, czy jest tylko płodem niedouczonego i chorego na fizykę Kosmosu umysłu. Wywoła zapewne u wielu, jeśli zechcą analizować przedłożony materiał, odruch dezaprobaty, odrzucenia, pełnego zaprzeczenie, jako niedorzeczne wymysły, a może niektórzy dostrzegą w nim racjonalne jądro, mimo wielce amatorskiego wyłożenia poglądów, zdradzającego brak pełniejszej wiedzy. Należą się też przeprosiny tym wszystkim, którzy poczują się dotknięci obrazoburczym charakterem wywodów. <br />
<br />
Poglądy zawarte w przedłożonej pierwszej pracy i uzupełnionej w powyższej, wyrażone nader nieudolnie, świadczą o dużej potencji myślowej koncepcji ziarnistej, czy kwantowej przestrzeni, Autor żałuje swoich braków wiedzy matematycznej, która - należy wierzyć - pozwoliłaby uprawdopodobnić wyrażany materiał.. Jest on zapewne niepełny, uproszczony i podany w sposób mało poprawny, grzeszący wieloma pomyłkami, czy brakiem pogłębienia. Bardziej poprawne wyrażenie tych myśli wymagałoby gruntownej znajomości astrofizyki i kosmologii na poziomie uniwersyteckim. Zdobywanie dla autora takiej wiedzy jest niedostępne, stąd i ułomność obu tych prac. <br />
<br />
UP 72156<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>UP72156http://www.blogger.com/profile/00008766857619622757noreply@blogger.com0